29 września 2012

Rozdział 4

Pod rozdziałem dodałam zdjęcia nowych postaci.
-------------------------------------------------
Spóściłam głowę na dół, i strałam się ukryć pod włosami.
- Vic, wszytsko ok ? - zapytał Harry.
- Taaa....ale możemy zawrócić?
- Co? Ale dlaczego?
Mimo wolnie spojrzałam w stronę pary siedzącej na ławce. Harry podążył za  mną wzrokiem.
- Kto to? - zapytał.
- To...jest. Mój były...
- z...?
- Z dziewczyną z którą mnie zdradził...
- Ale z niego debil, jak można zdradzić taką dziewczynę jak ty!?
- Hahaha, dziękuje - powiedziałm i pocałowałam go w policzek.
- Pokażmy mu co stracił... - uśmiechnął się Harry i złapał mnie za rękę. Kiedy przechodziliśmy koło ławki na której siedzieli, Lexi - dziewczyna Matt poderwała się na nogi i zaczęła piszczeć.
- O!M!G! Ty jesteś Harry Styles, ten z One Direction! Jejusiu nie wieże że to ty!
- Tak, to ja.
- Jestem Lexi - powiedziała i przyczepiła się do niego. Hahaha chciało mi się z niej śmiać.
- Hej śliczna, jestem Matt, a ty? - zwrócił się do mnie.
- Hahaha, nie wieże że mnie nie poznałeś. To ja, Vicky.
- Vicky?! A..ale się zmieniłaś, nie mogę, to naprawdę ty!?
- Tak, a teraz łapy precz od mojej dziewczyny - powiedział pewny siebie Harry.
Muszę przyznać, że nieźle wczól się w rolę zazdrosnego chłopaka, musielibyście zobaczyc minę Matta.
- Ty masz dziewczyne? - zdziwiła się Lexi.
- Tak, i bardzo mi na niej zależy - powiedział Harry i pociągnął mnie za sobą. Rzuciliśmy jescze tylko szybkie "Cześć" i odeszliśmy. Kiedy już nas nie widzieli wybuchnęliśmy śmiechem, o mało się nie położylismy na chodniku. Kiedy już się mniej więcj opanowaliśmy, ruszyliśmy dalej.
- Mogę Ci zadać jedno pytanie? - zapytał.
- Jasne, pytaj o co chcesz.
- Czemu byłaś w domu dziecka, skoro masz tatę?
Opowiedziałam mu jak to było, z moja mamą, Adamem i tym że tata nie mógł mnie zaadoptować. A nic nie powiedział tylko mnie przytulił, i za to byłam mu wdzięczna. Kiedy doszliśmy już do mojego domu, Harry zrobił smutną minę.
- Wszystko ok? - zapytałam.
- Taaa...tylko boję się wróćić do domu. Oni mnie zabiją.
- Hahaha, jak chcesz możesz na chwilę wejść.
- Bardzo chętnie - uśmiechnął się pokazująć białe ząbki.
Weszlismy do domu, w salonie siedział mój tata z Kate. Powiedziałm im że Harry wpadł i że idziemy do mojego pokoju, Kate zaśmiała się że mamy być grzeczni na co mój tata rzucił Harremu mordercze spojrzenie. Uśmiechnęłam się tylko i pociągnęłam loczka ze sobą na górę.
- Ymm...dlaczego tu są dwa łóżka, przyznaj się jedno jest dla mnie.
- Nie, jedno jest moje, a drugie mojej przyjaciółki. Musiała wyjechać w ważnej sprawie.
- Aha, oki.
Ziewnęłam kilka razy, więc Harry kazał mi iść się wykompać i powiedział że on zaczeka. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i wyszłam do Harrego. Właśnie oglądał coś na moim lapku.
- Jesteś już śpiąca, będę się już zbierał.
- A nie możesz jescze chwilę zostać.
- Napewno? Coś się stało?
- A nie będziesz się śmiał?
- Obiecuje.
- Oglądałm dzisiaj z chłopakami Paranormal Activity, i teraz się boję.
- Hahaha, serio?
- Ej miałeś się nie śmiać - walnęłam go poduszką, czego od razu pożałowałam bo oczywiście mi oddał. I tak zaczęła się nasza "bitwa". Powygłupialiśmy się jeszce chwilę aż obydwoje padliśmy na łóżko ze zmęczenia.
- Harry, a może zostaniesz na noc? Mógłbys spać na łożku Amy.
- Jasne, tak szczerze czekałem aż mi to zaproponujesz.
