23 grudnia 2012

Wesołych Świąt

Hejo kilka informacji:
1. Następny rozdział pojawi się z perspektywy Eleanor.... co wy na to?
2. Pojawi się po 10 kom, pod poprzednim rozdziałem <3
3. Chcę wam życzyć Wesołych Świąt!!! Szczęśliwego Nowego Roku, spełnienia marzeń i czego tam jeszcze chcecie <3
4. Chciałabym, żeby każdy kto czyta tego bloga, dodał komentarz pod tym blogiem. Żebym wiedziała ile osób czyta, i czy w ogóle jest sens dalej prowadzić bloga. Zadowoli mnie nawet ":)". 
5. Tu macie jeszcze naszych kochanych chłopaków <3 <3 <3


8 grudnia 2012

Rozdział 11

Jestem dziewczyną Harrego, ciągle nie umiem w to uwierzyć. To takie...nieprawdopodobne. Jest taki kochany, to wszysto co dla mnie przygotował... Siedzieliśmy wtuleni w siebie na łące, aż stwierdziliśmy że wypadałoby już wracać. Pozbieraliśmy wszstko i ruszyliśmy w stronę domu. Trzymając się za ręcę weszliśmy do niego, a zastaliśmy tam jeden wielki krzyk. - Nieeeee!!! - wydarł się Niall. - Jakim cudem ze mną wygrałaś? - zapytał się Amy, z którą jak zdążyłam się zorientować grał na x-boxie. - Trzeba mieć talent, kochanie - uśmiechnęła się brunetka i pocałowała go w policzek. - O patrzcie! Gołąbeczki przyszły! - wydarł się Lou. Razem z Harrym wyśmialiśmy ich miny i weszliśmy do pokoju. Oczywiście nie obyło sie bez gratulcji, ale tego można się było spodziewać. Kiedy już opadły emocje, usiedliśmy z Harrym na kanapie, wtuliłam sie w niego i przyptrywaliśmy się jak Amy po raz kolejny wygrywa z Niallem w fife. - Gramy jeszcze raz? - zapytała moja przyjaciółka. - Nie...ale jestem głodny - uśmechnął się do niej słodko. - Dobra, żeby nie było ci za bardzo smutno. Zrobię spaghetti co wy na to? - TAAAK!! - dało się słyszeć donośny krzyk. - Vicky, pomożesz mi. - nie pytając mnie pociągnęła za sobą w stronę kuchni. Zaczęłyśmy przygotowywać danie. Ja gotowalam makaron, a ona przygotowywała sos. - No opowiadaj! - Hahahah wiedziałam - opowiedziałam jej dokładnie co i jak było, a ona słuchała jakby zahipnotyzowana. Kiedy już skończyłyśmy robić kolacje, nałożyłyśmy każdemu porcję i wróciłyśmy do salony. Po zdjedzonym posikłu, każdy udał się do swojego pokoju. - Nadal nie mogę uwierzyć w to że się zgodziłaś - powiedział loczek i uśmiechnął się pokazując swoje śliczne dołeczki. Moją odpowiedzią był pocałunek, lecz nie trwał on długo poneważ usłyszeliśmy donośny krzyk dochodzący z kuchni połączony z odgłosem tłuczonego talerza. Wbiegliśmy do kuchni i to co zobaczyliśmy rozbawiło nas do bólu brzucha. Na podłodze leżał Horan a wogół niego rozwalone resztki talerza i spaghetii. Chwilę potem obok nas znalazła się Amy, która zobaczywszy swojego chłopaka, uśmiechnęła się lekko pomogła mu wstać i razem zniknęli na schodach. - Rozumiem, że my mamy to posprzątać? - zakpił Hazza. - Chyba nie mamy wyjścia... Wzieliśmy się do roboty, zajęło nam to grubo ponad godzinę. Tak, posprzątanie jednego talarza zajęło nam godzinę. Ale z nim się nie da inaczej, co chwile się wygłupialiśmy, laliśmy wodą, gilgotaliśmy czy całowaliśmy. Gdy już w końcu uporaliśmy się z bałaganem. Byliśmy tak zmęczeni że ledwo dowlekliśmy się do pokoi. Wchodząc do mojego zauważyłam, że niestety na łóżku śpi Amy i Niall. - I gdzie ja mam teraz spać? - zapytałam sama siebie. - Możesz u mnie na przykład -poczułam czyjeś ręce na swojej talii, po głosie poznalam że to Harry. - A Louis? - Już się tym zająłem - powiedzał i pociągnąl mnie w strone swojego pokoju. Wzięłam jeszcze tylko swoją piżamę i szczoteczkę. Pierwsze co zrobiłam to skierowałam sie do łazienki, wziełam szybki prysznic, umyłam zęby i weszłam do sypialni. Zaraz po mnie do łzienki wszedł Harry. Już miałam się kłaść do łożka kiedy zadzwonił mój telefon. - Halo? - Victoria, dziecko! Czemu się nie odezwałaś wcześniej? - Tato, przepraszam zapomniałam. - Wszystko w porządku? - Tak, a nawet lepiej. Tato, jestem strasznie zmęczona pogadamy jutro, dobrze? - W porządku chciałem tylko sie upewnić, że dojechałaś szczęśliwie. Dobranoc. - Dobranoc, pozdrów resztę. Rozłączyłam się i połozyłam do łóżka, kilka minut później poczułam jak czyjeś silne ramiona obejmują mnie.Odwróciłam sie do niego przodem i wtuliłam w jego umięśniony tors. - Słodkich snów księzniczko - powiedział i pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się do niego i zamknęłam oczy... Nagle znalazłam się na jakiejś ogromnej łące, byłam tam całkiem sama. W dali pomiędzy drzewami mignęła mi jakaś postać...skierowałam się w tamtym kierunku lecz nikogo nie było. Już chciałam wracać do miejsca, z którego przyszłam, lecz przedemną stanęła czterdziestoletnia kobieta, o pięknych brązowych włosach i czarnych oczach. - Mamo? Jak to możliwe, przecież ty... - Nie żyje. Tak, ale to sen i wszystko jest możliwe. - Ale dlaczego?...Nie śniłaś mi sie przez te wszystkie lata, i nagle... - Nie mam za dużo czasu. Córeczko, chcę Cię bardzo przeprosić za wszystkie krzywdy jakie Ci wyrządziłam i ... - Jak to nie masz za dużo czasu? - Teraz, kiedy w końcu jesteś w pełni szczęśliwa mogę odejść. Mimowolnie z oczy zaczęły spływac mi łzy, które ona jednym machnięcem ręki wytarła. - Jest mi bardzo przykro, niegdy nie chciałam żebyś trafiła do domu dziecka. To wszystko moja wina, dopiero po śmierci uświadomiłam sobie jak wiele straciłam...Ciebie , twojego ojca...to...bardzo was kocham pamiętaj o tym - powiedziała i przytuliła mine. - Ja też Cię kocham, pomimo tych wszystkich rzeczy, i tak Cię kocham. - Muszę już iść, pamiętaj że zawsze jestem przy tobie, o tu - wskazała ręką na moje serce. Pocałowała mnie jeszcze w policzek i jej postać zaczęłam powoli znikać. - Mamo! Nie odchodź - krzyknęłam i obdziłam się zalana łzami. Nademną pojawiła się zmartwiona twarz Harrego Nic nie mówiąc wtuliłam się w niego i wybuchłam płaczem. - Vicky, wszystko w porządku? Co się stało? - Ja..śniała mi się moja mama. Ona...po tylu latach...przepraszała mnie za wszystko...i Harry, pierwszy raz od tylu lat poczułam, że naprawdę mi jej brakuje. - To noramlne, była twoją mamą i nie ważne co by zrobiła i tak będziesz ją kochać. Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. - Dziękuje, że tu jesteś - przytuliłam się do niego i wtuleni w siebie znów zasnęliśmy. Tym razem już nie spotkałam mojej mamy.... *Ranek* - Kochanie, czas wstawać. Słoneczko już na niebie... - poczułam czyjeś usta na swoim policzku. Podnisołam ręcę do góry, pociągnęłam Harrego na łóżko, i pocałowałam go w usta. - Takie porani mogę mieć codziennie- zaśmiałam się. - I wzajemnie, wszystko już w porządku? - zapytal głosem pełnym troski. Dobrze wiedziałama że chodzi mu o sytucję z nocy. - Tak, dziękuje. - W takim razie wstawaj. Musimy się pośpieszyć bo zaczną bez nas... - Ale co zaczną? - Gramy mecz na plaży...ustaliśmy to kiedy jeszcze spalaś... - Ok, daj mi 10 min. Chciałam wstać lecz loczek przyciągnał mnie do siebie, i nasze usta znów się złączyły. - No ej, miałeś ją obudzić! Ruszajcie się za 15 minut wychodzimy! - wydarł się Lou, który niewiado skąd pojawił sie w naszym pokoju. Zaśmialiśmy się i ja poszłam do łzienki, a Harry na dół. Kiedy już sie ogarnęłam też tam poszłam. Okazało się, że reszta jest już na plaży, został tylko Harry, który przygotował dla mnie śniadanie. Szybko zjadłam gofry i wypiłam herbatę i trzymając się za ręce poszliśmy na plażę. - No wreszcie, ile można czekać! - powiedział Zayn. - UWAGA! Dzielę nas na drużyny. Więc w jednej drużynie jest : Amy, Victoria, Zayn i ja. A w drugiej: Niall, Harry, Liam, Danielle i Eleanor. - Co? Ja chcę być z Vicky - zaprotestował Hazz. - Nic nie zmienimy! - powiedział Tommo. - Harry, chcesz być w przegranej drużynie?- zakpił Niall. - Żebyś się nie zdziwił! - Amy. - Lou, pominąłeś jeden ważny szczegół...nas jest czterech a ich pięciu - odezwał się Zayn. - Ej patrzcie tam jest Huan, może chciałby z nami zagrać? - zapytałam. - Co?! I miałby być z tobą w drużynie? Nie zgadzam się! - znów odezwał się loczek. Zaśmiałam się z niego i pocałowałam w policzek. - Huan! - wrzasnęłam i podeszłam do chłopaka. - Cześć Victoria! Co tam u Ciebie - Wszystko ok, chciałam się zapytać czy zagrałbyś z nami? - Jasne bardzo chętni. Dołączyliśmy do reszty, Harry ciągle dogryzał latynosowi, czym doprowadzał wszystkich do śmiechu, ponieważ Huan wogóle sie nim nie przejmował. W końcu zaczęła się gra, juz po 20 minutch Amy strzeliła pierwszą bramkę, następną Zayn, a jeszcze następna ja. Przeciwnicy pozostali z wynikiem zero. Kiedy już wszyscy stwierdzilismy że mamy dość, skończyliśmy mecz. Ja wraz z moją drużyną uścisnęliśmy się i zaczęlismy skakać z radości. W pewej chwili podszedł do mnie Huan i niespodziewanie pocałował mnie w usta, szybko go odepchnęłam. Ale niestety nie na tyle szybko by Harry tego nie zauważył. Widziałam tylko jak wkurzony szedł w naszą stronę. - Teraz to ku*** przesadziłeś! - krzyknął i rzucił sie na latynosa. Harry mial przewagę ponieważ był wyższy i lepiej zbudowany. -Ej , Harry uspokuj się! - probowałam go odciągnać lecz on był pochłonęty gniewem i okładał Huana na oślep. - Harry! Proszę! - dopiero teraz zorientował się, że go wołam i uspokoił się. Na szczęście Huanowi nic się nie stało. Wstał szybko i krzycząc "Szajbus" odszedł. - Co Ci odbiło? - zapytałam mojego chłopaka. - Przeprasza, ale jak zobaczyłem, że on Cię pocałował to...nie wytrzymałem! Po prostu... co poradzę na to...że jestem o Ciebie tak zazdrosny? - Wiesz, że nie masz o co - odpowedziałam i pocałowałam go w usta. - Takie przeprosiny to ja rozumiem - uśmiechnął się do mnie. Za nami usłyszeliśmy gorące brawa. - No to skoro już wszystko ok, możemy iść uczcić NASZE zwycięstwo! - wykrzyknęła Amy stając przed Niallem. Ten tylko zrobił głupią minę, ale po chwil wziął ją na ręce i zaczęli się całować. - Jesteś najwspanialsza na świecie! - powiedział blondyn do Amy. - Przez grzeczność nie zaprzeczę - odparła i zaczęli się śmiać, przez co Niall stracił równowagę i oboje wylądowali na piasku czym doprowadzili resztę do śmiechu. Chłopaki stwierdzili, że trzeba by było zrobić jakąś imprezę, więc dzisiaj napewno nie będzie spokojnego wieczoru. A jutro....bedzie kac. ---------------------------------------------------------------------------------------------------------- No to mamy następny rozdział, mam nadzieję że wam się spodoba. Połowa z niego jest wymyślona przez Lolka <3 <3 Plus mam dla was niespodziankę utworzyłam filmik znjadziecie go tu : http://www.youtube.com/watch?v=scS_uSLeBZI&feature=youtu.be

