21 września 2013

Rozdział 21

Amy   

*tydzień później*

Oto ja, Amy Cawell. Wrak człowieka. Od 2 tygodni a konkretnie od.....nawet nie chce mi to przejść przez gardło. Od felernej nocy nie mam na nic ochoty. Każdy dzień to samo. Wstaję rano, ubieram się idę do szkoły, wracam do domu, oglądam jakiś film i idę spać. Codziennie to samo. Ale dzisiaj miało być inaczej.

Ding dong, zabrzmiał dzwonek do drzwi. Siedziałam właśnie w pokoju oglądając film. Nie przejęłam się odwiedzającym, bo przecież Kate jest na dole, więc mu otworzy. Właśnie doszłam do momentu gdzie Bella biegła przez fontannę by osłonić Edwarda własnym ciałem kiedy ktoś odchrząknął zza moich pleców:
- Zawsze wolałem tego drugiego. Wiesz...tego z mięśniami - uśmiechnął się Niall.
- Co...co ty tu robisz? - zapytałam zbita z tropu. Co on tu robi? Zapomniał już co się stało?
- Wszystkiego Najlepszego. Zapomniałaś ? Dzisiaj są twoje urodziny - odpowiedział chłopak i przysiadł na skraju łóżka. 
Nie zapomniałam, chłopaki dzwonili do mnie już o północy, żeby złożyć mi życzenia. Danielle i Eleanor były tu wczoraj, zanim wyjechały na wycieczkę a Vicky i Harry 3 dni temu zorganizowali mi małe przyjęcie. Teraz ich nie ma, pojechali w góry na 5 dni.
- Nie zapomniałam. Ale dalej nie wiem, co tu robisz - powiedziałam.
- Amy, chciałbym to wszystko naprawić, proszę tak bardzo za Tobą tęsknie - uśmiechnął się lekko.
- Ja... - zaczęłam ale chłopka mi przerwał.
- Daj mi jeden dzień, na naprawienie tego. Jeśli do dzisiejszego wieczoru nie zmienisz o nas zdania...zniknę z twojego życia.
Pokiwałam tylko głową na zgodę i uśmiechnęłam się do niego. 
- No to ubieraj się, nie mamy czasu.
- Czasu na co? - zapytał zdziwiona. 
- Zobaczysz. Ruszaj się, czekam na Ciebie w samochodzie - powiedział i skierował się do drzwi - I Amy...
- Tak?
- Pięknie wyglądasz - zaśmiał się i wyszedł z pokoju. 
Wiem, że nie powinnam z nim wychodzić, ale nie mogłam mu odmówić. Tego byłby już dla mnie za wiele. Kiedy go zobaczyłam miałam ochotę rzucić mu się w ramiona, i już nigdy go nie puszczać. Ale nie mogę tego ciągnąc, nie mogę tego zrobić Vicky. Chociaż wiem, że gdyby się o tym dowiedziała to by mnie zabiła.
Nie przeciągając już, wstałam z łóżka i ogarnęłam się. Nie wiedziałam, co on zaplanował i jak powinnam się ubrać. Założyłam krótkie jeansowe spodenki i luźny kremowy top, do tego bordowe vansy i byłam gotowa. Wzięłam telefon z łóżka i zbiegam na dół. 
- Kate, wychodzę! - krzyknęłam i zniknęłam za drzwiami.
Wyszłam przed dom i rozejrzałam się po okolicy. Parę metrów odemknie stał zaparkowany nowiutki Dodge Charter STR8. Co za cudo! Zawsze o takim marzyłam. Ale koniec teraz zachwycania się samochodami, gdzie jest Niall? Stałam tak rozglądając wokoło kiedy zauważyłam jak Niall wysiada z samochodu. 
- I jak Ci się podoba prezent? - zapytał podając mi kluczyki.
Stałam tam jak wryta nie wiedząc co powiedzieć.
- Jest piękny....ale nie mogę go przyjąć - powiedziałam i oddałam mu kluczyki.
- Za późno, nie można go zwrócić - Niall uśmiechnął się łobuzersko.
- Nie, Niall wiesz ile to kosztuje? 
- Wiem, przecież za niego zapłaciłem - zaśmiał się i wcisnął mi klucze do kieszeni. - A teraz przestań marudzić i jedźmy.
- Ale .... Niall, nie jesteśmy nawet razem...ja nie mogę.
Chłopak od razu spochmurniał, ale nie chciał pokazać tego po sobie.
- Kupiłem go kiedy jeszcze byliśmy razem....skończ gadać i jedziemy.
Uśmiechnęłam się do niego i skierowaliśmy się w stronę samochodu. Był idealny. I mój!

