27 października 2012

Rozdzial 7


Rozdział 7

- Nie! Nie idę do żadnego X- factora, i koniec tematu!
- Dlaczego jesteś taka uparta?- dopytywał się Louis.
Przez ostatnie 1,5 godziny chłopki namawiali mnie na występ w jakimś głupim programie muzycznym. A na to nie mam nawet mowy. Ja się do tego nie nadaję. 
- Ej, a gdzie jest Niall?
-Chyba na tarasie, sprawdzę co u niego – powiedziała Amy.
Kiedy tylko wyszła chłopaki, zaczęli posyłać sobie głupie uśmieszki.
- Ok, ktoś mnie wtajemniczy?
Oni uśmiechnęli się i opowiedzieli mi "plan", musze przyznać że był nawet niezły.
                                                       
                                                              Amy
- Hej Niall, wszystko ok?
- Tak....tylko mam problem.
- Co się stało?
- Jest taka dziewczyna, chciałbym się z nią umówić...ale nie wiem gdzie ją zabrać. Amy, doradź mi , co mam zrobić?
- Hmm...ja zawsze marzyłam, że chłopak przyjdzie do mnie z bukietem róż, i zaprosi mnie na kolacje do restauracji....
Uśmiechnęłam się do niego, gdzieś w głębi serca, miałam nadzieję że to mnie chce zaprosić. Ale wtedy on powiedział coś, po czym kompletnie straciłam wiarę.
- To jest świetny pomysł, lecę po kwiatki a potem do niej. Dzięki, jesteś świetna! - krzyknął i pobiegł do siebie, pewnie żeby się przebrać. No trudno, ale w sumie czemu ja się dziwie? Taki chłopak nigdy nie zainteresowałby się dziewczyną z domu dziecka. Tylko dlaczego tak się tym przejmuję, czyżbym się zakochała?

                                                              Victoria

- Dobra chłopaki ja się muszę zbierać. Mój tata i Kate idą dzisiaj na jakiś bankiet i obiecałam ze zostanę z Jakiem, w końcu ogarnę trochę moje rupiecie.
- Mogę Ci pomóc jak chcesz... - zaczął Harry
- Taaa...pewnie on zawsze chętny do pomocy - mruknął Zayn, ale udałam że tego nie słyszałam.
- Jasne, jak chcesz...ale nie musisz...
- No to idziemy - powiedział loczek.
- Amy, idziesz też? - zapytałam przyjaciółki która właśnie weszła do środka.
- Jasne, mam parę rzeczy do zrobienia - powiedziała to smutno, najwidoczniej Niall rozpoczął swój plan.
Pożegnałam się z chłopakami i w trójkę ruszyliśmy do domu, przyszliśmy akurat na czas, bo tata i Kate właśnie mieli wyjść. Kiedy zamknęłam za nimi drzwi, Amy od razu zaszyła się w pokoju. Nie chcieliśmy jej na razie przeszkadzać, więc zostaliśmy na dole. Jake już spał więc z nim nie było problemów. Poszliśmy z Harrym do kuchni.
- A tak właściwie to czemu nie chcesz iść do ...
- Nie nadaję się do tego - przerwałam mu.
- Jak to nie? Masz świetny głos.
- Może tak, ale nie lubię występować publicznie.  Która godzina?
- Już 20:30!
- Już?! Amy?! - wydarłam się na cały głos.