2 grudnia 2012

Rozdział 10

Rozdział dedykowany moim kochanym dziewczynkom : Lolkowi i Tynce <3 -------------------------------------------------------------------------------------------------- Rozdział 10 To było trochę....dziwne? W jednej chwili rozmawaimy normalnie a w następnej on ochodzi no ale cóż...widziałam tylko jak jeszcze podchodzi do chłopaków i coś im mówi. Nie zastanawiałam się nad tym dalej, ponieważ dołączyły do mnie Danielle i Eleanor. - Co tak sama tu siedzisz? - zapytała lokata. - Odpoczywam. Ale w końcu mamy czas pogadać, co tam u was? Dan jak tam z tańcem? - A jakoś idzie, wystąpiłam w paru teledyskach ale to nic wielkiego. - Naprawdę, muszę je zobaczyć! - Ona jest świetna! Zabijają się o nią - odezwała się El. -Oj już nie przesadzaj, pochwal się lepiej swoimi osiągnęciami w modelingu. - W modelingu? Eleanor Calder czy to przypadkiem nie ty mówiłaś, że modelki to bezmózgie pustaki? - zakpiłam. - Co, ja...nie przypominam sobie - odpowiedziała na co wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem. - A co tu tak wesoło? - zapytał Lou, który akurat do nas doszedł, a zaraz za nim reszta. - Wpominamy stare czasy... - Chce mi się pić, Vicky chodź ze mną - Amy złapała mnie za rękę i skierowałyśmy się do knajpy, która stała zaraz przy wyjściu z plaży. Stanęłyśmy przy barze i czekałyśmy aż ktoś nas obsłuży. Po chwili z nikąd wyłonił się przed nami przystojny latynos. - hey, ¿qué te gustaría? - Przeprszam, nie mówię po hiszpańsku... - uśmiechnęłam się do niego. - O nie, to ja przepraszam. Zapytałem co podać? - Hmmm...2 puszki pepsi. - Prosze - powiedział i podał mi napój. - Ilę płacę? - Niech to będzie na koszt firmy... - Nie, nie mogę. Powiedz ile to kosztuje? - W takim razie.... przejdźmy się...to będzie zapłata.... Nie wiedziałam, co powiedzieć spojrzałam na Amy, która nie była zbytnio zadowolona. Ale co mi tam, to tylko spacer. - No ok, chodźmy. Wzięłam swój napój, a drugi dałam mojej przyjaciółce, i powiedziałam że zaraz wrócę. Oczywiście dostałam ochrzan, że idę na psacer z niewiadomo kim, ale w końcu odpóściła i poszła. Spacerowaliśmy dobre 1,5 h. Dowiedziałam się, że chłopak ma na imię Huan, i to knajpa jego rodziców. Był naprawdę świetny...miły zabawny no i oczywiście przystojny, mógłby mi się spodobać... tylko jeden problem, nie był Harrym. Co on ze mną zrobił, że nawet teraz nie umiem przestać o nim myśleć? - Przepraszam, ale chyba muszę już wracać, przyajciele będą się martwić. - Dobrze, odprowadzę Cię. Ale mam pytanie spotkamy się jeszce? - Hmmm...nie wiem, nie wiem. Najpierw mnie złap! Zaczęłam uciekać, w stronę chłopków...ale oczywiście nie byłabym sobą gdybym się nie wywaliła, Huan potknął się o mnie i też wylądował na piasku, tuż obok mnie. Obydwoje zaczęliśmy się śmiać w najlepsze. - Przeszkadzamy w czymś? Martwiliśmy się o Ciebie. - zapytał trochę wkurzony Zayn, który pojawił się nie wiadomo skąd, a za nim cała reszta. - Nie, już wracałam ale cieszę się że o mnie nie zapomnieliście. - Miało Cię nie być chwilę - dodał coraz bardziej wkurzony szatyn i pomógł mi wstać. - No przepraszam - uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam go w policzek. - Ok, twoje grzechą są odpuszczone - zaśmiał sie i mnie przytulił. - Zbieramy się już. - To jak będzie z tym wyjśćiem? Może dzisiaj? - zwrócił się do mnie tym razem Huan. - Ymm....t...- zaczęłam ale przerwał mi Niall. - Dzisiaj nie może, jest zajęta. - Ale...no tak spotkanie z Harrym. Przepraszam może innym razem - powiedziałam. - Nie liczyłabym na to - wymruczała Eleanor. - Trzymam Cię za słowo - uśmiechnął się do mnie latynos, pożegnałam się z nim i każdy ruszył w swoją stronę. Coś mi się wydaje, że oni go nie polubili, ale co tam, waże że ja tak. - To...jakie plany na resztę dnia? - zagadnęłam ich. - Teraz idziemy na zakupy, ale potem my do klubu a ty na rand...znaczy spotkanie - powiedziała Danielle. - Chłopaki a wy? - My, mamy coś do zalatwienia. Nie zadawałam więcej pytań, kiedy weszliśmy do domu od razu skierowałam się do łazinki, bo piasek miałam dosłownie wszędzie...Wziełam szybki prysznic, umyłam włosy, wysuszyłam je i ubrałam się. Po czym zeszłam na dół Dan, El i Amy były już gtowe i o czymś rozmawiały. - To co idziemy? - Jasne! - wykrzyknęły chórem. Do centrum dojechałyśmy taksówką, dzięki Bogu Danielle znała hiszpański. - Ok, a co kupujemy? - zapytałam kiedy byłyśmy już na miejscu. - Sukienki, musimy jakoś wyglądąć. Chodziłyśmy od sklepu do sklepu, ale tylko ja mierzyła ciuchy, bo im się "nic nie podobało", miałam na sobie chyba około 100 sukienek, w każdym możliwym kolorze. Po 3 godzinach kiedy już chciałam odpóścić, na wystawie zauważyłyśmy śliczną białą sukienkę. Przymierzyłam ją i okazało się że pasuje idealnie więc ją kupiłam. - No, to teraz kolej na was - odezwałam się. - Która godzina? - zapytała El. - Jest...17:00! Musimy wam kupić skuienki! - Nie, my coś wygrzebiemy....idziemy do domu. Ja ich nie rozumiem, po 30 minutach byłyśmy już w naszym domku. Dziewczyny kazały mi iść się wykąpać, kiedy to już zrobiłam okazało się że jest 18:00. Szybko mnie obskoczyły, podkreciły mi włosy na lokówce, zrobiły lekki makijaż i kazały się ubrać...W końcu byłam gotowa, ale coś mi nie grało. - Dziewczyny, nie wiem czy to najlepszy strój do klubu... - Ale ty nie i...- zaczęła El, ale Dan ją uciszyła. - Jest świetnie! Idź już, bo się spóźnisz na spotkanie z Harrym. Sukienka Vicky Zeszłam na dół, i dziewczyny wypchnęły mnie na zewnątrz. Po drodze do parku uświadomiłam sobie, że przecież nie wiem do którego klubu oni idą.... może Harry będzie lepiej poinformowany. Kiedy doszłam na miejsce, jego jeszcze nie było, spojrzałam na telefon 19:12....coś tu nie gra...usiadłam na ławce. Leżała na niej róża, pewnie ktoś zapomniał. Podniosłam kwiat do którego przyczepiona była karteczka : "Do drzwi domu mego pewnego dnia zapukałaś, lecz do Zayna przyszłaś nie do mnie, i tym mnie załamałaś." Zbieg okolicznośći? Kawałek dalej leżala następna róża, a kilka kroków dalej następna i następna. Do każdej przyczepiona była karteczka z fragmentem wiersza. W całości brzmaiła on: Do drzwi domu mego pewnego dnia zapukałaś, lecz do Zayna przyszłaś, nie do mnie i tym mnie załamałaś. Nasz pierwszy spacer pamiętam wspaniale, uśmiech Ci z buzi nie schodził wcale. Drugi był już ciekawszy, Matt nie był zbyt spostrzegawszy. Kolacja z Loganem nie była udana, bo jest jest idiotą już wiesz to sama. Tak się wystriołaś dla tego debila, byłem zazdrosny jak jasna cholera. Nasz pocałunek był tak wspaniały, że dowiedział się o nim świat cały. Urodą, talentem przewyższasz każdego, nikt nigdy nie odbierze Ci tego. Nie zorientowałam się kiedy przeszłam spory kawałek, sięgnęłam po ostatnią różę z napisem: W tych prostych słowach powiedzieć Ci chcę, że...." Więcej nie było, podniosłam wzrok z nad kartki i aż mnie zamurowalo. Stałam przed ogromną kamienną ścianą, na której widniał ogromny napis "Kocham Cię" (dokończenie ostatniego wersu z wiersza). Dopiero teraz zorientowałam się gdzie jestem, nad brzegiem jeziorka leżał rozłożony koc, na około którego poustawiane były świeczki układające się na kształt serca. Nagle zza drzewa wyłonił się Harry z gitarą i zaczął grać piosenkę z ich nowej płyty - " Little Things". Jego piękny głos sprawił, że ugięły się podemną kolana. Your hand fits in mine like it's made just for me But bear this in mind it was meant to be. And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks. And it all makes sense to me. I know you've never loved the crinkles by your eyes, when you smile. You've never loved your stomach or your thighs. The dimples in your back at the bottom of your spine. But I'll love them endlessly. I won't let these little things slip out of my mouth. But if I do it's you, oh it's you they add up to. I'm in love with you and all these little things. You can't go to bed without a cup of tea.. And maybe that's the reason that you talk in your sleep. And all those conversations are the secrets that I keep Though it makes no sense to me. I know you've never loved the sound of your voice on tape, You never want to know how much you weigh. You still have to squeeze into your jeans, But you're perfect to me. I won't let these little things slip out of my mouth.. But if it's true it's you, it's you they add up to. I'm in love with you and all these little things. You'll never love yourself half as much as I love you. You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to. If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself, Like I love you. Ooh.. I've just let these little things slip out of my mouth. 'Cause it's you, oh it's you.. it's you they add up to. And I'm in love with you and all these little things. I won't let these little things slip out of my mouth. But if it's true. I do it's you.. it's you they add up to. I'm in love with you. And all YOURS little things. Kiedy Harry skończył śpiewać, stanął przedemną i zaczął: - Vicky, ja...już dawno chciałem Ci to powiedzieć. Bałem się że ty nie czujesz tego samego...ale już dłużej nie potrafię...KOCHAM CIĘ! Powiedz, czy ty też coś do mnie czjesz...jeśli nie to.... Nie dałam mu dokończyć ponieważ wpilam się w jego słodkie wargi, nasze usta pasowały do siebie idealnie, Harry całował mnie delikatnie, a zarazem namiętnie. - Nawet nie wiesz ile na to czekałem. Rozumiem, że oznacza to tak? - Jak najbardziej - uśmiechnęłam się i wtuliłam w jego tors. Usiedzliśmy na kocu, i uśmiechnęci przyluliliśy się do siebie.... - To wszystko jest, takie piękne, dziękuje. - Ty jesteś piękna, to ja dziękuje - odpowedział Harry. - Za co? - Za to, że uczyniłaś mnie najszczęśliwszym facetem na świecie - dodał i pocałował mnie lekko w usta. - Już bez przesady... - Doprawdy? Każdy facet który Cię widzi od razu chce się z Tobą umówić. Spojrzałam na niego i zaczęlam się śmiać. - Ci faceci na plaży, Logan....Huan. - Co? Skąd wiesz? - Louis... - Hahahhaha, co za papla... - Żeby było jasne, nie idziesz z nim nigdzie... - Ale...co? Dlaczego? - Bo teraz, kiedy już w końcu jesteśmy razem...nie pozbędziesz się mnie ani na chwilę... - Wcale, mi to nie przeszkadza - zaśmiałam się, położyliśy się na kocu i nasze usta znów złączyły się w pocałunku. - Harry, nie będziesz miał problemu przez to? - wskazałam głową na mur z napisem. - Nie, od dzisiaj nazywa się to "ściana zakochanych", każda para może zapisać tu swoje inicjały, a wtedy będą razem już na zawsze. A my będziemy pierwsi. Harry podał mi markera i razem zapisaliśy na ścianie "H+V= <3FOREVER". Ten dzień był wspaniały, mam najlepszego chłopaka na świecie, którego kocham i jeszcze to co dla mnie przygotował....po prostu magia. Jeśli do tej pory byłam szczęśliwa, to chyba nie ma słów opisujących mój obecny stan. ------------------------------------------------------------------------------------------------------- Lolek, Tynka gdyby nie wasze ciągłe marudzenie, pewnie jeszcze długo by nie było rozdziału. Mam nadzieję, że wam się spodoba, ale wszystkim moim czytelniczkom także. Miłego czytania. Kocham was wszystkich <3 <3 10 kom = następny rozdział.

