23 grudnia 2012

Wesołych Świąt

Hejo kilka informacji:
1. Następny rozdział pojawi się z perspektywy Eleanor.... co wy na to?
2. Pojawi się po 10 kom, pod poprzednim rozdziałem <3
3. Chcę wam życzyć Wesołych Świąt!!! Szczęśliwego Nowego Roku, spełnienia marzeń i czego tam jeszcze chcecie <3
4. Chciałabym, żeby każdy kto czyta tego bloga, dodał komentarz pod tym blogiem. Żebym wiedziała ile osób czyta, i czy w ogóle jest sens dalej prowadzić bloga. Zadowoli mnie nawet ":)". 
5. Tu macie jeszcze naszych kochanych chłopaków <3 <3 <3


8 grudnia 2012

Rozdział 11

Jestem dziewczyną Harrego, ciągle nie umiem w to uwierzyć. To takie...nieprawdopodobne. Jest taki kochany, to wszysto co dla mnie przygotował... Siedzieliśmy wtuleni w siebie na łące, aż stwierdziliśmy że wypadałoby już wracać. Pozbieraliśmy wszstko i ruszyliśmy w stronę domu. Trzymając się za ręcę weszliśmy do niego, a zastaliśmy tam jeden wielki krzyk. - Nieeeee!!! - wydarł się Niall. - Jakim cudem ze mną wygrałaś? - zapytał się Amy, z którą jak zdążyłam się zorientować grał na x-boxie. - Trzeba mieć talent, kochanie - uśmiechnęła się brunetka i pocałowała go w policzek. - O patrzcie! Gołąbeczki przyszły! - wydarł się Lou. Razem z Harrym wyśmialiśmy ich miny i weszliśmy do pokoju. Oczywiście nie obyło sie bez gratulcji, ale tego można się było spodziewać. Kiedy już opadły emocje, usiedliśmy z Harrym na kanapie, wtuliłam sie w niego i przyptrywaliśmy się jak Amy po raz kolejny wygrywa z Niallem w fife. - Gramy jeszcze raz? - zapytała moja przyjaciółka. - Nie...ale jestem głodny - uśmechnął się do niej słodko. - Dobra, żeby nie było ci za bardzo smutno. Zrobię spaghetti co wy na to? - TAAAK!! - dało się słyszeć donośny krzyk. - Vicky, pomożesz mi. - nie pytając mnie pociągnęła za sobą w stronę kuchni. Zaczęłyśmy przygotowywać danie. Ja gotowalam makaron, a ona przygotowywała sos. - No opowiadaj! - Hahahah wiedziałam - opowiedziałam jej dokładnie co i jak było, a ona słuchała jakby zahipnotyzowana. Kiedy już skończyłyśmy robić kolacje, nałożyłyśmy każdemu porcję i wróciłyśmy do salony. Po zdjedzonym posikłu, każdy udał się do swojego pokoju. - Nadal nie mogę uwierzyć w to że się zgodziłaś - powiedział loczek i uśmiechnął się pokazując swoje śliczne dołeczki. Moją odpowiedzią był pocałunek, lecz nie trwał on długo poneważ usłyszeliśmy donośny krzyk dochodzący z kuchni połączony z odgłosem tłuczonego talerza. Wbiegliśmy do kuchni i to co zobaczyliśmy rozbawiło nas do bólu brzucha. Na podłodze leżał Horan a wogół niego rozwalone resztki talerza i spaghetii. Chwilę potem obok nas znalazła się Amy, która zobaczywszy swojego chłopaka, uśmiechnęła się lekko pomogła mu wstać i razem zniknęli na schodach. - Rozumiem, że my mamy to posprzątać? - zakpił Hazza. - Chyba nie mamy wyjścia... Wzieliśmy się do roboty, zajęło nam to grubo ponad godzinę. Tak, posprzątanie jednego talarza zajęło nam godzinę. Ale z nim się nie da inaczej, co chwile się wygłupialiśmy, laliśmy wodą, gilgotaliśmy czy całowaliśmy. Gdy już w końcu uporaliśmy się z bałaganem. Byliśmy tak zmęczeni że ledwo dowlekliśmy się do pokoi. Wchodząc do mojego zauważyłam, że niestety na łóżku śpi Amy i Niall. - I gdzie ja mam teraz spać? - zapytałam sama siebie. - Możesz u mnie na przykład -poczułam czyjeś ręce na swojej talii, po głosie poznalam że to Harry. - A Louis? - Już się tym zająłem - powiedzał i pociągnąl mnie w strone swojego pokoju. Wzięłam jeszcze tylko swoją piżamę i szczoteczkę. Pierwsze co zrobiłam to skierowałam sie do łazienki, wziełam szybki prysznic, umyłam zęby i weszłam