- Co się stało?- zbiegła na dół w pośpiechu.
- Tata dzwonił, powiedział żeby jedna z nas pojechała do niego na ten bankiet. Ja musze posprzątać, wiec wypadło na Ciebie.
-Co? Ale mi się nie chce, i czemu nie powiedzieli wcześniej?
- Nie wiem, ale masz 30 min do przyjazdu taksówki.
- Pół godziny?! Dobra lecę się przygotować.
Kiedy moja przyjaciółka się szykowała, Harry próbował mnie przekonać żebym jednak wzięła udział w przesłuchaniu. Odniósł mały sukces, ponieważ powiedziałam że się zastanowię. W końcu zeszła Amy, wyglądała cudownie!
- Myślicie, że mogę tak iść?
-Szczena mu opadnie - wymsknęło się loczkowi. 
- Komu?
- Tacie i jego znajomym - wybrnęłam z opresji.
Pod dom podjechała właśnie taksówka ,więc nie miała czasu na więcej pytań. Kiedy wsiadała do taksówki powiedziałam tylko żeby dobrze się bawiła, i odjechała. Skierowaliśmy się z Harrym do mojego pokoju.
- To od czego zaczniemy? - zapytał.
- Muszę rozpakować te pudła...ale najpierw przyniosę nam coś to picia.
Zeszłam na dół i zrobiłam nam gorącą czekoladę z bitą śmietaną a do tego znalazłam jakieś ciastka i poszłam do swojego pokoju. Harry właśnie przeglądał rzeczy które mięliśmy uporządkować.
- Nie wiedziałem, że jeździsz konno - odezwał się Harry.
- No tak...trochę...
- Trochę? Ja tu widzę pierwsze miejsca w międzynarodowych konkursach.
- Trochę...lepiej niż przeciętny człowiek - zaśmiałam się.
- Jakie jeszcze talenty przed nami ukrywasz?
- Talenty? Nie jeździłam od dwóch lat...
- Brakuje Ci tego?
- Czasami...ale koniec gadania o mnie. 
- Ok, to o czym chcesz pogadać?
- Zawsze chciałeś śpiewać?
- Czyli rozumiem, że gadamy o mnie? 
- Hmm..tak! Nic o Tobie nie wiem.
- Zrobimy tak, ja zadaję pytanie Tobie a ty mnie.
- No dobra.
Gadaliśmy tak dobre 2 godziny, aż pewne pytanie zadane przez Harrego całkiem mnie zdziwiło.
- Co Ci się we mnie podoba?
- Skąd pewność że coś mi się podoba - zaśmiałam się.
- Więc...
- Uwielbiam twoje oczy, uśmiech, poczucie humoru....A co Tobie podoba się we mnie?
- Jesteś zabawna, mądra, śliczna. Uwielbiam jak się uśmiechasz, kiedy nagle wpadasz na jakiś pomysł, twoje oczy wtedy błyszczą...
- Dobra, starczy bo wpadnę w samouwielbienie.
- To Ci chyba nie grozi...
Nagle Harry zaczął się pochylać, chciał mnie pocałować! Nie dużo myśląc zaczęłam się do niego przybliżać, dzieliły nas milimetry kiedy ktoś wszedł do pokoju. Natychmiast odskoczyliśmy od siebie. Okazało się że to Jack się obudził. Wzięłam małego na ręce, zaniosłam do jego pokoju położyłam go do łóżka i położyłam się obok niego. Usnęłam. Czułam tylko jak ktoś bierze mnie na ręce a potem kładzie na łóżku. To pewnie Harry, kiedy sobie to uświadomiłam stwierdziłam, że będę udawać że śpię. Loczek położył się obok mnie, pocałował mnie w policzek i powiedział "Chciałbym Ci powiedzieć co czuję". Nie wiedział o co chodzi, ale nie miałam się jak dowiedzieć bo zasnęłam.