8 listopada 2012

Rozdział 9

Vicky - Wstawaj! - Czego się drzesz? - Wstawaj, chłopaki dzwonili. Powiedzieli, że mają dla nas jakąś niespodziankę. - Super, a czy to nie może poczekać jeszcze godzinki? - Vicky, WSTAWAJ! - wydarła się Amy i wyszła z pokoju. Jak ja nienawidzę kiedy ktoś mnie budzi! Mam potem zły humor, ale to już nie mój problem to oni się będą ze mną użerać. Ogarnęłam się i zeszłam na dół. Po drodze wzięłam jeszcze swój telefon, i od razu przypomniały mi się sms-y od Harrego, oraz mój cudowny sen. Rozmarzyłam się, i dopiero głos Amy ściągnął mnie z powrotem na ziemię. - Mamo, wychodzimy! - wrzasnęłam i zdziwiłam się z jaką łatwością przyszło mi słowo "mamo". Amy spojrzała na mnie skołowana, więc opowiedziałam jej moja rozmowę z Kate. Bardzo się ucieszyła, dobrze że mam taką przyjaciółkę jak ona <3 . Chciałyśmy wejść do domu chłopaków ale drzwi były zamknięte. Obeszłyśmy dom na około i okazało się że wszyscy są w ogrodzie. Harry podleciał do mnie i mnie przytulił mówiąc: - Stęskniłem się za Tobą. - Ja za tobą też, ale możesz mnie już puścić? Nie umiem oddychać. - Hahaha jasne. Przywitałam się jeszcze z Lou, Zayne i Liamem. Do Nialla nie mogłam się dopchać bo siedział z Amy, krzyknęłam tylko "Cześć" i usiadłam na leżaku. - No więc, co to za niespodzianka? - Czekamy jeszcze na Dan i El, i wszystko wam opowiemy - powiedział Liam. - Dobra, bo już się nie mogę doczekać. - Może ostudzę twoja ciekawość - zaśmiał się Harry. - Tak, ciekawe jak... Odpowiedzą na moje pytanie było wrzucenie mnie do basenu. Co mnie wkurzyło, chciałam odegrać się na Harrym. Wpadłam na świetny pomysł, dobrze że Amy zrozumiała o co chodzi - Ona nie umie pływać! - wydarła się moja przyjaciółka. Nie minęło 5 sekund a czyjeś silne ramiona wyciągnęły mnie na powierzchnię. Żeby mój plan się udał nie mogłam otworzyć oczu, ale dobrze wiedziałam kto mnie uratował. Chłopak położył mnie na leżaku i szeptał "przepraszam", "proszę obudź się". Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się do pochylającego się nade mną Harrego. - Mnie się nie wrzuca do wody - powiedziałam i podniosłam się do pozycji siedzącej. - Co? Ale...jak ty? Udawałaś?! - wkurzył się Harry, ale można było usłyszeć ulgę w jego głosie. - Przepraszam, ale chciałam Ci dać nauczkę - dodałam. - Ale Amy... - spojrzał na nią a ona uśmiechnęła się do niego i znów spojrzał na mnie. - Rozumiemy się bez słów, przepraszam jeszcze raz - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. - Już się nie gniewam, chodź przebierzemy się bo będziesz chora. Poszliśmy do pokoju Harrego, loczek dał mi jakieś dresy i bluzę - Jak to możliwe, że nawet w dresie wyglądasz ślicznie? – zapytał. - Oj już się tak nie podlizuj – odpowiedziała i Harry poszedł się przebrać. Kiedy obydwoje byliśmy już wysuszeni zeszliśmy na dół. Właśnie przyszły Dan i El. - No, to skoro już jesteśmy wszyscy...chcieliśmy wam powiedzieć że.. - zaczął Niall. - Że jedziemy na wspólne wakacje, do Hiszpanii - dokończył Zayn. Ja, Amy, Danielle i Eleanor miałyśmy takie miny, że chłopcy zaczęli się z nas śmiać. Później opowiedzieli nam szczegóły z których wynikało że wyjeżdżamy za tydzień. Posiedzieliśmy u chłopaków jeszcze trochę i poszłyśmy do domu. *Tydzień później * Przez ostatni tydzień w głowie miałam tylko wyjazd. W końcu nadszedł ten dzień, dzisiaj jedziemy...Po raz ostatni uściskałam tatę, mamę i Jack'a i razem z Amy skierowałyśmy się do busa chłopaków który miał nas zawieźć na lotnisko. - Cześć - przywitałyśmy się z reszta i ruszyliśmy na wakacje. Po 20 minutach byliśmy już na lotnisku, oczywiście nie obyło się bez ataku fanek. Chłopaki rozdali kilkadziesiąt autografów i w końcu wsiedliśmy do samolotu. Siedzieliśmy parami : Amy i Niall, Louis i Eleanor, Liam i Danielle, Ja i Harry, a Zayn sam. - Tak się cieszę, że jedziemy na te wakacje. - Ja też, to będą najlepsze wakacje na świecie. Chwilę jeszcze pogadaliśmy aż zasnęłam. Obudziły mnie dopiero słowa stewardesy "Proszę zapiąć pasy, lądujemy". Kiedy samolot osiadł już na ziemi wszyscy wyszliśmy na lotnisko, na którym stał kolejny bus, który tym razem miał nas zawieźć, do domku w którym mieliśmy mieszkać przez następne 2 tygodnie. Po drodze mijaliśmy piękne stare miasto, mnóstwo polan i łąk. Ale najbardziej podobał mi się park, który na szczęście znajdował się niedaleko naszego tymczasowego miejsca zamieszkania. - Dobra ludzie, macie pół godziny żeby się przygotować i idziemy na plażę!! Nikt nie protestował, i każdy skierował się do wyznaczonych pokoi, ja byłam z Amy, Dan z El, Lou z Harrym, a Zayn, Liam i Niall razem. Po 30 minutach każdy był już gotowy na plażę. Wyszliśmy całą paczką i rozłożyliśmy blisko wszystkich atrakcji. Chłopaki i Amy poszli zagrać w siatkówkę, a Dan i El poszły się przespacerować. Ja zostałam na ręczniku żeby się poopalać, niestety nie było mi to dane. Harry Vicky jest strasznie uparta, chcemy żeby zagrała z nami w siatkówkę a ona "Nie" przecież ma jeszcze dwa tygodnie na opalanie się. Zauważyłem że podeszło do niej kilka chłopaków, no jasne! Przecież musieliby być ślipi żeby się nią nie zainteresować. Ale jej chyba nie za bardzo się to podobało, oni cały czas się do niej kleili. Strasznie mnie to wkurzało, byłem zazdrosny! Zakochałem się w niej, ale co z tego skoro ona nic do mnie nie czuje...Kiedy jeden z nich zaczął ją dotykać nie wytrzymałem, podszedłem do nich. - Macie 2 sekundy żeby się ulotnić, i zostawić moją dziewczynę - powiedziałem wkurzony. - Spoko, stary wyluzuj. To niezła laska skąd mieliśmy wiedzieć że jest zajęta? - Już wiecie, więc wypad z tąd! Zrobili tylko skwaszone miny i odeszli. - I po raz kolejny, udawaliśmy parę - zaśmiała się Vic. Tak bardzo lubię kiedy się uśmiecha. - Nie można Cię samej zostawić na 5 minut, bo już Cię faceci oblepiają. - Wcale, ze nie. To była...jednorazowa sytuacja. - Jasne, mniejsza o to. Chodź popływać. - Nie dzięki, nie chcę. - To nie była prośba - uśmiechnąłem się i wziąłem ja na ręce. - Harry, proszę puść mnie, Harry! Nic więcej już nie powiedziała ponieważ wbiegłem z nią do wody. Zaczęliśmy się chlapać i wydurniać. W jednym momencie byliśmy bardzo blisko Siebie, prawie ją pocałowałem ale oczywiście ktoś znów nam musiał przeszkodzić, a był to Lou. Rzucił w nas piłką i zaczął się śmiać. Wyszliśmy z wody i położyliśmy się na kocu żeby wyschnąć. Resztę dnia, spędziłem z Vic. Leżeliśmy i gadaliśmy, jak zawsze a tematy nigdy nam się nie kończą. Nagle zadzwonił jej telefon, nie spoglądając na wyświetlacz nacisnęłam zieloną słuchawkę. - Hallo? O cześć Logan. Ja….niestety nie mogę…bo…nie ma mnie w Londynie…Ale, nie wiem kiedy wrócę i czy będę miała czas… - CO?! Logan? Jeszcze tego tu brakuje do szczęścia. Niewiele myśląc wyrwałem jej telefon i zacząłem rozmowę. - Logan, tu Harry. Z łaski swojej odwal się od Vicky! Trzeba było się zachować jak facet a nie jak debil i zostawiać ją pod restauracją! - Tak a co Ci do tego szczylu? – odpyskował. - Zobaczysz co mi do tego, jak Ci przywalę! A teraz masz zostawić ją w spokoju! – nie czekając na odpowiedz rozłączyłem się. - Dzięki, po raz drugi mnie dzisiaj uratowałeś – zaśmiała się Vic. -Od tego jestem - odpowiedziałem i spojrzałem w jej piękne oczy. Kiedy tak się jej przyglądałem poczułem, że muszę powiedzieć jej co czuję, zerwałem się na równe nogi i powiedziałem: - Vicky, spotkajmy się dzisiaj w parku koło naszego domku. Musze Ci coś powiedzieć. - Ale...wszystko ok? - Tak, po prostu bądź tam o 19:00 - powiedziałem i odszedłem. Już wiedziałem co teraz mam zrobić, zostało mało czasu muszę się pośpieszyć. ------------------------------------------------------------------------------- Hejo, dziękuje za wszystkie komentarze! Kocham was! Ale jak was poszantarzowałm to było ich więcej. WIĘC UWAGA NA TYM BLOGU WPROWADZAM ZASADĘ "KAŻDY NASTĘPNY ROZDZIAŁ PO 10 KOMENTARZACH POD POPRZEDNIM (może być więcej)" To tyle do zobaczenia, i miłego czytania <3