do sypialni. Zaraz po mnie do łzienki wszedł Harry. Już miałam się kłaść do łożka kiedy zadzwonił mój telefon. - Halo? - Victoria, dziecko! Czemu się nie odezwałaś wcześniej? - Tato, przepraszam zapomniałam. - Wszystko w porządku? - Tak, a nawet lepiej. Tato, jestem strasznie zmęczona pogadamy jutro, dobrze? - W porządku chciałem tylko sie upewnić, że dojechałaś szczęśliwie. Dobranoc. - Dobranoc, pozdrów resztę. Rozłączyłam się i połozyłam do łóżka, kilka minut później poczułam jak czyjeś silne ramiona obejmują mnie.Odwróciłam sie do niego przodem i wtuliłam w jego umięśniony tors. - Słodkich snów księzniczko - powiedział i pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się do niego i zamknęłam oczy... Nagle znalazłam się na jakiejś ogromnej łące, byłam tam całkiem sama. W dali pomiędzy drzewami mignęła mi jakaś postać...skierowałam się w tamtym kierunku lecz nikogo nie było. Już chciałam wracać do miejsca, z którego przyszłam, lecz przedemną stanęła czterdziestoletnia kobieta, o pięknych brązowych włosach i czarnych oczach. - Mamo? Jak to możliwe, przecież ty... - Nie żyje. Tak, ale to sen i wszystko jest możliwe. - Ale dlaczego?...Nie śniłaś mi sie przez te wszystkie lata, i nagle... - Nie mam za dużo czasu. Córeczko, chcę Cię bardzo przeprosić za wszystkie krzywdy jakie Ci wyrządziłam i ... - Jak to nie masz za dużo czasu? - Teraz, kiedy w końcu jesteś w pełni szczęśliwa mogę odejść. Mimowolnie z oczy zaczęły spływac mi łzy, które ona jednym machnięcem ręki wytarła. - Jest mi bardzo przykro, niegdy nie chciałam żebyś trafiła do domu dziecka. To wszystko moja wina, dopiero po śmierci uświadomiłam sobie jak wiele straciłam...Ciebie , twojego ojca...to...bardzo was kocham pamiętaj o tym - powiedziała i przytuliła mine. - Ja też Cię kocham, pomimo tych wszystkich rzeczy, i tak Cię kocham. - Muszę już iść, pamiętaj że zawsze jestem przy tobie, o tu - wskazała ręką na moje serce. Pocałowała mnie jeszcze w policzek i jej postać zaczęłam powoli znikać. - Mamo! Nie odchodź - krzyknęłam i obdziłam się zalana łzami. Nademną pojawiła się zmartwiona twarz Harrego Nic nie mówiąc wtuliłam się w niego i wybuchłam płaczem. - Vicky, wszystko w porządku? Co się stało? - Ja..śniała mi się moja mama. Ona...po tylu latach...przepraszała mnie za wszystko...i Harry, pierwszy raz od tylu lat poczułam, że naprawdę mi jej brakuje. - To noramlne, była twoją mamą i nie ważne co by zrobiła i tak będziesz ją kochać. Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. - Dziękuje, że tu jesteś - przytuliłam się do niego i wtuleni w siebie znów zasnęliśmy. Tym razem już nie spotkałam mojej mamy.... *Ranek* - Kochanie, czas wstawać. Słoneczko już na niebie... - poczułam czyjeś usta na swoim policzku. Podnisołam ręcę do góry, pociągnęłam Harrego na łóżko, i pocałowałam go w usta. - Takie porani mogę mieć codziennie- zaśmiałam się. - I wzajemnie, wszystko już w porządku? - zapytal głosem pełnym troski. Dobrze wiedziałama że chodzi mu o sytucję z nocy. - Tak, dziękuje. - W takim razie wstawaj. Musimy się pośpieszyć bo zaczną bez nas... - Ale co zaczną? - Gramy mecz na plaży...ustaliśmy to kiedy jeszcze spalaś... - Ok, daj mi 10 min. Chciałam wstać lecz loczek przyciągnał mnie do siebie, i nasze usta znów się złączyły. - No ej, miałeś ją obudzić! Ruszajcie się za 15 minut wychodzimy! - wydarł się Lou, który niewiado skąd pojawił sie w naszym pokoju. Zaśmialiśmy się i ja poszłam do łzienki, a Harry na dół. Kiedy już sie ogarnęłam też tam poszłam. Okazało się, że reszta jest już na plaży, został tylko Harry, który przygotował dla mnie śniadanie. Szybko zjadłam gofry i wypiłam herbatę i trzymając się za ręce poszliśmy na plażę. - No wreszcie, ile można czekać! - powiedział Zayn. - UWAGA! Dzielę nas na drużyny. Więc w jednej drużynie jest : Amy, Victoria, Zayn i ja. A w drugiej: Niall, Harry, Liam, Danielle i Eleanor. - Co? Ja chcę być z Vicky - zaprotestował Hazz. - Nic nie zmienimy! - powiedział Tommo. - Harry, chcesz być w przegranej drużynie?