Znowu się zaśmialiśmy, a ja zeszłam na dół powiedzieć tacie. Nie za bardzo podobał mu się ten pomysł, ale w końcu się zgodził. Kiedy wróciła do pokoju Harry juz smacznie spał, powedizłam tylko dobrano i też zasnęłam.
***
Przekęciła się leniwie na drugi bok, i przytuliłam się do czyjegoś umięsnionego torsu. Zaraz! Co?! Otwarłam szybko oczy i zobaczyła śpiącego Harrego, w którego jestem wtulona! Czy coś mi umkneło?! Harry chyba poczuł że się obudziłam, bo tez otworzył oczy. Szybko od niego odskoczłyam.
 -Harry? Co robisz w moim łóżku?
- W nocy, strasznie się rzucałaś, chyba śnił Ci się koszmar. Więc połozyłem się obok Ciebie. A ty się we mnie wtuliłaś, i nie miałem jak wyjśc, i tak zasnąłem.
- Przepraszam, pewnie było Ci strasznie nie wygodnie.
- Wręcz przeciwnie.
Uśmiechnęłam się do niego, i poszłam do łazienki. Po 15 minutach z nije wyszłam i tym razem Harry poszedł się "ogranąć. Kiedy oboj byliśmy już gotowi, zeszliśmy na dół na śniadnie. Kate zrobiła pyszne naleśniki, więc wcinalismy aż nam się uszy trzęsły.
 - Ej, Vic czemu ty tak w ogóle nie jesteś w szkole? Przecież jest połowa kwietnia - zapytał Harry.
-W naszej szkole, wybuchnęla jakas epidemia i ja zmknęli. Dali nam dyplomy i wakacje dłuższe o 2 miesiące.
- Ale fajnie. Takie szkoły to mogły by być.
 Zadzwonił mi telefon. To Amy, powiedziła, że dzisiaj wraca i pytała czy wpadne po nią na lotnisko o 18. Ucieszyłam się i powiedziała że o 18 będę na nią czekac na parkingu. Kiedy weszłam do kuchni mój tata rozmawiał o czymś z Harrym.
 - To co jedziesz ze mną do pracy?
 - Jasne, a poznam BTR?
- No pewnie.
 - Dobra ja się będę już zbierał - powiedział Harry.
- Odprowadzę Cię do drzwi. Kiedy Harry wychodził powiedził tylko że mam na siebie uważać, pocałowałam go w policzek i pomachałm. Kiedy zniknął za zakrętem weszłam spowrote do domu. Pobiegłam na górę do swojego pokoju, ubrałam się i razem z moim tatą pojechalismy do studia.
Kiedy weszliśmy do sali nagrań na kanapie siedział cały zespół.
- Chłopaki, przedstawiam wam moją córkę Victorie.
- Hej - przywitała się.
- Cześć, jestem Logan, to Carlos, James i Kendal.
- Cześć - odpowiedziieli chórem.
- Dobra, koniec gadana, nagrywamy! Już! - powiedział mój tata.
- Dobra, dobra, chociaż ja wolałbym zostać tutaj - burknął Logan. Zaśmiałam się tylko i zaczęłam sluchać jak śpiewali, byli dobrzy naprawdę. Ale jednak chłopaki z 1D zrobili na mnie większe wrażenie, może przez to że ich lepiej znałam? Nie wiem, a z resztą nie ważne. Zaczęłam rozmyślać o wczorajszym dniu, a raczej o jego zakończeniu. O tym ja Harry udawał mojego chłopaka, a potem jak położł sie obok mnie, jejku jaki on jest kochny. Z rozmyśleń wyrwał mnie czyjś głos.
- Ej! Tu ziema!
- Yyy...co? - Pytalem czy idziesz z nami na kawę?
- Tak, jasne czemu nie. Siedzieliśmy w kawiarni dobre pójtorej godziny, chłopki byli naprawde świetni i bardzo dobrze się z nimi dogadywałam. Byli bardzo podobni do Zayna, Liama, Nialla, Harrego i Lou. Ale kiedy tylko o nich wspominałam Ci pwtarzali że to banda dzieciaków i, że są beznadziejni. Więc musiałam bronic moich kochanych debili. Dostałam sms-a od Harrego co robię. Odpisałam że jestem w kawiarnii z chłopakami z BTR. Zapytał czy do nich wpadnę, napisałam że będę za 10 min.
 - Dzięki za kawę, było naprawdę super. Ale ja się już będę zbierać.