2 listopada 2012

Rozdział 8

Vicky


Obudziłam się rano i w kogo się wtuliłam? Oczywiście w Harrego. Udawałam że dalej śpię, żeby loczek nigdzie się nie ruszył. Myślałam nad wczorajszym wieczorem. Co by się stało gdyby Jack wtedy nie wszedł? Czy Harry by mnie pocałował? A może opamiętał by się w ostatniej chwili? Miałam mętlik w głowie, i jeszcze te słowa które później wypowiedział "chciałbym ci powiedzieć co czuję". Nie wiem jak mam to wszystko rozumieć. Harry poruszył się, pewnie chciał wstać. Wypuściłam go lekko z uścisku, ale zrobiłam to tak żeby nie zorientował się, ze już nie śpię. Pocałował mnie w policzek i wstał. Kiedy loczek wyszedł z pokoju otworzyłam oczy. Okazało się że Harry uporządkował wczoraj wszystkie pudła sam - jaki on jest kochany, będę musiała mu się jakoś odwdzięczyć. Po pół godzinie stwierdziłam, że czas już wstawać, a była dopiero 10:30 wiec jak na mnie to i tak wcześnie. Kiedy zeszłam na dół okazało się że Harry miał jakiś wywiad i już poszedł. Przywitałam się z rodzinką i zaczęłam pałaszować śniadanie.
- Harry to miły chłopak, nie sądzisz Sam? - zaczęła Kate. Mój tata popatrzył na niż z miną zabójcy. - Taa..jasne. Tylko dlatego że wpadł na ten pomysł wcale nie znaczy że... - zaczął mój tata ale Kate skarciła go wzrokiem. - Jaki pomysł? - Nie ważne. To nie dotyczy Ciebie córeczko, już się musze zbierać - powiedział pocałował mnie w czoło, pożegnał się jeszcze z Kate i Jackiem i wyszedł. Kiedy upewniłam się ze już odjechał skierowałam wzrok na moja macochę, które ciągle się uśmiechała. - No dobra, powiedz co Cię tak cieszy? - zapytałam w końcu - Nie żebym była wścibska albo coś...ale następy razem może zamknij drzwi jak będziesz spać z chłopakiem w jednym łóżku. Nawet nie wiesz jak się musiałam namęczyć żeby twój ojciec was nie zobaczył. - Hahaha, przepraszam. Nie wpadłam na to. Dziękuje Kate. - Vicky, jeśli chcesz możesz mówić do mnie mamo....ja bardzo bym tego chciała.... Nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć. W sumie bardzo dobrze się z nią dogadywałam, więc czemu nie? Szczerze była dla mnie bardziej matką niż moja biologiczna - choć nie twierdzę że nie kochałam mojej prawdziwej matki. Kochałam ją ale tak samo jak ona mnie - na swój własny sposób. - Już myślałam że nigdy tego nie zaproponujesz - odpowiedziała a ona mnie przytuliła, po chwili podbiegł do nas Jack skarżąc się że on tez chce się poprzytulać. Staliśmy ta w uścisku aż zadzwonił dzwonek do drzwi. poszłam otworzyć, stała tam Amy - cała w skowronkach. - A ty co taka radosna? - Nawet nie wiesz jak dużo się zmieniło! - Spodziewam się.. - No jasne! Ty o wszystkim wiedziałaś, ty małpo jak mogłaś mi nie powiedzieć?! - Nie miałabyś wtedy niespodzianki... - No w sumie...dobra idea się odświeżyć a potem muszę ci wszytko opowiedzieć. Amy wróciła po jakichś 30 minutach. Opowiedział mi o kolacji, o dziwnej fance, jak Niall powiedział że się w niej zakochał....Z każdym wypowiedzianym słowem uśmiech na jej twarzy robił się coraz większy. - No a teraz gadaj, jak tam z Harrym? - Co ma być? - No nie gadaj, że nic się nie stało! - Naprawdę...chociaż... Powiedziałam, o naszym prawie pocałunku jak przeniósł mnie do łóżka, pominęłam słowa które mi powiedział. Skoro nawet ja nie powinnam o nich wiedzieć...I dodałam że sam uporządkował pudła...Właśnie miałam coś dodać kiedy zadzwonił mi telefon, Amy też. "Rozmowa": - Hallo? - Vicky? - zapytał zdziwiony Harry. - A spodziewałeś się kogoś innego ? - Nie, tylko....ty już nie śpisz? - Hahahaha, bardzo śmieszne. Czego twoja dusza pragnie?
- Właśnie skończyliśmy wywiad, i...wpadnijcie do nas z Amy. - Jasne,będziemy za godzinkę. - Dobra,czekamy. Paaaa. - Cześć
Pogadałyśmy jeszcze z Amy, kiedy okazało się że zostało nam 15 minut. Poszłam szybko do pokoju żeby się ogarnąć założyłam :
ogarnęłam się i wyszłyśmy. u chłopaków byłyśmy 20 minut później (nie śpieszyłyśmy się). Weszłyśmy do środka, Lou i Liam jakoś dziwnie się zachowywali.

- Dobra, już chyba czas - powiedział Lou.

Wszyscy spojrzeliśmy na niego zdziwieni.

- Chcielibyśmy wam kogoś przedstawić - dokończył Liam.

Do pokoju weszły dwie dziewczyny. Nie mogłam w to uwierzyć!

- To są...- zaczął Lou

- Danielle! Eleanor! Nie mogę to naprawdę wy?!

- Vicky!! - odkrzyknęły i w trójkę wpadłyśmy sobie w ramiona. 

Chłopaki zrobili zdezorientowanie miny, Amy też. Kiedy już się od siebie odkleiłyśmy w końcu odezwał się Daddy.

- To...to wy się znacie?

- Tak, jeździłyśmy w jednym klubie. Kiedyś byłyśmy nie rozłączne - powiedziała Dan. 

- W jakim klubie? - dopytywał się Zayn.

- No, jeździeckim. Vicky wam nie mówiła? - tym razem odezwała się El.

Spuściłam głowę na dół, nie patrząc na chłopaków.

- Nie, chyba zapomniała o tym wspomnieć - odezwał się Niall.

- Była najlepsza, wygrywała międzynarodowe konkursy i..

- Dobra, już skończcie ten temat! - wrzasnęłam. - Lou, mówiłeś coś?

- Co? Ja...tak.

Dziewczyny przywitały się z każdym, i kiedy wszyscy się już poznali atmosfera trochę się rozluźniła. Gadaliśmy tak dobre 3 godziny, aż zrobiła się 17:00. 

 - A może wybierzemy się do kina?- zaproponował Harry.

- Świetny pomysł - odpowiedziałam.

- My się już będziemy zbierać - powiedziały Dan i El. Liam i Louis stwierdzili że ich odprowadzą, Niall chciał spędzić czas z Amy a Zayn powiedział że nie ma ochoty na kino i poszedł do swojego pokoju. Więc, zostało na tym że idę sama z Harrym - nie żeby mi to przeszkadzało :D Wybraliśmy film - Paranormal Activity 3. Film był...przerażający. Do chwilę wtulałam się z Harrego ze strachu, a on uśmiechał się i gładził mnie po włosach. Kiedy seans w końcu się skończył, postanowiliśmy pójść na pizzę. 

- Jeszcze nie zdążyłam Ci podziękować za to co zrobiłeś...

- Nie ma za co.

- Jest, jak mogę Ci się odwdzięczyć? Zrobię wszystko.

- Wszystko? - chwilę nad tym myślałam aż odpowiedziałam.

- Tak.

- W takim razie, idź na przesłuchanie do X-factora...

- Wszystko, tylko nie to...- zaczęłam marudzić.

- Obiecałaś - powiedział i posłał jeden ze swoich zniewalających uśmiechów.

- No...dobra.

- TAK!!! - wydarł się tak głośno, że zauważyło go kilka fanek i musiał dać im autografy itp.  Kiedy już skończyliśmy  Harry zaproponował ze mnie odprowadzi. Szliśmy tak wygłupiając się, nawet nie wiem kiedy doszliśmy do mojego domu. Chciałam pocałować Harrego w policzek, ale odwrócił głowę że trafiłam na jego usta. 

- Udało się - uśmiechnął się.

- Dobranoc - powiedziałam i zniknęłam w domu. Jak burza wpadł do swojego pokoju i wyjrzałam przez okno, ale jego już nie było. Poszłam do łazienki i wzięłam długą kąpiel. Po godzinie byłaś gotowa do spania, przed zaśnięciem dostałaś sms'a od Harrego: 

"Nie umiem zasnąć bez Ciebie. Nie mam się do kogo przytulić." 

Odpisałam: 

"Mogłabym powiedzieć to samo, słodkich snów :*"

Po chwili przyszła odpowiedź : " Jeśli będą o Tobie, będą słodkie, dobranoc księżniczko <3".

Uśmiechnęłam się i zasnęłam, miałam piękny sen, w którym byłam najszczęśliwszą dziewczyna na świecie, ponieważ miałam najwspanialszego chłopaka na świecie - Harrego. Chciałabym mieć prorocze sny.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

W końcu skończyłam ten rozdział, męczyłam się z nim strasznie. Jest beznadziejny, przepraszam. Następny będzie lepszy, obiecuję. Dziękuje za tyle wejść, i za te komentarze pod ostatnim rozdziałem! Wiedziałam że jak się postaracie to umiecie. Mam nadzieję że pod tym będzie tyle samo kom, a może więcej? Czekam na opinie, MIŁEGO CZYTANIA <3

27 października 2012

Rozdzial 7


Rozdział 7

- Nie! Nie idę do żadnego X- factora, i koniec tematu!
- Dlaczego jesteś taka uparta?- dopytywał się Louis.
Przez ostatnie 1,5 godziny chłopki namawiali mnie na występ w jakimś głupim programie muzycznym. A na to nie mam nawet mowy. Ja się do tego nie nadaję. 
- Ej, a gdzie jest Niall?
-Chyba na tarasie, sprawdzę co u niego – powiedziała Amy.
Kiedy tylko wyszła chłopaki, zaczęli posyłać sobie głupie uśmieszki.
- Ok, ktoś mnie wtajemniczy?
Oni uśmiechnęli się i opowiedzieli mi "plan", musze przyznać że był nawet niezły.
                                                       
                                                              Amy
- Hej Niall, wszystko ok?
- Tak....tylko mam problem.
- Co się stało?
- Jest taka dziewczyna, chciałbym się z nią umówić...ale nie wiem gdzie ją zabrać. Amy, doradź mi , co mam zrobić?
- Hmm...ja zawsze marzyłam, że chłopak przyjdzie do mnie z bukietem róż, i zaprosi mnie na kolacje do restauracji....
Uśmiechnęłam się do niego, gdzieś w głębi serca, miałam nadzieję że to mnie chce zaprosić. Ale wtedy on powiedział coś, po czym kompletnie straciłam wiarę.
- To jest świetny pomysł, lecę po kwiatki a potem do niej. Dzięki, jesteś świetna! - krzyknął i pobiegł do siebie, pewnie żeby się przebrać. No trudno, ale w sumie czemu ja się dziwie? Taki chłopak nigdy nie zainteresowałby się dziewczyną z domu dziecka. Tylko dlaczego tak się tym przejmuję, czyżbym się zakochała?