- zakpił Niall. - Żebyś się nie zdziwił! - Amy. - Lou, pominąłeś jeden ważny szczegół...nas jest czterech a ich pięciu - odezwał się Zayn. - Ej patrzcie tam jest Huan, może chciałby z nami zagrać? - zapytałam. - Co?! I miałby być z tobą w drużynie? Nie zgadzam się! - znów odezwał się loczek. Zaśmiałam się z niego i pocałowałam w policzek. - Huan! - wrzasnęłam i podeszłam do chłopaka. - Cześć Victoria! Co tam u Ciebie - Wszystko ok, chciałam się zapytać czy zagrałbyś z nami? - Jasne bardzo chętni. Dołączyliśmy do reszty, Harry ciągle dogryzał latynosowi, czym doprowadzał wszystkich do śmiechu, ponieważ Huan wogóle sie nim nie przejmował. W końcu zaczęła się gra, juz po 20 minutch Amy strzeliła pierwszą bramkę, następną Zayn, a jeszcze następna ja. Przeciwnicy pozostali z wynikiem zero. Kiedy już wszyscy stwierdzilismy że mamy dość, skończyliśmy mecz. Ja wraz z moją drużyną uścisnęliśmy się i zaczęlismy skakać z radości. W pewej chwili podszedł do mnie Huan i niespodziewanie pocałował mnie w usta, szybko go odepchnęłam. Ale niestety nie na tyle szybko by Harry tego nie zauważył. Widziałam tylko jak wkurzony szedł w naszą stronę. - Teraz to ku*** przesadziłeś! - krzyknął i rzucił sie na latynosa. Harry mial przewagę ponieważ był wyższy i lepiej zbudowany. -Ej , Harry uspokuj się! - probowałam go odciągnać lecz on był pochłonęty gniewem i okładał Huana na oślep. - Harry! Proszę! - dopiero teraz zorientował się, że go wołam i uspokoił się. Na szczęście Huanowi nic się nie stało. Wstał szybko i krzycząc "Szajbus" odszedł. - Co Ci odbiło? - zapytałam mojego chłopaka. - Przeprasza, ale jak zobaczyłem, że on Cię pocałował to...nie wytrzymałem! Po prostu... co poradzę na to...że jestem o Ciebie tak zazdrosny? - Wiesz, że nie masz o co - odpowedziałam i pocałowałam go w usta. - Takie przeprosiny to ja rozumiem - uśmiechnął się do mnie. Za nami usłyszeliśmy gorące brawa. - No to skoro już wszystko ok, możemy iść uczcić NASZE zwycięstwo! - wykrzyknęła Amy stając przed Niallem. Ten tylko zrobił głupią minę, ale po chwil wziął ją na ręce i zaczęli się całować. - Jesteś najwspanialsza na świecie! - powiedział blondyn do Amy. - Przez grzeczność nie zaprzeczę - odparła i zaczęli się śmiać, przez co Niall stracił równowagę i oboje wylądowali na piasku czym doprowadzili resztę do śmiechu. Chłopaki stwierdzili, że trzeba by było zrobić jakąś imprezę, więc dzisiaj napewno nie będzie spokojnego wieczoru. A jutro....bedzie kac. ---------------------------------------------------------------------------------------------------------- No to mamy następny rozdział, mam nadzieję że wam się spodoba. Połowa z niego jest wymyślona przez Lolka <3 <3 Plus mam dla was niespodziankę utworzyłam filmik znjadziecie go tu : http://www.youtube.com/watch?v=scS_uSLeBZI&feature=youtu.be

2 grudnia 2012

Rozdział 10