- A dasz mi chociaż swój numer? - zapytał Logan i zrobił mine kotka ze shreka. Wymieniliśmy się numerami, z każdym chłopakiem i skierowałam się do domu 1D. Tym razem nawet nie zastanawiałam sie czy pukać, tylko po prostu weszłam do środka. Kiedy Ci mnie zobaczyli ruszli na mnie i wzięli mnie na ręce, dziękując mi za coś.
 - Dobra, też się cieszę że was widze. Ale za co wy mi dziękujecie?
- Za to że Hazza zerwał z Caroline! - wrzasnął mi Lou do ucha.
- Ale ja nic nie zrobiłam, to on z nią zerwał.
- No tak ale przeciez zrobił to... - zaczął Niall ale nie dane mu było dokonczyć bo Liam zasłonił mu usta.
- Dla nas wszystkich - szybko wybrnął z sytuacji Zayn.
- Wiecie, że jesteście dziwni, prawda?
- My? Dziwni?
 - TAK!
- Masz rację - powiedział Lou. I oczywiście wszyscy wybuchnęlismy śmiechem. Chłopaki stwierdzili, ze urządzimy sobie ognisko, więc wysłali Nialla do sklepu a oni wzięli sie za "rozpalanie". Szkoda tylko że połowa drewna wpadła im do basenu. W końcu zostawiliśmy Harrego, Lou i Liama kłócących się o to czyja to wina i razem z Zaynem poszliśmy przygotować talerze itp.
 - Dawno nie gadaliśmy - zaczął Zayn.
- Cały czas gadamy.
- Ale tak we dwoje, pamiętsz jak się poznaliśmy?
- Janse, wpadłeś na mnie! To było ledwie 4 dni temu.
- No własnie, 4 dni. A ja czuję się jakbym znał Cię od zawsze.
- Mam to samo, jesteście wszyscy świetnymi przyjaciółmi. Nie dokończyliśmy bo do kuchni wpadł zdyszny Horan.
 - Nie uwierzycie co się stało!
- No oświeć nas!
- Jadę sobie ze sklepu, patrze drogą idzie śliczna dziewczyna z walizką. Zatrzymałem się i pytam gdzie idzie, a ona powiedziała że do domu z lotniska, przyjaciółka miała po nią przyjechać ale chyba zapomniała a telefon jej padł. A niejlepsze jest to że ona nie ma pojęcia kim jestem i sidzi teraz w salonie. W tym momęcie mnie oświecioło.
- Zayn, która godzina?
- 18:30 a co?
- No nie! Cholera jasna! Wyszłam z kuchi do salonu i tak jak się spodziewałam na kanapie siedziała Amy. Kiedy mnie zobaczyła, na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
- Masz chyba najgorszą przyajciółkę na świecie - zaczęłam.
- Eee tam! Nie jest taka zła, po prostu ma skleroze.
- No coś ty, ja bym sie do takiej nie odezwał - dodał Niall który właśnie wszedł do salonu. Nie zwracając uwagi na blondyna, zwrócilam się znów do Amy.
- Przepraaaszam! Wybaczysz?
- Jasne, było minęlo.
- Zaraz, zaraz to ty jesteś ta przyajciółką?
 - No...tak jakby...
Chłopaki zrobili zdzwioną minę, ale za chwilę oprzytomnieli. Zayn przedstawił się Amy, a chwile potem do salonu weszli Lou, Harry i Liam dalej kłócąc się o to kto wrzucił dewno do basenu. Kiedy zobaczyli Amy, zamkneli się i czekali na wyjaśnienia. Niall sterścił im co i jak i tak moja przyjaciółka poznała resztę. Oczywiście ogniska nie było, bo nie było z czego go zrobić, więc po prostu zamówiliśmy pizze i włączyliśmy "kac vegas" (nie zgodziłam się na kolejny horror, choć Harry nalgał). Kiedy film się skończył, chłopcy odprowadzili nas do domu (tym razem wszyscy), jak już się ze wszystkimi pożegnałyśmy weszłyśmy do domu. Było cicho, znczy że reszta śpi. Skierowałyśmy się do mojego pokoju.
- Dobra, a teraz opowiadaj.
- Ale co? - zdziwiłam się.
- Skąd ich znasz. I co jest między Tobą i Harrym.
Opowiedziałam jej jak poznałam chłopaków.