***
- Powiesz mi co robimy w wesołym miasteczku? - zapytałam.
- A co się robi w wesołym miasteczku? Będziemy się bawić.
Niall starał się jak mógł. Było wspaniale. Chodziliśmy na różne kolejki, jedne straszne inne trochę mnie. Bawiliśmy się świetnie, całkowicie zapomniałam o całym tym zamieszaniu w moim życiu. Staliśmy przy jednej z tych budek, w których można było wygrać misia.
- Poproszę żeton na 6 rzutów - powiedział Niall i dał mężczyźnie banknot. 
- Musisz zbić co najmniej 2 butelki, żeby wygrać misia - powiedział sprzedawca. 
- Ta panda będzie moja- zaśmiałam się i wzięłam pierwszą piłeczkę. Niestety spudłowałam, tak samo zresztą z 3 innymi.
- Może ja spróbuje? - zapytał Niall.
- Tsaa...nie da się, te butelki są jakieś krzywe - powiedziałam i oddałam mu dwie ostatnie piłeczki.
- Tak, tak jestem tego pewny - zaśmiał się Niall, i przygotował się do rzutu. 
Wpatrywałam się jak piłeczka trafia w butelkę, która chwilę później przewróciła się na podłogę, tak samo jak poprzednia.
Sprzedawca dał Niallowi padnę, którą wcześniej pokazywał a on wręczył ją mnie.
- Ja je poluzowałam - powiedziałam na swoją obronę.  Na co Niall wybuchnął śmiechem.
- Bawcie się dobrze dzieciaki - pomachał nam na pożegnanie mężczyzna z budki. 
- I jak się bawisz? - zapytał Niall.
- Jest świetnie, dziękuje - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. 
Zaraz, co?! Co ja zrobiłam? 
Niall tylko uśmiechnął i przyciągnął mnie do uścisku. 
- Co powiesz na diabelski młyn? - zapytał.
- Jasne czemu nie? 
Stanęliśmy w kolejce i czekaliśmy na swoją kolej, cały czas się śmiejąc i wygłupiając się. Kiedy w końcu nadeszła nasza kolej wsiedliśmy do wagonika i chwile później oglądaliśmy już piękne widoki Londynu zza okien wagonika. 
- Amy, cały dzień staram Ci coś powiedzieć. I teraz kiedy wiem, że mi nie uciekniesz to...chcę Cię za wszystko przeprosić. Wiem, że zachowywałem się jak idiota. Może mnie teraz nienawidzisz, ale musisz wiedzieć....że ja Cię kocham. I nie mówię, tego ot tak sobie. Naprawdę Cię kocham, i cholernie za Tobą tęsknie. Proszę, jeśli jest coś co mógłbym zrobić żebyś mi wybaczyła....to musisz wiedzieć, że nie zawaham się i zrobię to.
- Niall... - zaczęłam a łzy zaczęły forować mi się w oczach.
- Nie, proszę tylko nie mów, że nic z tego nie będzie....nie wytrzymam bez Ciebie.
Tego było już dla mnie za dużo. Dlaczego to musiało się przytrafić właśnie nam? Niall jest dla mnie wszystkim. Nie wiele myśląc zarzuciłam mu ręce na szyję i pocałowałam go w usta. W pierwszym momencie chłopak w ogóle się nie ruszał, ale w końcu opamiętał się i przyciągnął mnie do siebie bliżej. 
To było to czego mi brakowało. Jego ust przy moich, jego palów splecionych z moimi, jego błękitnych oczy wpatrujących się w moje. Po prostu Nialla.
- Tak strasznie, strasznie, za Tobą tęskniłam - powiedziałam i wtuliłam się w jego pierś.
- Ja za Tobą też - odparł i pocałował mnie w czubek głowy.
Siedzieliśmy tak w uścisku przez całą jazdę kolejką. Było wspaniale, mimo że po między nami panował cisza, to wcale nie było niezręcznie. Ale jak to się mówi, wszystko to piękne, kiedyś się kończy. I tak skończyła się nasza przejażdżka.