 Amy

- To już tutaj - powiedział taksówkarz po pół godzinnej jeździe. Chciałam mu zapłacić ale on stwierdził, że ktoś zrobił to wcześniej. Stałam przed restauracją nie wiedząc co mam dalej robić. Usłyszałam lekkie odchrząknięcie za sobą, więc się odwróciłam. Za mną stał NIALL z bukietem róż!! 
- Amy,  wow wyglądasz przepięknie. Czy...czy zjesz ze mną kolację?
- Ja...ja, z przyjemnością - uśmiechnęłam się i weszliśmy do środka.
Kelnerka zaprowadził nas do stolika. Zamówiliśmy sobie jakieś zadanie i zaczęliśmy rozmawiać. Niall, jest świetnym chłopakiem, mogłabym gadać z nim godzinami a tematy i tak nie skończyłyby nam się tematy. 
 - Myślałam, że chcesz zaprosić jakąś inna dziewczynę..
- No coś ty, od kiedy Cię poznałem jesteś jedyną dziewczyną o której myślę.
Uśmiechnęłam się już miałam coś odpowiedzieć ale podeszła do nas jakaś dziewczyna. 
- Ty jesteś ten Niall Horan z One Direction?!
- Tak to ja - powiedział znudzonym głosem.
- Jej, nie wierzę w to! Mogę zrobić sobie z Tobą zdjęcie?
- Sorki, ale jestem tu z kimś, więc może innym razem.
Dziewczyna spojrzała na mnie wzrokiem zabójcy, odwróciła się w moja stronę i "przez przypadek" popchnęła na mnie moja szklankę wody. Miałam mokrą plamę wody na sukience.
- Ty...!! Niall, zaraz wracam.
- Amy, wszytko ok? 
- Tak.
Odeszłam i słyszałam tylko jak ta dziewczyna mówi.
- Ok, teraz masz chwilę.
Co za idiotka! Zniszczyła mi wieczór! Dobra nie ważne, mniej więcej wysuszyłam sukienkę, dobrze że zdecydowałam się na taki kolor, bo przynajmniej nie było widać że jest mokra. Wróciła z powrotem do naszego stolika, gdzie na moim miejscu siedziała ta...ciężko stwierdzić kto! Stanęłam obok Nialla i zapytała czy możemy już iść. On zapłacił za naszą kolacje i nie zważając na fankę która proponowała mu żeby z nią został, wyszliśmy. Po drodze Niall wziął nasze płaszcze i ruszyliśmy przed siebie. Zadrżałam lekko bo na dworze było chłodno, a Niall nie dużo myśląc przytulił mnie. Szliśmy tak wtuleni w siebie w ciszy. 
- To był świetny wieczór, dziękuje - odezwałam się w końcu.
- Był świetny bo ty tam byłaś. Słuchaj muszę Ci coś powiedzieć.
- Słucham..
- Zakochałem się w Tobie, od momentu kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłem. A potem każdego dnia coraz bardziej. Wiem, znamy się niedługo ale ja..
Nie dałam mu dokończyć po pocałowałam go.
- Też się w Tobie zakochałam. 
Niall tak się ucieszył, że podniósł mnie na ręce i okręcił się kilka razy. 
- Czyli mogę powiedzieć, że jesteś moją dziewczyną?
- Jasne. 
W świetnych humorach wróciliśmy do domu, nie mojego bo wiedziałam że Harry tam został więc nie chciałam im przeszkadzać. Razem z moim chłopakiem, jak to świetne brzmi. No więc, razem z moim chłopakiem udaliśmy się do jego pokoju, i usnęliśmy wtuleni w siebie. Mogę śmiało powiedzieć, że to był najwspanialszy wieczór w moim 
życiu.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
No więc jest następny rozdział, mam nadzieję że wam się podoba.  Nie najlepiej wychodzą mi romantyczne chwile. Następny rozdział dodam po 10 komentarzach pod rozdziałem.  Ostatio było mało komentarzy, czyta to ktoś w ogóle? Ok to tyle. Miłego czytania. ~ Pati$$