Rozdział dedykowany moim kochanym dziewczynkom : Lolkowi i Tynce <3 -------------------------------------------------------------------------------------------------- Rozdział 10 To było trochę....dziwne? W jednej chwili rozmawaimy normalnie a w następnej on ochodzi no ale cóż...widziałam tylko jak jeszcze podchodzi do chłopaków i coś im mówi. Nie zastanawiałam się nad tym dalej, ponieważ dołączyły do mnie Danielle i Eleanor. - Co tak sama tu siedzisz? - zapytała lokata. - Odpoczywam. Ale w końcu mamy czas pogadać, co tam u was? Dan jak tam z tańcem? - A jakoś idzie, wystąpiłam w paru teledyskach ale to nic wielkiego. - Naprawdę, muszę je zobaczyć! - Ona jest świetna! Zabijają się o nią - odezwała się El. -Oj już nie przesadzaj, pochwal się lepiej swoimi osiągnęciami w modelingu. - W modelingu? Eleanor Calder czy to przypadkiem nie ty mówiłaś, że modelki to bezmózgie pustaki? - zakpiłam. - Co, ja...nie przypominam sobie - odpowiedziała na co wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem. - A co tu tak wesoło? - zapytał Lou, który akurat do nas doszedł, a zaraz za nim reszta. - Wpominamy stare czasy... - Chce mi się pić, Vicky chodź ze mną - Amy złapała mnie za rękę i skierowałyśmy się do knajpy, która stała zaraz przy wyjściu z plaży. Stanęłyśmy przy barze i czekałyśmy aż ktoś nas obsłuży. Po chwili z nikąd wyłonił się przed nami przystojny latynos. - hey, ¿qué te gustaría? - Przeprszam, nie mówię po hiszpańsku... - uśmiechnęłam się do niego. - O nie, to ja przepraszam. Zapytałem co podać? - Hmmm...2 puszki pepsi. - Prosze - powiedział i podał mi napój. - Ilę płacę? - Niech to będzie na koszt firmy... - Nie, nie mogę. Powiedz ile to kosztuje? - W takim razie.... przejdźmy się...to będzie zapłata.... Nie wiedziałam, co powiedzieć spojrzałam na Amy, która nie była zbytnio zadowolona. Ale co mi tam, to tylko spacer. - No ok, chodźmy. Wzięłam swój napój, a drugi dałam mojej przyjaciółce, i powiedziałam że zaraz wrócę. Oczywiście dostałam ochrzan, że idę na psacer z niewiadomo kim, ale w końcu odpóściła i poszła. Spacerowaliśmy dobre 1,5 h. Dowiedziałam się, że chłopak ma na imię Huan, i to knajpa jego rodziców. Był naprawdę świetny...miły zabawny no i oczywiście przystojny, mógłby mi się spodobać... tylko jeden problem, nie był Harrym. Co on ze mną zrobił, że nawet teraz nie umiem przestać o nim myśleć? - Przepraszam, ale chyba muszę już wracać, przyajciele będą się martwić. - Dobrze, odprowadzę Cię. Ale mam pytanie spotkamy się jeszce? - Hmmm...nie wiem, nie wiem. Najpierw mnie złap! Zaczęłam uciekać, w stronę chłopków...ale oczywiście nie byłabym sobą gdybym się nie wywaliła, Huan potknął się o mnie i też wylądował na piasku, tuż obok mnie. Obydwoje zaczęliśmy się śmiać w najlepsze. - Przeszkadzamy w czymś? Martwiliśmy się o Ciebie. - zapytał trochę wkurzony Zayn, który pojawił się nie wiadomo skąd, a za nim cała reszta. - Nie, już wracałam ale cieszę się że o mnie nie zapomnieliście. - Miało Cię nie być chwilę - dodał coraz bardziej wkurzony szatyn i pomógł mi wstać. - No przepraszam - uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam go w policzek. - Ok, twoje grzechą są odpuszczone - zaśmiał sie i mnie przytulił. - Zbieramy się już. - To jak będzie z tym wyjśćiem? Może dzisiaj? - zwrócił się do mnie tym razem Huan. - Ymm....t...- zaczęłam ale przerwał mi Niall. - Dzisiaj nie może, jest zajęta. - Ale...no tak spotkanie z Harrym. Przepraszam może innym razem - powiedziałam. - Nie liczyłabym na to - wymruczała Eleanor. - Trzymam Cię za słowo - uśmiechnął się do mnie latynos, pożegnałam się z nim i każdy ruszył w swoją stronę. Coś mi się wydaje, że oni go nie polubili, ale co tam, waże że ja tak. - To...jakie plany na resztę dnia? - zagadnęłam ich. - Teraz idziemy na zakupy, ale potem my do klubu a ty na rand...znaczy spotkanie - powiedziała Danielle. - Chłopaki a wy? - My, mamy coś