- A między mną i Harrym nic nie ma. W tym momęcie dostałam sms-a od loczka
" Dobranoc księżniczko :* słodkich snów. Szkoda, że nie moge połozyć się teraz obok Ciebie". Mimowolnie uśmiechnęłam się do telefonu. Amy wyrwała mi go i przeczytała wiadomość.
- To jest według Ciebie nic?! O, moja kochana. Myślę że coś z tego będzie. Zobaczysz.
-----------------------------------------
Zupełnie opóściła mnie wena, napisałam coś na szybko. Ten rozdział jest benadzieny! PRZEPRASZAM! A i dziękuje za komentarze i te wszystkie wejścia, jeście niesamowite <3 Mam nadzieję, że tym razem nie będę musiała was "szantarzować" z komentarzami. To tyle, do zobacznia za tydzień, mam nadzieję.

Lexi


Matt

23 września 2012

Rozdział 3

Rozdział 3
Obudziłam się rano w świetnym humorze. Jeszcze w piżamie zeszłam na dół, na śniadanie. Przy stole siedziała cała moja rodzinka, kiedy mnie zobaczyli strasznie się zdziwili.
- Co ty tu robisz? Jest 9:00?
- A tak jakoś, nie umiałam spać....Więc, co jemy?
- Jajecznice
- Mmmm...pycha.
Zjadłam jeden talerz, i poprosiłam jeszcze o dokładke. Wszyscy patrzeli na mnie jak na ufo.
- Tato, co dzisiaj robimy?
- Jadę do pracy, a co?
- A nic, właśnie już dawno miałam się Ciebie zapytać. Czym się zajmujesz?
- Mam wytwórnie płytową.
- Ale super, pewnie znasz dużo gwiazd.
- Jak chcesz możesz ze mną dzisiaj jechać, poznasz kogoś.
- Co?! Naprawdę mogę?
- Janse, za pól godziny jedziemy. Idź się ubierz.
- Ok. Zaraz będę gotowa.
Pobiegłam szybko na górę. W co się ubrać? Postawiłam na sókienkę. Właśnie miałam schodzić na dół, kiedy zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczyu pojawił się nie znany numer...
*Rozmowa*
- Hallo?
- Hej Vicky, tu Harry.
- O, hej Harry. Co tam?
- A nic, chciałem się zapytać co dzisj robisz?
- Teraz jade z moim tatą do pracy...ale potem jestem wolna. A co?
- Może wpadniesz do nas potem?
- Jasne, o której?
- Tak o 15?
- No spoko, to do potem. Papa.
- Pa, miłego dnia.
Powiedział i się rozłaczył. A ja zeszłam na dół, mój tata już stał przy drzwiach. Pożegnałam się z Kate i Jackiem i wyszliśmy do samochodu. Jechaliśmy około 10 minut. Wysiedliśmy przed ogromnym studiem. Wow, nieźle się urządił ten mój tatulek, no nie powiem.
- Gotowa, na poznanie kogoś ?
- Jasne, zakocz mnie.
- Tylko porszę nie krzycz...
- Skad ja to znam...
- Co mówiłaś?
- Nie, nic... Chodźmy już bo się nie umiem doczekać.
Doszliśmy do jakichś drzwi, tata mnie zatrzymal i powoli je otworzył.
- Vicky, poznaj One Direction - powiedział i wprowadził mnie do środka. Zdziwił się kiedy nie zaczęłam skakać i jarać się na ich widok.
- Victoria! - wrzasnęli wszyscy i się na mnie rzucili...
-  To wy się znacie ?- zapytał skołowany całą sytuacją mój tata.
- Tak, poznaliśmy sie 2 dni temu....
- No ale żeby nie było, to jest moja córka Victoria i łapy od niej precz! - zaśmiał się mój tata.
Wszyscy się zaśmiali tylko Harry zrobił zdziwioną minę, a ja powiedziałm mu bezgłośnie "potem Ci wytłuczę".  A on tylko się uśmiechnąl i mnie przytulił. Później chlopcy zaczęli nagrywać jakąś pisenkę, chyba nazyała się "Gotta be you". Musze przyznać że mają świetne głosy, a piosenka była całkiem niezła...Ale im tego nie powiem :P. Kiedy już skończyli nagrywać była już 13:30.
- I jak podobało Ci się?
- No...ujdzie w tłoku.... - próbowalam niewybuchnąc śmiechem.
- Chłopaki....kiedy nagrywacie teledysk? - wtrącił się mój tata.
- Jeszcze nie wiadomo, szukamy narazie ludzi.... - powiedział Liam.