14 października 2012

Rozdział 6

Rozdział 6
Rano obudziła mnie Amy, skacząc po moim łóżku.
- Vicky! Vicky!
- Czego się drzesz? I która jest godzina?
-15. Myślałam, że byłaś wczoraj na randce z Loganem...
- Nie na randce, tylko na kolacji. I tak. O co Ci chodzi?
- O to!
Pokazała mi laptopa, na którym było zdjęcie mnie i Harrego kiedy się całujemy, a pod spodem podpis : CZYŻBY HARRY STYLES, W KOŃCU ZNALAZŁ DZIEWCZYNĘ?
- Ale...- zaczęłam się jąkać.
- Chcesz mi coś powiedzieć...
- Ja...- opowiedziałam jej co się stało, od momętu kiedy Logan mnie zostawił aż do wejścia do domu.
- Wiedziałam! Wiedziałam!
- Ja....muszę zadzwonić do Harrego. Trzeba to jakoś naprostować!
Wybrałam jego numer: jeden sygnał, drugi, trzeci...nikt nie dobiera. Obraził się?
-Idę do niego - powiedziałm, wstałam i już kierowałm się w stronę drzwi, kiedy usyszłam donośny śmiech Amy.
- Z czego się tak śmiejesz?
- Idziesz do niego, tak?
Spojrzałam na Siebie, byłam w piżamie, każdy włos w inną stronę, po prostu załamka!
- Najpierw się przebiorę.
Poszłam do łazienki, ogarnęłam się i ubrałam w to:
Kiedy zeszłam na dół, Amy zrobiła mi herabtę, i kanapki. Moja kochana <3
Kiedy już zjadłam w końcu poszłyśmy do domu chłopaków. Zastanawiałam się czy Harry już czytał ten artykuł, czy się wkurzył? Stanęłyśmy przed drzwiami, Amy chciała zakpukać, ale ją uprzedziłam i weszłam do środka.
- Cześć chłopaki!
- Vicky, Amy fajnie że jesteście. Louis zwariował! - zaczął nażekać Niall.
- Co się stało?
- O Vicky, Amy. Przykro mi ale w tym domu panuje kwarantanna, więc teraz już z tąd nie wyjdziecie - powiedział Tomlinson, kiedy do nas podszedł.
- Louis? Dlaczeo? - zapytałam.
- Harry, jest chory. Ma gorączkę i katar.
- Debilu! To zwykłe przeziębienie! Dziewczyny powiedzcie mu.- błagał Liam.
- Sprawdzę co u niego - powiedziałam i poszłam na górę do pokoju loczka.
Kiedy weszłam do pokoju, zobaczyłam tam Harrego leżącego w łóżku, przykrytego po sam nos.
- A nie mówiłam, że będziesz chory? - zaśmiałam się.
- Albo ty, albo ja. A i tak już się czuję lepiej.
- Co takiego dał Ci Lou, że tak szybko zdrowiejesz?
- To nie Lou, polepszyło mi się kiedy tu przyszłaś.
Jaki on jest słodki.
- Harry....- zaczęłam.
- Stało się coś?
- Masz tu gdziesz laptopa?
- Tam na komodzie.
Włączyłam laptopa, i weszłam na strone na której był artykuł o nas. Pokazałam zdjęcie Harremu strasznie zdenerwowna a on....zaczął sie śmiać.
- Ładna z nas para - powiedział kiedy już się uspokoił.
- Harry! Ty się śmiejesz, a ja się naprawdę przejmuje.
- Vic, nie ma czym.
- Napewno, nie gniewasz się?
- No coś ty?
- To dobrze. Ja się będę już zbierać, musisz odpocząć - wstałam i skierowałm się w stronę
drzwi.
- Vic, chyba znowu czuję się gorzej, boli mnie głowa. Nie możesz iść, kiedy tu ze mną siedzisz lepiej się czuje.
- Hahaha, ale zmyślasz. - zaśmiałam się.
- Boli, mnie główka - powiedział dziecięcym głosem. Podeszłam spowrotem do łóżka, i pocałowałam go w czoło.
- Policzek też mnie boli....
Zaśmiałam sie i cmoknełam go w policzek.
- Tu też mnie boli - dodał i pokazał na usta.
- Nie zapędzaj się kochany.
- Próbować zawsze warto - wyszczerzył się. - To jak zostaniesz ze mną?
- Dobra, włącz jakiś film, a ja przygotuję nam coś dobrego.
- Ok, tylko się pośpiesz.
Zeszłam na dół a tam, pusto. Nikogo nie ma. Weszłam do kuchni, na blacie leżała kartka:
 Vicky,
My zajmowalismy się Haroldem przez cały dzień, więc teraz twoja kolej. Nie chcielismy wam przeszkadzać, więc poszliśmy do klubu. W szufladzie ze sztućcami znajdziesz prezent. Nie czekajcie na nas, będziemy późno.
Louis: Opiekuj sie moim kochanym, loczkiem. I nie dotykać marchewek, Kevin ich pilnuje.
Liam:  Nie rozwalcie domu.
Niall: Nie zjedźcie mi całego jedzenia.
Zayn: Nie chcę być wujkiem.