do zalatwienia. Nie zadawałam więcej pytań, kiedy weszliśmy do domu od razu skierowałam się do łazinki, bo piasek miałam dosłownie wszędzie...Wziełam szybki prysznic, umyłam włosy, wysuszyłam je i ubrałam się. Po czym zeszłam na dół Dan, El i Amy były już gtowe i o czymś rozmawiały. - To co idziemy? - Jasne! - wykrzyknęły chórem. Do centrum dojechałyśmy taksówką, dzięki Bogu Danielle znała hiszpański. - Ok, a co kupujemy? - zapytałam kiedy byłyśmy już na miejscu. - Sukienki, musimy jakoś wyglądąć. Chodziłyśmy od sklepu do sklepu, ale tylko ja mierzyła ciuchy, bo im się "nic nie podobało", miałam na sobie chyba około 100 sukienek, w każdym możliwym kolorze. Po 3 godzinach kiedy już chciałam odpóścić, na wystawie zauważyłyśmy śliczną białą sukienkę. Przymierzyłam ją i okazało się że pasuje idealnie więc ją kupiłam. - No, to teraz kolej na was - odezwałam się. - Która godzina? - zapytała El. - Jest...17:00! Musimy wam kupić skuienki! - Nie, my coś wygrzebiemy....idziemy do domu. Ja ich nie rozumiem, po 30 minutach byłyśmy już w naszym domku. Dziewczyny kazały mi iść się wykąpać, kiedy to już zrobiłam okazało się że jest 18:00. Szybko mnie obskoczyły, podkreciły mi włosy na lokówce, zrobiły lekki makijaż i kazały się ubrać...W końcu byłam gotowa, ale coś mi nie grało. - Dziewczyny, nie wiem czy to najlepszy strój do klubu... - Ale ty nie i...- zaczęła El, ale Dan ją uciszyła. - Jest świetnie! Idź już, bo się spóźnisz na spotkanie z Harrym. Sukienka Vicky Zeszłam na dół, i dziewczyny wypchnęły mnie na zewnątrz. Po drodze do parku uświadomiłam sobie, że przecież nie wiem do którego klubu oni idą.... może Harry będzie lepiej poinformowany. Kiedy doszłam na miejsce, jego jeszcze nie było, spojrzałam na telefon 19:12....coś tu nie gra...usiadłam na ławce. Leżała na niej róża, pewnie ktoś zapomniał. Podniosłam kwiat do którego przyczepiona była karteczka : "Do drzwi domu mego pewnego dnia zapukałaś, lecz do Zayna przyszłaś nie do mnie, i tym mnie załamałaś." Zbieg okolicznośći? Kawałek dalej leżala następna róża, a kilka kroków dalej następna i następna. Do każdej przyczepiona była karteczka z fragmentem wiersza. W całości brzmaiła on: Do drzwi domu mego pewnego dnia zapukałaś, lecz do Zayna przyszłaś, nie do mnie i tym mnie załamałaś. Nasz pierwszy spacer pamiętam wspaniale, uśmiech Ci z buzi nie schodził wcale. Drugi był już ciekawszy, Matt nie był zbyt spostrzegawszy. Kolacja z Loganem nie była udana, bo jest jest idiotą już wiesz to sama. Tak się wystriołaś dla tego debila, byłem zazdrosny jak jasna cholera. Nasz pocałunek był tak wspaniały, że dowiedział się o nim świat cały. Urodą, talentem przewyższasz każdego, nikt nigdy nie odbierze Ci tego. Nie zorientowałam się kiedy przeszłam spory kawałek, sięgnęłam po ostatnią różę z napisem: W tych prostych słowach powiedzieć Ci chcę, że...." Więcej nie było, podniosłam wzrok z nad kartki i aż mnie zamurowalo. Stałam przed ogromną kamienną ścianą, na której widniał ogromny napis "Kocham Cię" (dokończenie ostatniego wersu z wiersza). Dopiero teraz zorientowałam się gdzie jestem, nad brzegiem jeziorka leżał rozłożony koc, na około którego poustawiane były świeczki układające się na kształt serca. Nagle zza drzewa wyłonił się Harry z gitarą i zaczął grać piosenkę z ich nowej płyty - " Little Things". Jego piękny głos sprawił, że ugięły się podemną kolana. Your hand fits in mine like it's made just for me But bear this in mind it was meant to be. And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks. And it all makes sense to me. I know you've never loved