                                                              Victoria

- Dobra chłopaki ja się muszę zbierać. Mój tata i Kate idą dzisiaj na jakiś bankiet i obiecałam ze zostanę z Jakiem, w końcu ogarnę trochę moje rupiecie.
- Mogę Ci pomóc jak chcesz... - zaczął Harry
- Taaa...pewnie on zawsze chętny do pomocy - mruknął Zayn, ale udałam że tego nie słyszałam.
- Jasne, jak chcesz...ale nie musisz...
- No to idziemy - powiedział loczek.
- Amy, idziesz też? - zapytałam przyjaciółki która właśnie weszła do środka.
- Jasne, mam parę rzeczy do zrobienia - powiedziała to smutno, najwidoczniej Niall rozpoczął swój plan.
Pożegnałam się z chłopakami i w trójkę ruszyliśmy do domu, przyszliśmy akurat na czas, bo tata i Kate właśnie mieli wyjść. Kiedy zamknęłam za nimi drzwi, Amy od razu zaszyła się w pokoju. Nie chcieliśmy jej na razie przeszkadzać, więc zostaliśmy na dole. Jake już spał więc z nim nie było problemów. Poszliśmy z Harrym do kuchni.
- A tak właściwie to czemu nie chcesz iść do ...
- Nie nadaję się do tego - przerwałam mu.
- Jak to nie? Masz świetny głos.
- Może tak, ale nie lubię występować publicznie.  Która godzina?
- Już 20:30!
- Już?! Amy?! - wydarłam się na cały głos.

- Co się stało?- zbiegła na dół w pośpiechu.
- Tata dzwonił, powiedział żeby jedna z nas pojechała do niego na ten bankiet. Ja musze posprzątać, wiec wypadło na Ciebie.
-Co? Ale mi się nie chce, i czemu nie powiedzieli wcześniej?
- Nie wiem, ale masz 30 min do przyjazdu taksówki.
- Pół godziny?! Dobra lecę się przygotować.
Kiedy moja przyjaciółka się szykowała, Harry próbował mnie przekonać żebym jednak wzięła udział w przesłuchaniu. Odniósł mały sukces, ponieważ powiedziałam że się zastanowię. W końcu zeszła Amy, wyglądała cudownie!
- Myślicie, że mogę tak iść?
-Szczena mu opadnie - wymsknęło się loczkowi. 
- Komu?
- Tacie i jego znajomym - wybrnęłam z opresji.
Pod dom podjechała właśnie taksówka ,więc nie miała czasu na więcej pytań. Kiedy wsiadała do taksówki powiedziałam tylko żeby dobrze się bawiła, i odjechała. Skierowaliśmy się z Harrym do mojego pokoju.
- To od czego zaczniemy? - zapytał.
- Muszę rozpakować te pudła...ale najpierw przyniosę nam coś to picia.
Zeszłam na dół i zrobiłam nam gorącą czekoladę z bitą śmietaną a do tego znalazłam jakieś ciastka i poszłam do swojego pokoju. Harry właśnie przeglądał rzeczy które mięliśmy uporządkować.
- Nie wiedziałem, że jeździsz konno - odezwał się Harry.
- No tak...trochę...
- Trochę? Ja tu widzę pierwsze miejsca w międzynarodowych konkursach.
- Trochę...lepiej niż przeciętny człowiek - zaśmiałam się.
- Jakie jeszcze talenty przed nami ukrywasz?
- Talenty? Nie jeździłam od dwóch lat...
- Brakuje Ci tego?
- Czasami...ale koniec gadania o mnie. 
- Ok, to o czym chcesz pogadać?
- Zawsze chciałeś śpiewać?
- Czyli rozumiem, że gadamy o mnie? 
- Hmm..tak! Nic o Tobie nie wiem.
- Zrobimy tak, ja zadaję pytanie Tobie a ty mnie.
- No dobra.
Gadaliśmy tak dobre 2 godziny, aż pewne pytanie zadane przez Harrego całkiem mnie zdziwiło.
- Co Ci się we mnie podoba?
- Skąd pewność że coś mi się podoba - zaśmiałam się.
- Więc...
- Uwielbiam twoje oczy, uśmiech, poczucie humoru....A co Tobie podoba się we mnie?
- Jesteś zabawna, mądra, śliczna. Uwielbiam jak się uśmiechasz, kiedy nagle wpadasz na jakiś pomysł, twoje oczy wtedy błyszczą...
- Dobra, starczy bo wpadnę w samouwielbienie.
- To Ci chyba nie grozi...
Nagle Harry zaczął się pochylać, chciał mnie pocałować! Nie dużo myśląc zaczęłam się do niego przybliżać, dzieliły nas milimetry kiedy ktoś wszedł do pokoju. Natychmiast odskoczyliśmy od siebie. Okazało się że to Jack się obudził. Wzięłam małego na ręce, zaniosłam do jego pokoju położyłam go do łóżka i położyłam się obok niego. Usnęłam. Czułam tylko jak ktoś bierze mnie na ręce a potem kładzie na łóżku. To pewnie Harry, kiedy sobie to uświadomiłam stwierdziłam, że będę udawać że śpię. Loczek położył się obok mnie, pocałował mnie w policzek i powiedział "Chciałbym Ci powiedzieć co czuję". Nie wiedział o co chodzi, ale nie miałam się jak dowiedzieć bo zasnęłam.

 Amy

- To już tutaj - powiedział taksówkarz po pół godzinnej jeździe. Chciałam mu zapłacić ale on stwierdził, że ktoś zrobił to wcześniej. Stałam przed restauracją nie wiedząc co mam dalej robić. Usłyszałam lekkie odchrząknięcie za sobą, więc się odwróciłam. Za mną stał NIALL z bukietem róż!! 
- Amy,  wow wyglądasz przepięknie. Czy...czy zjesz ze mną kolację?
- Ja...ja, z przyjemnością - uśmiechnęłam się i weszliśmy do środka.
Kelnerka zaprowadził nas do stolika. Zamówiliśmy sobie jakieś zadanie i zaczęliśmy rozmawiać. Niall, jest świetnym chłopakiem, mogłabym gadać z nim godzinami a tematy i tak nie skończyłyby nam się tematy. 
 - Myślałam, że chcesz zaprosić jakąś inna dziewczynę..
- No coś ty, od kiedy Cię poznałem jesteś jedyną dziewczyną o której myślę.
Uśmiechnęłam się już miałam coś odpowiedzieć ale podeszła do nas jakaś dziewczyna. 
- Ty jesteś ten Niall Horan z One Direction?!
- Tak to ja - powiedział znudzonym głosem.
- Jej, nie wierzę w to! Mogę zrobić sobie z Tobą zdjęcie?
- Sorki, ale jestem tu z kimś, więc może innym razem.
Dziewczyna spojrzała na mnie wzrokiem zabójcy, odwróciła się w moja stronę i "przez przypadek" popchnęła na mnie moja szklankę wody. Miałam mokrą plamę wody na sukience.
- Ty...!! Niall, zaraz wracam.
- Amy, wszytko ok? 
- Tak.
Odeszłam i słyszałam tylko jak ta dziewczyna mówi.
- Ok, teraz masz chwilę.
Co za idiotka! Zniszczyła mi wieczór! Dobra nie ważne, mniej więcej wysuszyłam sukienkę, dobrze że zdecydowałam się na taki kolor, bo przynajmniej nie było widać że jest mokra. Wróciła z powrotem do naszego stolika, gdzie na moim miejscu siedziała ta...ciężko stwierdzić kto! Stanęłam obok Nialla i zapytała czy możemy już iść. On zapłacił za naszą kolacje i nie zważając na fankę która proponowała mu żeby z nią został, wyszliśmy. Po drodze Niall wziął nasze płaszcze i ruszyliśmy przed siebie. Zadrżałam lekko bo na dworze było chłodno, a Niall nie dużo myśląc przytulił mnie. Szliśmy tak wtuleni w siebie w ciszy. 
- To był świetny wieczór, dziękuje - odezwałam się w końcu.
- Był świetny bo ty tam byłaś. Słuchaj muszę Ci coś powiedzieć.
- Słucham..
- Zakochałem się w Tobie, od momentu kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłem. A potem każdego dnia coraz bardziej. Wiem, znamy się niedługo ale ja..
Nie dałam mu dokończyć po pocałowałam go.
- Też się w Tobie zakochałam. 
Niall tak się ucieszył, że podniósł mnie na ręce i okręcił się kilka razy. 
- Czyli mogę powiedzieć, że jesteś moją dziewczyną?
- Jasne. 
W świetnych humorach wróciliśmy do domu, nie mojego bo wiedziałam że Harry tam został więc nie chciałam im przeszkadzać. Razem z moim chłopakiem, jak to świetne brzmi. No więc, razem z moim chłopakiem udaliśmy się do jego pokoju, i usnęliśmy wtuleni w siebie. Mogę śmiało powiedzieć, że to był najwspanialszy wieczór w moim 
życiu.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
No więc jest następny rozdział, mam nadzieję że wam się podoba.  Nie najlepiej wychodzą mi romantyczne chwile. Następny rozdział dodam po 10 komentarzach pod rozdziałem.  Ostatio było mało komentarzy, czyta to ktoś w ogóle? Ok to tyle. Miłego czytania. ~ Pati$$