Omg, teraz będą jeszcze gadać 5 godzin o głupotach. Podeszłam do okna, ale tłum sie zebrał pod studiem. Nagle te wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć. Co im sie stało? Spojrzałam w stronę chłopaków. 1, 2 ,3,4,5... wszyscy. Więc o co im chodzi? W tej chwili pod studio podejechał bus, a z niego wysiadli jacyś goście. Hmmmm....skąś ich znam...już wiem! To było Big Time Rush! Jestem słaba w zespołach, a ich znam tylko dlatego że mają swój serial na nickelodeonie.
- Ej, patrzcie BTR podejchało pod studio! - wrzasnęło.
- Co? Juz są? Ja musze do nich zejść. Vic idziesz ze mną? Czy chcesz wrócić do domu?
- Wróce już do domu....ale chcialabym ich kiedyś poznać....
- To jutro ze mną tu przyjedziesz, chłopaki odwieziecie ją do domu? - zwrócił się do 1D.
Mięli jakieś dziwne miny...ciekawe co się stało. Nieważne, później się zapyatm.
- Jasne, nie ma sprawy - dodał Niall.
Wyszliśmy wszyscy z sali, i skierowaliśy się w stronę parkingu. Po drodze widziałam jak mój tata wita się z chłopakami z BTR. Wyszlismy przez drzwi, ale od razu tego pożałowaliśmy bo fanki rzuciły sie na chłopaków. Udało nam się uciec z powrotem do środka.
- Zadzwoń do Paula, i powiedz mu żeby przyjechał od zaplecza  zwrócil sie Lou do Liama. Wogóle sie do mnie nie odzywal, co ja takiego zrobiłam. Postanowilismy wyjść tylnimi drzwiami, staliśmy i czekalismy az podjedzie nasz transpport. W końcu nie wytrzymałam tej ciszy.
- Co się stało? Czemu sie nie odzywacie?
- Bo mamy na Ciebie focha - powiedział Tommo.
- Ale dlaczego?
- Bo Big Time Rush, poznałaś od razu a o nas nie wiedziałaś.
Kiedy to usłyszłam wybuchnęłam takim smiechem, że chopcy nie wytrzymali i też zaczęli się śmiać.
- Tylko o to wam chodzi? Znam ich bo mają serial na moim ulubionym programie, hahahahahaha nie no nie wierze. Hahahahah ale z was głąby!
- Jak o nas poweidzałaś - zapytał Zayn.
- Głąby! - wydarałam się.
- Ooo..teraz to Dostaniesz! Na nią! - wrzasnął mulat  wszyscy się na mnie rzucili. Leżelismy na ziemi i sie śmialismy. W końcu przyjechał bus, wsiedliśmy do niego i ruszyliśmy.
- To co jedziesz do nas? - zapytał Harry. W końcu się odezwał.
- Najpierw chciałabym się przebrać bo robi się chłodno.
- No ok to odwieziemy Cię do domu, a potem do nas wpadniesz co?
- No dobra.
Podaliśmy kierowcy adres i juz chwilę później bylismy pod moim domem. Pożegnałam się z chłopakami i umówilismy się za godzine u nich. Weszłam do domu, na stole leżała karteczka. "Pojechałam z Jakiem na zakupy, jedzienie macie w lodówce". W sumie to nie byłam glodna, więc wzięłam tylko jabłko i poszłam do swojego pokoju. Skierowałam się do łazienki, wzięłam kąpiel  z bąbekami, która trwała 40 minut. Zostało mi jeszcez 20, wyjęłam z szafy ciuchy ubrałam się, zrobilam koczka i skierowalam sie na dol.
Na dojscie zostalo mi jeszcze 5 minut.
Stanelam przed drzwiami i zastanawialam sie czy zaukac,ale uprzedil mnie Zayn.
- Hej, co tak stoisz? Wchodz.
Weszłam do środka, a tam jak zwykle jeden wielki harmider! Lou gonił Harrego który był w samych boksenrkach a ten uciekał przed nim z marchewkami. Niall siedział na ziemi i się z nich śmiał. A Liam tylko kręcił głową.
- Cześć chłopaki - krzyknęłam!
- Vicky, raaaaatujn mnie! - wrzeszczał loczek i sie za mna schował.
- Co? Ale... - nie zdążyłam dokończyć bo Tomlinson podnósł mnie do góry i zaczął uciekać.
- Lou! Co ty robisz?
- Harry! Robimy wymianę, marchewki za Vick?! - darła się Louis.