the crinkles by your eyes, when you smile. You've never loved your stomach or your thighs. The dimples in your back at the bottom of your spine. But I'll love them endlessly. I won't let these little things slip out of my mouth. But if I do it's you, oh it's you they add up to. I'm in love with you and all these little things. You can't go to bed without a cup of tea.. And maybe that's the reason that you talk in your sleep. And all those conversations are the secrets that I keep Though it makes no sense to me. I know you've never loved the sound of your voice on tape, You never want to know how much you weigh. You still have to squeeze into your jeans, But you're perfect to me. I won't let these little things slip out of my mouth.. But if it's true it's you, it's you they add up to. I'm in love with you and all these little things. You'll never love yourself half as much as I love you. You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to. If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself, Like I love you. Ooh.. I've just let these little things slip out of my mouth. 'Cause it's you, oh it's you.. it's you they add up to. And I'm in love with you and all these little things. I won't let these little things slip out of my mouth. But if it's true. I do it's you.. it's you they add up to. I'm in love with you. And all YOURS little things. Kiedy Harry skończył śpiewać, stanął przedemną i zaczął: - Vicky, ja...już dawno chciałem Ci to powiedzieć. Bałem się że ty nie czujesz tego samego...ale już dłużej nie potrafię...KOCHAM CIĘ! Powiedz, czy ty też coś do mnie czjesz...jeśli nie to.... Nie dałam mu dokończyć ponieważ wpilam się w jego słodkie wargi, nasze usta pasowały do siebie idealnie, Harry całował mnie delikatnie, a zarazem namiętnie. - Nawet nie wiesz ile na to czekałem. Rozumiem, że oznacza to tak? - Jak najbardziej - uśmiechnęłam się i wtuliłam w jego tors. Usiedzliśmy na kocu, i uśmiechnęci przyluliliśy się do siebie.... - To wszystko jest, takie piękne, dziękuje. - Ty jesteś piękna, to ja dziękuje - odpowedział Harry. - Za co? - Za to, że uczyniłaś mnie najszczęśliwszym facetem na świecie - dodał i pocałował mnie lekko w usta. - Już bez przesady... - Doprawdy? Każdy facet który Cię widzi od razu chce się z Tobą umówić. Spojrzałam na niego i zaczęlam się śmiać. - Ci faceci na plaży, Logan....Huan. - Co? Skąd wiesz? - Louis... - Hahahhaha, co za papla... - Żeby było jasne, nie idziesz z nim nigdzie... - Ale...co? Dlaczego? - Bo teraz, kiedy już w końcu jesteśmy razem...nie pozbędziesz się mnie ani na chwilę... - Wcale, mi to nie przeszkadza - zaśmiałam się, położyliśy się na kocu i nasze usta znów złączyły się w pocałunku. - Harry, nie będziesz miał problemu przez to? - wskazałam głową na mur z napisem. - Nie, od dzisiaj nazywa się to "ściana zakochanych", każda para może zapisać tu swoje inicjały, a wtedy będą razem już na zawsze. A my będziemy pierwsi. Harry podał mi markera i razem zapisaliśy na ścianie "H+V= <3FOREVER". Ten dzień był wspaniały, mam najlepszego chłopaka na świecie, którego kocham i jeszcze to co dla mnie przygotował....po prostu magia. Jeśli do tej pory byłam szczęśliwa, to chyba nie ma słów opisujących mój obecny stan. ------------------------------------------------------------------------------------------------------- Lolek, Tynka gdyby nie wasze ciągłe marudzenie, pewnie jeszcze długo by nie było rozdziału. Mam nadzieję, że wam się spodoba, ale wszystkim moim czytelniczkom także. Miłego czytania. Kocham was wszystkich <3 <3 10 kom = następny rozdział.