14 października 2012

Rozdział 6

Rozdział 6
Rano obudziła mnie Amy, skacząc po moim łóżku.
- Vicky! Vicky!
- Czego się drzesz? I która jest godzina?
-15. Myślałam, że byłaś wczoraj na randce z Loganem...
- Nie na randce, tylko na kolacji. I tak. O co Ci chodzi?
- O to!
Pokazała mi laptopa, na którym było zdjęcie mnie i Harrego kiedy się całujemy, a pod spodem podpis : CZYŻBY HARRY STYLES, W KOŃCU ZNALAZŁ DZIEWCZYNĘ?
- Ale...- zaczęłam się jąkać.
- Chcesz mi coś powiedzieć...
- Ja...- opowiedziałam jej co się stało, od momętu kiedy Logan mnie zostawił aż do wejścia do domu.
- Wiedziałam! Wiedziałam!
- Ja....muszę zadzwonić do Harrego. Trzeba to jakoś naprostować!
Wybrałam jego numer: jeden sygnał, drugi, trzeci...nikt nie dobiera. Obraził się?
-Idę do niego - powiedziałm, wstałam i już kierowałm się w stronę drzwi, kiedy usyszłam donośny śmiech Amy.
- Z czego się tak śmiejesz?
- Idziesz do niego, tak?
Spojrzałam na Siebie, byłam w piżamie, każdy włos w inną stronę, po prostu załamka!
- Najpierw się przebiorę.
Poszłam do łazienki, ogarnęłam się i ubrałam w to:
Kiedy zeszłam na dół, Amy zrobiła mi herabtę, i kanapki. Moja kochana <3
Kiedy już zjadłam w końcu poszłyśmy do domu chłopaków. Zastanawiałam się czy Harry już czytał ten artykuł, czy się wkurzył? Stanęłyśmy przed drzwiami, Amy chciała zakpukać, ale ją uprzedziłam i weszłam do środka.
- Cześć chłopaki!
- Vicky, Amy fajnie że jesteście. Louis zwariował! - zaczął nażekać Niall.
- Co się stało?
- O Vicky, Amy. Przykro mi ale w tym domu panuje kwarantanna, więc teraz już z tąd nie wyjdziecie - powiedział Tomlinson, kiedy do nas podszedł.
- Louis? Dlaczeo? - zapytałam.
- Harry, jest chory. Ma gorączkę i katar.
- Debilu! To zwykłe przeziębienie! Dziewczyny powiedzcie mu.- błagał Liam.
- Sprawdzę co u niego - powiedziałam i poszłam na górę do pokoju loczka.
Kiedy weszłam do pokoju, zobaczyłam tam Harrego leżącego w łóżku, przykrytego po sam nos.
- A nie mówiłam, że będziesz chory? - zaśmiałam się.
- Albo ty, albo ja. A i tak już się czuję lepiej.
- Co takiego dał Ci Lou, że tak szybko zdrowiejesz?
- To nie Lou, polepszyło mi się kiedy tu przyszłaś.
Jaki on jest słodki.
- Harry....- zaczęłam.
- Stało się coś?
- Masz tu gdziesz laptopa?
- Tam na komodzie.
Włączyłam laptopa, i weszłam na strone na której był artykuł o nas. Pokazałam zdjęcie Harremu strasznie zdenerwowna a on....zaczął sie śmiać.
- Ładna z nas para - powiedział kiedy już się uspokoił.
- Harry! Ty się śmiejesz, a ja się naprawdę przejmuje.
- Vic, nie ma czym.
- Napewno, nie gniewasz się?
- No coś ty?
- To dobrze. Ja się będę już zbierać, musisz odpocząć - wstałam i skierowałm się w stronę
drzwi.
- Vic, chyba znowu czuję się gorzej, boli mnie głowa. Nie możesz iść, kiedy tu ze mną siedzisz lepiej się czuje.
- Hahaha, ale zmyślasz. - zaśmiałam się.
- Boli, mnie główka - powiedział dziecięcym głosem. Podeszłam spowrotem do łóżka, i pocałowałam go w czoło.
- Policzek też mnie boli....
Zaśmiałam sie i cmoknełam go w policzek.
- Tu też mnie boli - dodał i pokazał na usta.
- Nie zapędzaj się kochany.
- Próbować zawsze warto - wyszczerzył się. - To jak zostaniesz ze mną?
- Dobra, włącz jakiś film, a ja przygotuję nam coś dobrego.
- Ok, tylko się pośpiesz.
Zeszłam na dół a tam, pusto. Nikogo nie ma. Weszłam do kuchni, na blacie leżała kartka:
 Vicky,
My zajmowalismy się Haroldem przez cały dzień, więc teraz twoja kolej. Nie chcielismy wam przeszkadzać, więc poszliśmy do klubu. W szufladzie ze sztućcami znajdziesz prezent. Nie czekajcie na nas, będziemy późno.
Louis: Opiekuj sie moim kochanym, loczkiem. I nie dotykać marchewek, Kevin ich pilnuje.
Liam:  Nie rozwalcie domu.
Niall: Nie zjedźcie mi całego jedzenia.
Zayn: Nie chcę być wujkiem.
Amy: Bawcie się dobrze.
Kochamy Was.
Zaśmiałam się z nich, otwarłam szufladę a tam co? Paczka prerwatyw, oczywiście. Bo co innego mogli oni wymyślić? Zrobiłam nam gorączą czekoladę, z bitą śmietaną. Weszlam spowrotem do pokoju Harrego, podsunęłam sobie krzesło i na nie usiadłam. Hazza zgromił mnie wzrokiem.
- Co zrobiłam?
- Nie będziesz siedzieć n krześle, zmieścimy sie oboje na łóżku - powiedział, podniósł kołdrę i czekał aż wejdę. Kiedy już leżeliśmy wygodnie, loczek włączył "Kac Vegas" co chwile na przemian śmialiśmy się i komentowaliśmy. Kiedy film się skończył, stwierdziliśmy, że jest dopiero 21, więc postanowiliśmy obejrzeć drugą część. Szczerze mówiąc nie wiem, co sie tam działo, bo usnęłam w połowie.
Otwarłam jedno oko, otwarłam drugie i co zobaczyłam? Burzę loków. Przeanalizowałm dokładnie, co wczoraj robiam, i doszłam do wniosku, że pewnie usnęlam razem z Harrym. Chciałam wstać, ale okazało się że chłopak mnie obejmuje. Mogłabym tak, leżeć bez końca ale zaczęło mi burczeć w brzuchu, a nie chcialam obudzić Harrego.Wyswobodziłam sie z jego objęć, i zeszłam na dół. Wchodząc do salonu, o mało nie zabiłam sie o Zayna śpiącego na podłodze. Na kanapie leżał Niall, NA NIM leżała Amy (ciekawe, czy im wygodnie), pod stołem zaś spał Tomlinson. A gdzie Liam? Wtedy usłyszałam trzaski dochodzące z kuchni. No tak, daddy pewnie nie pił, więc spał w swoim pokoju. Nie pomyliłam się, Liam własnie pił kawę. Kiedy mnie zobaczył posłał mi uśmiech.
- I jak tam było w klubie?
- A nie widać, po tych w salonie?
- Hahaha. No w sumie.
- Liam, kto wpadł na pomysł z prezentem dla mnie?
- Tommo - powiedził i uśmiechnął się.
- No oczywiście - zaśmiałam się, czas na zemstę.
Weszłam do salonu i wydrłam się na cału głos "Tomlinson wstawaj!".
- Jaki kawał? - poderwał się Lou, a że spał pod stołem, to walnął się w głowę i zaczął się drzeć, czym obudził Nialla i Amy. Zayn spał dalej, wow ciężko go obudzić.
Razem z Lou, Amy i Niallem poszliśmy do kuchni, gdzie Liam przygotował nam śniadanie. Chwilę później dołączył do nas Harry, Zayn spał dalej. Liam i Lou, poznali podobno świetne dziewczyny. Niall, spędził całą noc z Amy.
- A Zayn? - zapytałam.
- On cały czas marudził. Jak tylko jakaś dziewczyna do niego zagadywała to zbywał ją i ciągle pytał kiedy wrócimy do domu.
- A wy co robiliście? - zapytała Amy.
Spojrzeliśmy z Harrym na siebie, wymienilismy się uśmiechem i odpowiedzieliśmy jednocześnie : - Oglądaliśmy film.
- Powiedzmy, że wam wierzymy. A właśnie Vicky, podobał się prezent - zaśmiał się Lou.
Zgromiłam go wzrokiem, i nic nie odpowiedziałam. Około 14 dołączył do nas Zayn, skarżać
się ,  że bolą go plecy.
- To...co robimy? - zapytał Liam.
- Może karaoke? - zaproponował Harry.
Wszyscy się zgodzili, oczywiście moje i Amy protesty zostały odrzucone. A za to, że narzekam kazali mi śpiewać jako pierwszej. Umiem śpiewać, ale nigdy nie uważałam, że spiewam jakoś wyjątkowo dobrze. Po skończonej piosence, odwróciłam sie do chłopaków a oni wszyscy mieli otwarte buzie i patrzyli sie tępo w moja stronę. Razem z Amy wybuchnęłyśmy smiechem.
- Vic, nie mówiłaś że tak śpiewasz - zaczął Niall.
- Ej, za tydzień jest przesłuchanie do X factora w Londynie, musisz iść! - dodał Zayn.
- Ale... - chciałam coś powiedzieć, ale mi nie pozwolili.
- Nie ma żadnych ale. Pomożemy Ci - zakończył rozmowę Harry.
Chciałam zaprotestować, ale jakoś nie umiałam mu odmówić. Ja chyba naprawdę, się zakochałam. Ale jak można, nie zakochać sie w tym cudownym chłopku?
-----------------------------------------------------------------------------------
No to mamy 6. Trudno mi sie go pisało, i nie podoba mi się. Następny będzie lepszy, obiecuje. Dziękuje za wszystkie komentarze i wejścia. Jeśli czytacie, to komentujcie.

http://jazzmine.wrzuta.pl/audio/38jECp1hnrS/victoria_justice_-_make_it_shine
PIOSENKA KTÓRĄ ŚPIEWAŁA VICKY.

6 października 2012

Rozdział 5

DRRYŃŃ!! Mój telefon zaczął dzwonić, spojrzałam na zegarek, 9:00! Kto ma czelność mnie budzić!? 
*Rozmowa*
- Hallo? - odebrałam.
- Hej, Victoria tu Kendall.
- Cześć, co chciałeś?
- Bo razem z Carlosem i Jamesem mamy do Ciebie sprawę...
- Jaką?
- Logan, cały czas gada tylko o Tobie, ja mu zaraz ukręce łeb.
- Ale...
- Vicky? Tu Carols, on mówi prawde. Umów się z nim, błaaaagaaam!! 
- Ale...
- Cześć! Tu James! Jak się z nim nie umówisz, znaczy że nas nienawidzisz i skazeujesz na te tortury!
- Dajcie spokój pewnie przesadzacie...
- Ej! Chłopkaki, wyłączcie się, już! - wrzeszczał Logan gdzieś w tle.
- Masz dajemy Ci go. NARAZIE!! - wrzasnęli wszyscy trzej do słuchawki.
- Cześć, przepraszam za nich.
- Hahaha, nie ma za co.
- Too...jak, poszłabyś ze mną dzisiaj na kolacje?
- Hmm...jasne czemu nie.
- Ok, będę po Ciebie o 18, pa.
- Cześć.
Chwilę siedziałam, i zastanawiałąm się co tak naprawdę się stało. Czy ja naprawdę ide na randę z Loganem Mitchellem? Rozmyślałam, w co się ubrać, o czym będę z nim rozmwaiać itp. Aż w końcu z rozmyśleń wyrwała mnie Amy.
- Vicky, chłopaki dzwonili. powiedzieli, że teraz jadą na jakiś wywiad, ale powiedzili, że wpadną do nas około 17. 
- Ale, ja...dzisiaj wychodzę.
- Co?! Gdzie?! Z kim?!
- Na kolacje z...
- Jej, nie wierze. A nie mówiła, że ty i Harry...
- Ale nie idę z Harrym, tylko z Loganem.
- Jakim  Loganem?
- Mitchelle.
- Tym z BTR?
- No tak.
- A w co się ubeirzesz?
- Yyyy...w spodnie?
- Ty chyba żartujesz! Idziemy na zakupy.
Zeszłyśmy na dół, zdązyłam tylko zjeśći śniadanie i się ubrać i już biegłyśmy do galerii. Chodziłyśmy, od sklepu do sklepu, ponieważ Amy uparła się że mam założyć sukienkę! Kiedy w końcu coś znalazłyśmy, okazało się że jest 16! Zapłaciłyśmy, i skierowałyśmy się w stronę samochodu. Mijając sklep obówniczy, zauwazyłam śliczne, kremowe szpilki idealnie pasujące do mojego zakupu, więc nie wachając się ani chwili, kupiłam je. Teraz mogłam zacząć przygotowania, do randki. Cały czas jakoś nie przechodzi mi to , że idę na randkę z kimś takim jak Logan. Coś mi się wydaje, że to będzie udany wieczór. Kiedy dojechałyśmy do domu, była już 16:40! Nie wierze, zostało mi mniej niż 1,5h. Nie wyrobię się! Wpadłam do domu jak burza, pobiegłam do swojego pokoju, wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy ubrałam jakieś dresy i zaczęłam suszyć moje kudły. Nie wiem kiedy zaczęłam śpiewac moją ulubiona piosnkę, nagle usłyszałam czyjś głos.
- Nie wiedziałem, że potrafisz tak śpiewać.
- Harry? Co ty tu robisz?
- Amy, kazała mi Ci ją przynieść - powiedział kładać moją sukienkę na łóżku.
- Dziękuje.
- Wybierasz się gdzieś?
- Tak, idę na kolacje ze znajomym...a co? Stało się coś?
- Nie, wszystko ok. A mogę spytać z kim?
- A możesz, z Loganem.
- Czekaj, niech zgadnę - Mitchellem?
- Dokładnie.
Harry zaczął coś mamrotać pod nosem, potem rzucił " Baw się dobrze" i wyszedł z pokoju. Nie wiem co mu się stało, ale nie mam czasu się tym teraz zamartwiać. W końcu, moje włosy ułozyły się tak jak chciałam, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się.
Sprzed lustrem, nie jest tak źle. Zeszłam na dół. Chłopaki rozmawiali o czymś z Amy, mimo że znali się jeden dzień, naprawdę się polubili. Zauważyli mnie dopiero kiedy do nich podeszłam.
- WOW - zaczął Liam.
- Wyglądasz - Niall
- Poprostu - Louis.
- PRZEPIĘKNIE - dokończyli równocześnie Zayn i Harry.
- Dziękuje, ćwiczyliście to?
- Nie, jakoś tak wyszło  - wyjaśnił Tommo.
Zadzwonił dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć, Logan ubrany był w elegancki garnitur. Na przywitanie pocałował mnie w policzek. 
- Gotowa?
- Tak, możemy iść. Ej! Wychodzę, narazie. 
- Cześć! Nie wracaj późno! - wrzasnął Liam.
- Dzięki! Na pewno będę się świetnie bawić, tato!
W odpowiedzi usłyszałam tylko donośny śmiech tych głuoli, i razem z Loganem skierowaliśmy się do auta.