Amy: Bawcie się dobrze.
Kochamy Was.
Zaśmiałam się z nich, otwarłam szufladę a tam co? Paczka prerwatyw, oczywiście. Bo co innego mogli oni wymyślić? Zrobiłam nam gorączą czekoladę, z bitą śmietaną. Weszlam spowrotem do pokoju Harrego, podsunęłam sobie krzesło i na nie usiadłam. Hazza zgromił mnie wzrokiem.
- Co zrobiłam?
- Nie będziesz siedzieć n krześle, zmieścimy sie oboje na łóżku - powiedział, podniósł kołdrę i czekał aż wejdę. Kiedy już leżeliśmy wygodnie, loczek włączył "Kac Vegas" co chwile na przemian śmialiśmy się i komentowaliśmy. Kiedy film się skończył, stwierdziliśmy, że jest dopiero 21, więc postanowiliśmy obejrzeć drugą część. Szczerze mówiąc nie wiem, co sie tam działo, bo usnęłam w połowie.
Otwarłam jedno oko, otwarłam drugie i co zobaczyłam? Burzę loków. Przeanalizowałm dokładnie, co wczoraj robiam, i doszłam do wniosku, że pewnie usnęlam razem z Harrym. Chciałam wstać, ale okazało się że chłopak mnie obejmuje. Mogłabym tak, leżeć bez końca ale zaczęło mi burczeć w brzuchu, a nie chcialam obudzić Harrego.Wyswobodziłam sie z jego objęć, i zeszłam na dół. Wchodząc do salonu, o mało nie zabiłam sie o Zayna śpiącego na podłodze. Na kanapie leżał Niall, NA NIM leżała Amy (ciekawe, czy im wygodnie), pod stołem zaś spał Tomlinson. A gdzie Liam? Wtedy usłyszałam trzaski dochodzące z kuchni. No tak, daddy pewnie nie pił, więc spał w swoim pokoju. Nie pomyliłam się, Liam własnie pił kawę. Kiedy mnie zobaczył posłał mi uśmiech.
- I jak tam było w klubie?
- A nie widać, po tych w salonie?
- Hahaha. No w sumie.
- Liam, kto wpadł na pomysł z prezentem dla mnie?
- Tommo - powiedził i uśmiechnął się.
- No oczywiście - zaśmiałam się, czas na zemstę.
Weszłam do salonu i wydrłam się na cału głos "Tomlinson wstawaj!".
- Jaki kawał? - poderwał się Lou, a że spał pod stołem, to walnął się w głowę i zaczął się drzeć, czym obudził Nialla i Amy. Zayn spał dalej, wow ciężko go obudzić.
Razem z Lou, Amy i Niallem poszliśmy do kuchni, gdzie Liam przygotował nam śniadanie. Chwilę później dołączył do nas Harry, Zayn spał dalej. Liam i Lou, poznali podobno świetne dziewczyny. Niall, spędził całą noc z Amy.
- A Zayn? - zapytałam.
- On cały czas marudził. Jak tylko jakaś dziewczyna do niego zagadywała to zbywał ją i ciągle pytał kiedy wrócimy do domu.
- A wy co robiliście? - zapytała Amy.
Spojrzeliśmy z Harrym na siebie, wymienilismy się uśmiechem i odpowiedzieliśmy jednocześnie : - Oglądaliśmy film.
- Powiedzmy, że wam wierzymy. A właśnie Vicky, podobał się prezent - zaśmiał się Lou.
Zgromiłam go wzrokiem, i nic nie odpowiedziałam. Około 14 dołączył do nas Zayn, skarżać
się ,  że bolą go plecy.
- To...co robimy? - zapytał Liam.
- Może karaoke? - zaproponował Harry.
Wszyscy się zgodzili, oczywiście moje i Amy protesty zostały odrzucone. A za to, że narzekam kazali mi śpiewać jako pierwszej. Umiem śpiewać, ale nigdy nie uważałam, że spiewam jakoś wyjątkowo dobrze. Po skończonej piosence, odwróciłam sie do chłopaków a oni wszyscy mieli otwarte buzie i patrzyli sie tępo w moja stronę. Razem z Amy wybuchnęłyśmy smiechem.
- Vic, nie mówiłaś że tak śpiewasz - zaczął Niall.
- Ej, za tydzień jest przesłuchanie do X factora w Londynie, musisz iść! - dodał Zayn.
- Ale... - chciałam coś powiedzieć, ale mi nie pozwolili.
- Nie ma żadnych ale. Pomożemy Ci - zakończył rozmowę Harry.
Chciałam zaprotestować, ale jakoś nie umiałam mu odmówić. Ja chyba naprawdę, się zakochałam. Ale jak można, nie zakochać sie w tym cudownym chłopku?
-----------------------------------------------------------------------------------
No to mamy 6. Trudno mi sie go pisało, i nie podoba mi się. Następny będzie lepszy, obiecuje. Dziękuje za wszystkie komentarze i wejścia. Jeśli czytacie, to komentujcie.