- Amy wiem, że może teraz wszystko zepsuje ale...muszę wiedzieć...czy my...? - zaczął.
- Ja...sama nie wiem - odpowiedziałam.
- Ale jak to? Przecież....
- To skomplikowane .... ja nie mogę...- powiedziałam a w moich oczach uformowały się łzy.
- Co jest skomplikowane? Wytłumacz mi.
- Dobrze, ale to może dużo zmienić.
----------------------------------------------------
1. Przepraszam że tak długo nie dodawałam (brak weny)
2. Przepraszam za tak beznadziejny rozdział.

3. Rozdział dedykowany mojej kochanej Charlie (Amy) która ma urodzinki. Wszystkiego Najlepszego Kochana!!!!! Kocham Cię i Niall też <3 <3

27 lipca 2013

Rozdział 20

Niall

- Niall! Wstawaj, za dwie godziny masz samolot do Irlandii a my do Londynu! - wydarł się Zayn.
Mamy teraz dwa tygodnie wolnego, więc każdy z nas leci odwiedzić swoją rodzinę. Szczerze powiedziawszy, nie mam ochoty na nic. Od tygodnia, a dokładniej od...mojego zerwania z Amy, nie robię nic. Prawie nie jem, z nikim nie rozmawiam, nigdzie nie wychodzę, jestem wrakiem. Straciłem sens życia, straciłem ukochaną osobę.

Niektórzy myślą, przecież mam dopiero 18 lat, co ja wiem o miłości? Tak się składa, że wiem dużo. Miłość jest wtedy, gdy pragniesz dzielić każdą wolną chwilę z ukochaną osobą, gdy cierpisz kiedy nie ma jej przy tobie, kiedy jesteś w stanie oddać wszystko by tylko być przy niej, móc ją dotknąć, przytulić, pocałować - to jest miłość. To własnie czuję do Amy.

Zwlokłem się z łóżka i wszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem wcześniej przygotowane ubrania. Chwyciłem jeszcze tylko swoją torbę i gotowy do drogi skierowałem się w stronę salonu, gdzie czekała na mnie reszta.
- Gotowy? - zapytał Liam z troską w głosie. Przytaknąłem tylko jako odpowiedz i wyszliśmy z pokoju. W czwórkę weszliśmy do windy i zjechaliśmy na dół do recepcji. Nie było z nami Harrego, ponieważ wyjechał on dzień wcześniej, żeby spotkać się z Victorią. W holu czekał na nas Paul, Louis oddał mu nasze karty do pokoju, a nasz menadżer podszedł do recepcji i wymeldował nas. Kiedy wszystko było już załatwione, wyszliśmy przed hotel. Jak zwykle wszędzie było mnóstwo reporterów i fanów, robiących zdjęcia i wykrzykujących nasze imiona. Założyłem na nos ciemne okulary i szybko wsiadałem do samochodu, widziałem tylko jak chłopaki co chwilę przystają i rozdają autografy lub robią sobie zdjęcia. Po jakichś 10 minutach wsiedli w końcu do busa i mogliśmy odjechać.
- To było wredne. Z nikim się nie przywitałeś, olałeś fanów... - zaczął Lou.
- Może nie mam na to ochoty? - warknąłem tylko i założyłem słuchawki na uszy.
Widziałem, że chłopaki rozmawiają o czymś, zapewne o tym jak się zachowuję. Wiem, źle postępuje odsuwając ich od siebie, ale w głębi duszy wiem, że oni wciąż mają mi za złe to co się stało. Obwiniają mnie za to, chociaż nie mówią tego na głos. Jedynie Harry miał odwagę powiedzieć mi co czuje, od tygodnia ze mną nie rozmawiał, kiedy wchodziłem do pokoju, on wychodził. Liam przekonywał mnie, że mu przejdzie ale ja uważam inaczej.