 PERSPEKTYWA HARREGO
Nie wiem co się ze mną dzieje, przecież znam ją zaledwie kilka dni. Ale ona jest taka...taka...fajna? Nie, fajna, to straszne nie domówinie. Jest wspaniała, uwielbiam kiedy się uśmiecha, kiedy żartuje, a nawet kiedy się wkurza. I jescze do tego jest prześliczna. Kiedy dzisiaj ją zobaczyłem, zatkało mnie. Poczułem się zazdrosny, że to nie dla mnie tak pięknie wygląda, tylko dla tego bufona - Logana. Z moich rozmyśleń wyrwało mnie pytanie które Lou, zadał Amy.
- Powiedz, nam Logan się jej podoba?
- Nawet jeśli, to wam nie powiem!
- No Amyy!!! - zamarudził Niall.
- Nie!
- Ale, Amy to jest bardzo ważne.
- Nie wiem czy się jej podoba. Wiem tylko, że bardzo się cieszyła na tą randkę.
Zrobiło mi się strasznie smutmno, ale nie chciałem tego pokazać, więc uśmiechałem i wydurniałem się z chłoapkami. Kobiety...co one z nami robią?
  

WRACAMY DO VICKY
Pojechaliśmy do jakiejś włoskiej restauracji, od progu przywitała nas piękna woń kwiatów pochodzących z tego regionu, pomieszana z zapachem wspaniałych potraw. Dopiero teraz dotarło do mnie, ze nie jadłąm nic od śniadania. Z Loganem, świetnie mi się gadało. Był bardzo sympatyczny i zabawny. Nawet nie wiem, kiedy minęły 3 godziny. W pewnym momęcie zadzwonił jego telefon, odebrał go a kiedy skończył rozmawiać powiedział:
- Słuchaj, głupia sprawa, ale ja muszę juz lecieć. Ale dziękuje za świetny wieczór. Musimy to powtórzyć.
- Tak, janse - powiedziałam trochę skołowana. 
Logan zapłacił za nasze jedzenie i wyszliśmy na dwór. Brrr...nie wiem kiedy zrobiło się tak zimno. 
- To do następnego razu - rzucił i skierował się w stronę swojego auta. 
- Ale...narazie!
Super, ale z niego facet. Zostawił mnie tu samą, mógł mnie chociaż odwieźć do domu. Co prawda, szybkim marszem doszłabym tam w 20 min, ale chyba zamarznę. Zastanawiałam się, co mam zrobić kiedy zadzwonił mi telefon. Czyżby przeznaczenie? Spojrzałam na wyświetlacz na którym pojawiło się zdjęcie Harrego.
- I jak tam randka?
- Już skończona.
- To czemu nie jesteś w domu?
- Hmm...bo obecnie stoję przed restauracją.
- A gdzie jest bufon, znaczy Logan?
- Nie wiem, pewnie już w domu.
- Co?! Zostawił Cię samą! W taki mróz?! Jak go spotkam to...nie ważne. Wejdź do restauracji zaraz po Ciebie będę. Tylko powiedz gdzie.
- Nie, no co ty. Sama dojdę.
- Nie ma mowy, gdzie jesteś? I bez żadnego ale!
- Ok, jestem w restauracji Neptun.
- Będę za 10 min, pa :*
- Cześć.
Weszłam do środka, żeby nie zmarznąć. Harry, tak jak obiecał pojawił sie po 10 minutach. Przyszedł na nogach, bo chłopaki wzięli auto. Trudno, musze zrobić sobie spacerek. Okazało się, ze loczek nie wziął mi żadnej kurtki, więc jak na dobrego dżentelmena przystało, oddał mi swoją. Pozostawając w krótkim rękawku. Kłóciłam się z nim, że będzie chory, ale do niego jak do ściany.
- Mówiłem Ci już, że pięknie wyglądasz? - zapytał. I właśnie zdałam sobie sprawę, że Logan nic takiego nie powiedział. Pewnie zapomniał, ale jednak. Tak pozornie mało znaczące słowa, a dają tylko radości.
- Coś tak mruknąłeś - zaśmiałam się.
- No to teraz mówie, PIĘKNIE WYGLĄDASZ!!! - te ostatnie dwa słowa wykrzyczał.
- Hahaha, cicho wariacie.
- To twoja wina, trzeba było nie bys takim ślicznym. 
- Dziękuje. 
Szliśmy i wygłupialismy się, kiedy przed nami nagle z nikąd wyrośli Matt, z Lexi.
- Nonono, kogo ja tu widzę. Czyżby zakochana para? - zaczął Matt.
- A masz z tym jakiś problem? - zapytał Harry lekko wtrącony z równowagi.
- Nie, tylko skoro się tak "kochacie", to dlaczego nikt nie wie, że jesteście razem?
- Bo... - zaczęłam
- Ha! Wiedziałam, Harry Styles, nie związałby się z takim...kimś! - niemal wypiszczała Lexi
Zrobiło mi się smutno, nie powiem. W tym momęcie Harry zaczął coś mówić.
- Chcecie dowodu? Proszę! - powiedział i pocałował mnie. W pierwszej chwili stałam jak słup, ale w końcu dałam się ponieść emocjom. Nie wiem jak długo się całowaliśmy, ale kiedy już oderwaliśmy się od siebie zobaczyłam zaskoczone miny Matta i Lexi. Hazza uśmiechnął sie do niech, i razem ze mną ruszylismy dalej. Przez resztę drogi żadne z nas się nie odzywało, co było bardzo dziwne. Zazwyczaj nie barkowało nam tematów. W końcu doszliśmy do mojego domu, oddałam Harremu bluze i powiedziałam:
- Dziękuje za wszystko.
- Nie ma za co, zobaczymy się jutro?
- Janse, dzień bez Ciebie to dzień starcony - powiedziała a Harry się uśmiechnął. 
- To do jutra - dodał, pocałował mnie w policzek i odszedł w stronę swojego domu. 
Okazało się, że jest juz 22:30, poszłam do swojego pokoju....Amy już spała. Nie będę jej budzić, jutro jej wszystko opowiem. A będzie co! Przypomniał mi się dzisiejszy wieczór, ale o dziwno nie ten spędzony z Loganem, tylko od momętu kiedy zobaczyłam Harrego. Jak oddał mi swoją kurtkę, powiedział że jestem śliczna i piekne wyglądam, no i oczywiście ten pocałunek. Był taki delikatny, a zarazem namiętny, ale dla niego pewnie nic nie znaczył. Chciał mi tylko pomóc, pozbyć się Matta. Świetny z niego przyjaciel, właśnie przyjaciel....smutna prawda. No nie, chyba się zakochałam!
--------------------------------------------------------------------------------------------
Czyta to ktoś w ogóle, bo nie wiem czy dalej pisać. Pod ostatnim rozdziałem jest tylko 1 komentarz. 
Więc jak już czytacie, to skomentujcie, proooooszzzee!!!
Jak pewnie zauważyłyście dodałm nową ankietę, ospowiadajcie na ptanie bo nie wiem jak chcecie.
Tu macie jeszcze zdjecie Big Time Rush:
Od lewej : Carlos, Kendall, James, Logan