http://jazzmine.wrzuta.pl/audio/38jECp1hnrS/victoria_justice_-_make_it_shine
PIOSENKA KTÓRĄ ŚPIEWAŁA VICKY.

6 października 2012

Rozdział 5

DRRYŃŃ!! Mój telefon zaczął dzwonić, spojrzałam na zegarek, 9:00! Kto ma czelność mnie budzić!? 
*Rozmowa*
- Hallo? - odebrałam.
- Hej, Victoria tu Kendall.
- Cześć, co chciałeś?
- Bo razem z Carlosem i Jamesem mamy do Ciebie sprawę...
- Jaką?
- Logan, cały czas gada tylko o Tobie, ja mu zaraz ukręce łeb.
- Ale...
- Vicky? Tu Carols, on mówi prawde. Umów się z nim, błaaaagaaam!! 
- Ale...
- Cześć! Tu James! Jak się z nim nie umówisz, znaczy że nas nienawidzisz i skazeujesz na te tortury!
- Dajcie spokój pewnie przesadzacie...
- Ej! Chłopkaki, wyłączcie się, już! - wrzeszczał Logan gdzieś w tle.
- Masz dajemy Ci go. NARAZIE!! - wrzasnęli wszyscy trzej do słuchawki.
- Cześć, przepraszam za nich.
- Hahaha, nie ma za co.
- Too...jak, poszłabyś ze mną dzisiaj na kolacje?
- Hmm...jasne czemu nie.
- Ok, będę po Ciebie o 18, pa.
- Cześć.
Chwilę siedziałam, i zastanawiałąm się co tak naprawdę się stało. Czy ja naprawdę ide na randę z Loganem Mitchellem? Rozmyślałam, w co się ubrać, o czym będę z nim rozmwaiać itp. Aż w końcu z rozmyśleń wyrwała mnie Amy.
- Vicky, chłopaki dzwonili. powiedzieli, że teraz jadą na jakiś wywiad, ale powiedzili, że wpadną do nas około 17. 
- Ale, ja...dzisiaj wychodzę.
- Co?! Gdzie?! Z kim?!
- Na kolacje z...
- Jej, nie wierze. A nie mówiła, że ty i Harry...
- Ale nie idę z Harrym, tylko z Loganem.
- Jakim  Loganem?
- Mitchelle.
- Tym z BTR?
- No tak.
- A w co się ubeirzesz?
- Yyyy...w spodnie?
- Ty chyba żartujesz! Idziemy na zakupy.
Zeszłyśmy na dół, zdązyłam tylko zjeśći śniadanie i się ubrać i już biegłyśmy do galerii. Chodziłyśmy, od sklepu do sklepu, ponieważ Amy uparła się że mam założyć sukienkę! Kiedy w końcu coś znalazłyśmy, okazało się że jest 16! Zapłaciłyśmy, i skierowałyśmy się w stronę samochodu. Mijając sklep obówniczy, zauwazyłam śliczne, kremowe szpilki idealnie pasujące do mojego zakupu, więc nie wachając się ani chwili, kupiłam je. Teraz mogłam zacząć przygotowania, do randki. Cały czas jakoś nie przechodzi mi to , że idę na randkę z kimś takim jak Logan. Coś mi się wydaje, że to będzie udany wieczór. Kiedy dojechałyśmy do domu, była już 16:40! Nie wierze, zostało mi mniej niż 1,5h. Nie wyrobię się! Wpadłam do domu jak burza, pobiegłam do swojego pokoju, wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy ubrałam jakieś dresy i zaczęłam suszyć moje kudły. Nie wiem kiedy zaczęłam śpiewac moją ulubiona piosnkę, nagle usłyszałam czyjś głos.
- Nie wiedziałem, że potrafisz tak śpiewać.
- Harry? Co ty tu robisz?
- Amy, kazała mi Ci ją przynieść - powiedział kładać moją sukienkę na łóżku.
- Dziękuje.
- Wybierasz się gdzieś?
- Tak, idę na kolacje ze znajomym...a co? Stało się coś?
- Nie, wszystko ok. A mogę spytać z kim?
- A możesz, z Loganem.
- Czekaj, niech zgadnę - Mitchellem?
- Dokładnie.
Harry zaczął coś mamrotać pod nosem, potem rzucił " Baw się dobrze" i wyszedł z pokoju. Nie wiem co mu się stało, ale nie mam czasu się tym teraz zamartwiać. W końcu, moje włosy ułozyły się tak jak chciałam, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się.
Sprzed lustrem, nie jest tak źle. Zeszłam na dół. Chłopaki rozmawiali o czymś z Amy, mimo że znali się jeden dzień, naprawdę się polubili. Zauważyli mnie dopiero kiedy do nich podeszłam.
- WOW - zaczął Liam.
- Wyglądasz - Niall
- Poprostu - Louis.
- PRZEPIĘKNIE - dokończyli równocześnie Zayn i Harry.
- Dziękuje, ćwiczyliście to?
- Nie, jakoś tak wyszło  - wyjaśnił Tommo.
Zadzwonił dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć, Logan ubrany był w elegancki garnitur. Na przywitanie pocałował mnie w policzek. 
- Gotowa?
- Tak, możemy iść. Ej! Wychodzę, narazie. 
- Cześć! Nie wracaj późno! - wrzasnął Liam.
- Dzięki! Na pewno będę się świetnie bawić, tato!
W odpowiedzi usłyszałam tylko donośny śmiech tych głuoli, i razem z Loganem skierowaliśmy się do auta.