Poczułem, że ktoś szturcha mnie w ramię, ściągnąłem słuchawki i spojrzałem w stronę chłopaków.
- Już jesteśmy, ruszaj się. Tylko od razu mówię, jest mnóstwo fanów - powiedział Zayn i wysiadł z auta. 
Tym razem nie uda mi się uciec. Przykleiłem do twarzy sztuczny uśmiech i podążyłem za przyjacielem. Od razu uderzyła we mnie fala fleszy i wrzasków. Podszedłem do paru dziewczyn z ogromnym transparentem z napisem " We <3 U One Direction", i zacząłem podpisywać ich płyty. Zrobiłem tez kilka zdjęć i skierowałem się do następnej grupki. Kiedy byliśmy już wolni, w końcu weszliśmy do hali odlotów i usiedliśmy na krzesłach czekając na nasze samoloty. Siedziałem tak, i wpatrywałem się w ścianę, gdy usłyszałem, że siedzenie obok mnie zaskrzypiało, sygnalizując że ktoś na nim usiadł. Spojrzałem w bok i zauważyłem brązowe tęczówki Zayn wpatrujące się we mnie.
- Niall, nie musisz taki być - zaczął chłopak - Zobaczysz wszystko się ułoży.
- Nie rozumiesz Zayn? Ona mnie nienawidzi, nic się nie ułoży - odpowiedziałem cicho.
- Po protu musicie porozmawiać, na spokojnie. Wszystko sobie wytłumaczycie i... - przerwałem mu.
- Nie! Już próbowałem, codziennie próbuję się do niej dodzwonić! To nic nie daje! Ona nie chce mieć ze mną nic wspólnego, i ma rację! Sam nie chciałbym się znać! Nie wiem w ogóle dlaczego ze mną rozmawiasz, schrzaniłem to! Jestem nikim! - wybuchnąłem. Wszystkie emocje, które trzymałem w sobie przez ostatni tydzień, wszystko wyleciało ze mnie w tym momencie.
- Nie jesteś nikim, jesteś wspaniałym człowiekiem, moim przyjacielem. Gdybym uważał, że nie jesteście sobie pisani, nie próbowałbym was pogodzić. Ale wiem, że się kochacie, po prostu jesteście sobie przeznaczenia. Nie próbuj się do niej dodzwonić, jedź do niej! - kiedy usłyszałem te słowa, coś we mnie kazało mi ruszyć się z miejsca i zrobić coś. Przytuliłem Zayn, a następnie zrobiłem to samo z Louisem i Liamem.
- Przepraszam was chłopaki, za wszystko! - krzyknąłem tylko i pobiegłem w stronę kas biletowych. Za sobą usłyszałem tylko śmiech chłopaków i przybijane piątki.
- Dzień dobry - uśmiechnąłem się do pani za szybą - Poproszę jeden bilet do Londynu.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto rozdział, przepraszam, że tak zwlekałam ale wiecie jak to jest w wakacje.
Pewnie gdyby nie szantaż Charlie, rozdziału nadal by nie było.
No cóż, rozdział z perspektywy Nialla. Podoba się? Mam nadzieję <3
Jak myślicie czy Amy wybaczy Niallowi? Dowiecie się niedługo :D
Widzimy się za 10 komentarzy :D