29 września 2012

Rozdział 4

Pod rozdziałem dodałam zdjęcia nowych postaci.
-------------------------------------------------
Spóściłam głowę na dół, i strałam się ukryć pod włosami.
- Vic, wszytsko ok ? - zapytał Harry.
- Taaa....ale możemy zawrócić?
- Co? Ale dlaczego?
Mimo wolnie spojrzałam w stronę pary siedzącej na ławce. Harry podążył za  mną wzrokiem.
- Kto to? - zapytał.
- To...jest. Mój były...
- z...?
- Z dziewczyną z którą mnie zdradził...
- Ale z niego debil, jak można zdradzić taką dziewczynę jak ty!?
- Hahaha, dziękuje - powiedziałm i pocałowałam go w policzek.
- Pokażmy mu co stracił... - uśmiechnął się Harry i złapał mnie za rękę. Kiedy przechodziliśmy koło ławki na której siedzieli, Lexi - dziewczyna Matt poderwała się na nogi i zaczęła piszczeć.
- O!M!G! Ty jesteś Harry Styles, ten z One Direction! Jejusiu nie wieże że to ty!
- Tak, to ja.
- Jestem Lexi - powiedziała i przyczepiła się do niego. Hahaha chciało mi się z niej śmiać.
- Hej śliczna, jestem Matt, a ty? - zwrócił się do mnie.
- Hahaha, nie wieże że mnie nie poznałeś. To ja, Vicky.
- Vicky?! A..ale się zmieniłaś, nie mogę, to naprawdę ty!?
- Tak, a teraz łapy precz od mojej dziewczyny - powiedział pewny siebie Harry.
Muszę przyznać, że nieźle wczól się w rolę zazdrosnego chłopaka, musielibyście zobaczyc minę Matta.
- Ty masz dziewczyne? - zdziwiła się Lexi.
- Tak, i bardzo mi na niej zależy - powiedział Harry i pociągnął mnie za sobą. Rzuciliśmy jescze tylko szybkie "Cześć" i odeszliśmy. Kiedy już nas nie widzieli wybuchnęliśmy śmiechem, o mało się nie położylismy na chodniku. Kiedy już się mniej więcj opanowaliśmy, ruszyliśmy dalej.
- Mogę Ci zadać jedno pytanie? - zapytał.
- Jasne, pytaj o co chcesz.
- Czemu byłaś w domu dziecka, skoro masz tatę?
Opowiedziałam mu jak to było, z moja mamą, Adamem i tym że tata nie mógł mnie zaadoptować. A nic nie powiedział tylko mnie przytulił, i za to byłam mu wdzięczna. Kiedy doszliśmy już do mojego domu, Harry zrobił smutną minę.
- Wszystko ok? - zapytałam.
- Taaa...tylko boję się wróćić do domu. Oni mnie zabiją.
- Hahaha, jak chcesz możesz na chwilę wejść.
- Bardzo chętnie - uśmiechnął się pokazująć białe ząbki.
Weszlismy do domu, w salonie siedział mój tata z Kate. Powiedziałm im że Harry wpadł i że idziemy do mojego pokoju, Kate zaśmiała się że mamy być grzeczni na co mój tata rzucił Harremu mordercze spojrzenie. Uśmiechnęłam się tylko i pociągnęłam loczka ze sobą na górę.
- Ymm...dlaczego tu są dwa łóżka, przyznaj się jedno jest dla mnie.
- Nie, jedno jest moje, a drugie mojej przyjaciółki. Musiała wyjechać w ważnej sprawie.
- Aha, oki.
Ziewnęłam kilka razy, więc Harry kazał mi iść się wykompać i powiedział że on zaczeka. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i wyszłam do Harrego. Właśnie oglądał coś na moim lapku.
- Jesteś już śpiąca, będę się już zbierał.
- A nie możesz jescze chwilę zostać.
- Napewno? Coś się stało?
- A nie będziesz się śmiał?
- Obiecuje.
- Oglądałm dzisiaj z chłopakami Paranormal Activity, i teraz się boję.
- Hahaha, serio?
- Ej miałeś się nie śmiać - walnęłam go poduszką, czego od razu pożałowałam bo oczywiście mi oddał. I tak zaczęła się nasza "bitwa". Powygłupialiśmy się jeszce chwilę aż obydwoje padliśmy na łóżko ze zmęczenia.
- Harry, a może zostaniesz na noc? Mógłbys spać na łożku Amy.
- Jasne, tak szczerze czekałem aż mi to zaproponujesz.
Znowu się zaśmialiśmy, a ja zeszłam na dół powiedzieć tacie. Nie za bardzo podobał mu się ten pomysł, ale w końcu się zgodził. Kiedy wróciła do pokoju Harry juz smacznie spał, powedizłam tylko dobrano i też zasnęłam.
***
Przekęciła się leniwie na drugi bok, i przytuliłam się do czyjegoś umięsnionego torsu. Zaraz! Co?! Otwarłam szybko oczy i zobaczyła śpiącego Harrego, w którego jestem wtulona! Czy coś mi umkneło?! Harry chyba poczuł że się obudziłam, bo tez otworzył oczy. Szybko od niego odskoczłyam.
 -Harry? Co robisz w moim łóżku?
- W nocy, strasznie się rzucałaś, chyba śnił Ci się koszmar. Więc połozyłem się obok Ciebie. A ty się we mnie wtuliłaś, i nie miałem jak wyjśc, i tak zasnąłem.
- Przepraszam, pewnie było Ci strasznie nie wygodnie.
- Wręcz przeciwnie.
Uśmiechnęłam się do niego, i poszłam do łazienki. Po 15 minutach z nije wyszłam i tym razem Harry poszedł się "ogranąć. Kiedy oboj byliśmy już gotowi, zeszliśmy na dół na śniadnie. Kate zrobiła pyszne naleśniki, więc wcinalismy aż nam się uszy trzęsły.
 - Ej, Vic czemu ty tak w ogóle nie jesteś w szkole? Przecież jest połowa kwietnia - zapytał Harry.
-W naszej szkole, wybuchnęla jakas epidemia i ja zmknęli. Dali nam dyplomy i wakacje dłuższe o 2 miesiące.
- Ale fajnie. Takie szkoły to mogły by być.
 Zadzwonił mi telefon. To Amy, powiedziła, że dzisiaj wraca i pytała czy wpadne po nią na lotnisko o 18. Ucieszyłam się i powiedziała że o 18 będę na nią czekac na parkingu. Kiedy weszłam do kuchni mój tata rozmawiał o czymś z Harrym.
 - To co jedziesz ze mną do pracy?
 - Jasne, a poznam BTR?
- No pewnie.
 - Dobra ja się będę już zbierał - powiedział Harry.
- Odprowadzę Cię do drzwi. Kiedy Harry wychodził powiedził tylko że mam na siebie uważać, pocałowałam go w policzek i pomachałm. Kiedy zniknął za zakrętem weszłam spowrote do domu. Pobiegłam na górę do swojego pokoju, ubrałam się i razem z moim tatą pojechalismy do studia.
Kiedy weszliśmy do sali nagrań na kanapie siedział cały zespół.
- Chłopaki, przedstawiam wam moją córkę Victorie.
- Hej - przywitała się.
- Cześć, jestem Logan, to Carlos, James i Kendal.
- Cześć - odpowiedziieli chórem.
- Dobra, koniec gadana, nagrywamy! Już! - powiedział mój tata.
- Dobra, dobra, chociaż ja wolałbym zostać tutaj - burknął Logan. Zaśmiałam się tylko i zaczęłam sluchać jak śpiewali, byli dobrzy naprawdę. Ale jednak chłopaki z 1D zrobili na mnie większe wrażenie, może przez to że ich lepiej znałam? Nie wiem, a z resztą nie ważne. Zaczęłam rozmyślać o wczorajszym dniu, a raczej o jego zakończeniu. O tym ja Harry udawał mojego chłopaka, a potem jak położł sie obok mnie, jejku jaki on jest kochny. Z rozmyśleń wyrwał mnie czyjś głos.
- Ej! Tu ziema!
- Yyy...co? - Pytalem czy idziesz z nami na kawę?
- Tak, jasne czemu nie. Siedzieliśmy w kawiarni dobre pójtorej godziny, chłopki byli naprawde świetni i bardzo dobrze się z nimi dogadywałam. Byli bardzo podobni do Zayna, Liama, Nialla, Harrego i Lou. Ale kiedy tylko o nich wspominałam Ci pwtarzali że to banda dzieciaków i, że są beznadziejni. Więc musiałam bronic moich kochanych debili. Dostałam sms-a od Harrego co robię. Odpisałam że jestem w kawiarnii z chłopakami z BTR. Zapytał czy do nich wpadnę, napisałam że będę za 10 min.
 - Dzięki za kawę, było naprawdę super. Ale ja się już będę zbierać.
- A dasz mi chociaż swój numer? - zapytał Logan i zrobił mine kotka ze shreka. Wymieniliśmy się numerami, z każdym chłopakiem i skierowałam się do domu 1D. Tym razem nawet nie zastanawiałam sie czy pukać, tylko po prostu weszłam do środka. Kiedy Ci mnie zobaczyli ruszli na mnie i wzięli mnie na ręce, dziękując mi za coś.
 - Dobra, też się cieszę że was widze. Ale za co wy mi dziękujecie?
- Za to że Hazza zerwał z Caroline! - wrzasnął mi Lou do ucha.
- Ale ja nic nie zrobiłam, to on z nią zerwał.
- No tak ale przeciez zrobił to... - zaczął Niall ale nie dane mu było dokonczyć bo Liam zasłonił mu usta.
- Dla nas wszystkich - szybko wybrnął z sytuacji Zayn.
- Wiecie, że jesteście dziwni, prawda?
- My? Dziwni?
 - TAK!
- Masz rację - powiedział Lou. I oczywiście wszyscy wybuchnęlismy śmiechem. Chłopaki stwierdzili, ze urządzimy sobie ognisko, więc wysłali Nialla do sklepu a oni wzięli sie za "rozpalanie". Szkoda tylko że połowa drewna wpadła im do basenu. W końcu zostawiliśmy Harrego, Lou i Liama kłócących się o to czyja to wina i razem z Zaynem poszliśmy przygotować talerze itp.
 - Dawno nie gadaliśmy - zaczął Zayn.
- Cały czas gadamy.
- Ale tak we dwoje, pamiętsz jak się poznaliśmy?
- Janse, wpadłeś na mnie! To było ledwie 4 dni temu.
- No własnie, 4 dni. A ja czuję się jakbym znał Cię od zawsze.
- Mam to samo, jesteście wszyscy świetnymi przyjaciółmi. Nie dokończyliśmy bo do kuchni wpadł zdyszny Horan.
 - Nie uwierzycie co się stało!
- No oświeć nas!
- Jadę sobie ze sklepu, patrze drogą idzie śliczna dziewczyna z walizką. Zatrzymałem się i pytam gdzie idzie, a ona powiedziała że do domu z lotniska, przyjaciółka miała po nią przyjechać ale chyba zapomniała a telefon jej padł. A niejlepsze jest to że ona nie ma pojęcia kim jestem i sidzi teraz w salonie. W tym momęcie mnie oświecioło.
- Zayn, która godzina?
- 18:30 a co?
- No nie! Cholera jasna! Wyszłam z kuchi do salonu i tak jak się spodziewałam na kanapie siedziała Amy. Kiedy mnie zobaczyła, na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
- Masz chyba najgorszą przyajciółkę na świecie - zaczęłam.
- Eee tam! Nie jest taka zła, po prostu ma skleroze.
- No coś ty, ja bym sie do takiej nie odezwał - dodał Niall który właśnie wszedł do salonu. Nie zwracając uwagi na blondyna, zwrócilam się znów do Amy.
- Przepraaaszam! Wybaczysz?
- Jasne, było minęlo.
- Zaraz, zaraz to ty jesteś ta przyajciółką?
 - No...tak jakby...
Chłopaki zrobili zdzwioną minę, ale za chwilę oprzytomnieli. Zayn przedstawił się Amy, a chwile potem do salonu weszli Lou, Harry i Liam dalej kłócąc się o to kto wrzucił dewno do basenu. Kiedy zobaczyli Amy, zamkneli się i czekali na wyjaśnienia. Niall sterścił im co i jak i tak moja przyjaciółka poznała resztę. Oczywiście ogniska nie było, bo nie było z czego go zrobić, więc po prostu zamówiliśmy pizze i włączyliśmy "kac vegas" (nie zgodziłam się na kolejny horror, choć Harry nalgał). Kiedy film się skończył, chłopcy odprowadzili nas do domu (tym razem wszyscy), jak już się ze wszystkimi pożegnałyśmy weszłyśmy do domu. Było cicho, znczy że reszta śpi. Skierowałyśmy się do mojego pokoju.
- Dobra, a teraz opowiadaj.
- Ale co? - zdziwiłam się.
- Skąd ich znasz. I co jest między Tobą i Harrym.
Opowiedziałam jej jak poznałam chłopaków.
- A między mną i Harrym nic nie ma. W tym momęcie dostałam sms-a od loczka
" Dobranoc księżniczko :* słodkich snów. Szkoda, że nie moge połozyć się teraz obok Ciebie". Mimowolnie uśmiechnęłam się do telefonu. Amy wyrwała mi go i przeczytała wiadomość.
- To jest według Ciebie nic?! O, moja kochana. Myślę że coś z tego będzie. Zobaczysz.
-----------------------------------------
Zupełnie opóściła mnie wena, napisałam coś na szybko. Ten rozdział jest benadzieny! PRZEPRASZAM! A i dziękuje za komentarze i te wszystkie wejścia, jeście niesamowite <3 Mam nadzieję, że tym razem nie będę musiała was "szantarzować" z komentarzami. To tyle, do zobacznia za tydzień, mam nadzieję.

Lexi


Matt