 PERSPEKTYWA HARREGO
Nie wiem co się ze mną dzieje, przecież znam ją zaledwie kilka dni. Ale ona jest taka...taka...fajna? Nie, fajna, to straszne nie domówinie. Jest wspaniała, uwielbiam kiedy się uśmiecha, kiedy żartuje, a nawet kiedy się wkurza. I jescze do tego jest prześliczna. Kiedy dzisiaj ją zobaczyłem, zatkało mnie. Poczułem się zazdrosny, że to nie dla mnie tak pięknie wygląda, tylko dla tego bufona - Logana. Z moich rozmyśleń wyrwało mnie pytanie które Lou, zadał Amy.
- Powiedz, nam Logan się jej podoba?
- Nawet jeśli, to wam nie powiem!
- No Amyy!!! - zamarudził Niall.
- Nie!
- Ale, Amy to jest bardzo ważne.
- Nie wiem czy się jej podoba. Wiem tylko, że bardzo się cieszyła na tą randkę.
Zrobiło mi się strasznie smutmno, ale nie chciałem tego pokazać, więc uśmiechałem i wydurniałem się z chłoapkami. Kobiety...co one z nami robią?
  

WRACAMY DO VICKY
Pojechaliśmy do jakiejś włoskiej restauracji, od progu przywitała nas piękna woń kwiatów pochodzących z tego regionu, pomieszana z zapachem wspaniałych potraw. Dopiero teraz dotarło do mnie, ze nie jadłąm nic od śniadania. Z Loganem, świetnie mi się gadało. Był bardzo sympatyczny i zabawny. Nawet nie wiem, kiedy minęły 3 godziny. W pewnym momęcie zadzwonił jego telefon, odebrał go a kiedy skończył rozmawiać powiedział:
- Słuchaj, głupia sprawa, ale ja muszę juz lecieć. Ale dziękuje za świetny wieczór. Musimy to powtórzyć.
- Tak, janse - powiedziałam trochę skołowana. 
Logan zapłacił za nasze jedzenie i wyszliśmy na dwór. Brrr...nie wiem kiedy zrobiło się tak zimno. 
- To do następnego razu - rzucił i skierował się w stronę swojego auta. 
- Ale...narazie!
Super, ale z niego facet. Zostawił mnie tu samą, mógł mnie chociaż odwieźć do domu. Co prawda, szybkim marszem doszłabym tam w 20 min, ale chyba zamarznę. Zastanawiałam się, co mam zrobić kiedy zadzwonił mi telefon. Czyżby przeznaczenie? Spojrzałam na wyświetlacz na którym pojawiło się zdjęcie Harrego.
- I jak tam randka?
- Już skończona.
- To czemu nie jesteś w domu?
- Hmm...bo obecnie stoję przed restauracją.
- A gdzie jest bufon, znaczy Logan?
- Nie wiem, pewnie już w domu.
- Co?! Zostawił Cię samą! W taki mróz?! Jak go spotkam to...nie ważne. Wejdź do restauracji zaraz po Ciebie będę. Tylko powiedz gdzie.
- Nie, no co ty. Sama dojdę.
- Nie ma mowy, gdzie jesteś? I bez żadnego ale!
- Ok, jestem w restauracji Neptun.
- Będę za 10 min, pa :*
- Cześć.
Weszłam do środka, żeby nie zmarznąć. Harry, tak jak obiecał pojawił sie po 10 minutach. Przyszedł na nogach, bo chłopaki wzięli auto. Trudno, musze zrobić sobie spacerek. Okazało się, ze loczek nie wziął mi żadnej kurtki, więc jak na dobrego dżentelmena przystało, oddał mi swoją. Pozostawając w krótkim rękawku. Kłóciłam się z nim, że będzie chory, ale do niego jak do ściany.
- Mówiłem Ci już, że pięknie wyglądasz? - zapytał. I właśnie zdałam sobie sprawę, że Logan nic takiego nie powiedział. Pewnie zapomniał, ale jednak. Tak pozornie mało znaczące słowa, a dają tylko radości.
- Coś tak mruknąłeś - zaśmiałam się.
- No to teraz mówie, PIĘKNIE WYGLĄDASZ!!! - te ostatnie dwa słowa wykrzyczał.
- Hahaha, cicho wariacie.
- To twoja wina, trzeba było nie bys takim ślicznym. 
- Dziękuje. 
Szliśmy i wygłupialismy się, kiedy przed nami nagle z nikąd wyrośli Matt, z Lexi.
- Nonono, kogo ja tu widzę. Czyżby zakochana para? - zaczął Matt.
- A masz z tym jakiś problem? - zapytał Harry lekko wtrącony z równowagi.
- Nie, tylko skoro się tak "kochacie", to dlaczego nikt nie wie, że jesteście razem?
- Bo... - zaczęłam
- Ha! Wiedziałam, Harry Styles, nie związałby się z takim...kimś! - niemal wypiszczała Lexi
Zrobiło mi się smutno, nie powiem. W tym momęcie Harry zaczął coś mówić.
- Chcecie dowodu? Proszę! - powiedział i pocałował mnie. W pierwszej chwili stałam jak słup, ale w końcu dałam się ponieść emocjom. Nie wiem jak długo się całowaliśmy, ale kiedy już oderwaliśmy się od siebie zobaczyłam zaskoczone miny Matta i Lexi. Hazza uśmiechnął sie do niech, i razem ze mną ruszylismy dalej. Przez resztę drogi żadne z nas się nie odzywało, co było bardzo dziwne. Zazwyczaj nie barkowało nam tematów. W końcu doszliśmy do mojego domu, oddałam Harremu bluze i powiedziałam:
- Dziękuje za wszystko.
- Nie ma za co, zobaczymy się jutro?
- Janse, dzień bez Ciebie to dzień starcony - powiedziała a Harry się uśmiechnął. 
- To do jutra - dodał, pocałował mnie w policzek i odszedł w stronę swojego domu. 
Okazało się, że jest juz 22:30, poszłam do swojego pokoju....Amy już spała. Nie będę jej budzić, jutro jej wszystko opowiem. A będzie co! Przypomniał mi się dzisiejszy wieczór, ale o dziwno nie ten spędzony z Loganem, tylko od momętu kiedy zobaczyłam Harrego. Jak oddał mi swoją kurtkę, powiedział że jestem śliczna i piekne wyglądam, no i oczywiście ten pocałunek. Był taki delikatny, a zarazem namiętny, ale dla niego pewnie nic nie znaczył. Chciał mi tylko pomóc, pozbyć się Matta. Świetny z niego przyjaciel, właśnie przyjaciel....smutna prawda. No nie, chyba się zakochałam!
--------------------------------------------------------------------------------------------
Czyta to ktoś w ogóle, bo nie wiem czy dalej pisać. Pod ostatnim rozdziałem jest tylko 1 komentarz. 
Więc jak już czytacie, to skomentujcie, proooooszzzee!!!
Jak pewnie zauważyłyście dodałm nową ankietę, ospowiadajcie na ptanie bo nie wiem jak chcecie.
Tu macie jeszcze zdjecie Big Time Rush:
Od lewej : Carlos, Kendall, James, Logan