- Ej! Co ja jestem?
- Dobra, dawaj  ją, masz te swoje pomarańczowe obrzydlistwa - powiedział Harry i "wziął" mnie od Lou.
Harry trzymał mnie cały czas na rękach, i nie chciał póścic.
- Harry, możesz mnie juz postawić na ziemi.
- A co będę z tego miał?
- Kopa w dupę - odezwał się Zayn. A ja zaczęłam się śmiac. Loczek zignorował Zayn i ciągnął dalej.
- Więc...
- A co byś chciał?
- Hmm...buziaka.
- Ok - dałam mu buziaka w policzek o on zrobił obrażoną minę.
- Nie o takiego mi chodziło, ale trudno.
Postawił mnie w końcu na ziemi, po zaczął mu dzownić telefon.
- To co robimy?
- Wypożyczyłem dwie części Paranorml Activity. Oglądamy - zapytał Niall.
- Ja muszę wyjść, narazie - powiedział Hazza i wyszedł.
Ok, to było baaardzo dziwne, ale nie wnikam.
- To co oglądamy? - niecierplwil się blondyn.
- No ale ja się będę bała - narzekałam.
- Nie bój się ja cię obronię - powiedział Zayn.
- Hahaha, no dobra.
 Niall włączył film, a ja usiadłam między Zaynem a Liamem. Film faktycznie był straszny, co chwilę wtulałam się w Zayna, co jemu wyraźnie się podobało. (Nie żeby mi nie.) Kiedy skończyła się pierwsza część, Niall zaczął marudzić że skończył się popcorn, i że on bez niego nie da rady oglądac następnej części. Zrobilismy 15 minut przerwy, żeby farbowany mógł pójść do sklepu po przekaśki . Po 10 minutach Niall wrócił, z pustymi rękami i bardzo wkurzoną miną.
- Niall, wszystko ok? Czemu jesteś taki wkurzony? - zapytałam.
- Nie uwierzycie, z kim zobaczyłem naszego drogiego Harolda!
- Z Caroline? - zapytał Liam.
- Tak!
- Co z niego za idiota! Przecież nam obiecywał. Oooo...niech on tylko tu wróci - darł się Lou.
- Ej, chłopaki, co się dzieje? Wytłumaczy mi ktoś?
Powiedzieli mi że, ta cała Caroline to Caroline Flack. Ta prezenterka z x-factora. Że jest 14 lat starasza od Harrego a on się z nią umawia itp. Powiedziałąm że nie chce wiedzieć więcej, bo już po tym co sie dowiedziałam zrobiło mi się nie dobrze...bleee.
 - Pogadasz z nim? Może ty mu przemówisz do rozumu - odezwał sie tym razem Zayn.
- Ja? A co ja mam do tego?
- Nas nie słucha. Może chociaż ciebie posłucha....
- No...dobra spróbuje. Ale nic nie obiecuje.
Właśnie mielismy włączyć drugą część filmu, kiedy do domu wszedł zadowolony z życia Harry. Chłopcy zgromili go wzrokiem a on zrobił zdziwioną minę.
- Dobra, chłopaki ja już się będę zbierać - powiedziałam.
- Odpowadzę Cię - zaproponował loczek.
- No, dob..
- Ej, ja chciałem dzisiaj odprowadzić Vicky - powiedział naburmuszony Zayn.
- Zayn, muszę pogadać z Harrym, innym razem, ok? - zapytałam.
- No dobra.
Pożegnałam się z chłopakami i razem z Harrym wyszliśmy na zewnątrz.
- To o czym chciałaś ze mną porozmawiac?
- Może pójdziemy przez park? Mamy dużo czasu...
- Jasne, więc...?
- Jedno słowo : "Caroline".
- A...ale skad ty o niej wiesz?
- Od chłoapków, Niall was dzisiaj widział.
- No super, to ja dzisiaj nie wracam do domu. Oni mnie zabiją.
- Nie będzie tak źle. Ale Harry, nie rozumiem Cię. Na świecie są miliony dziewczyn które czekaja tylko żebyś na nie spojrzał. A ty....no nie oszukujmy się, wybrałeś babcie.
- Hahaha, no tak masz racje.
- Skoro mam, to dlaczego się z nią spotykasz?
- Już nie, dzisiaj spotkałem się z nią po to żeby raz na zawsze zakończyć naszą znajomość.
- Naprawde, to...super. Czyli już nie musisz się obawiać chłopaków  - zaśmiałam się. - A co sie tak nagle stało?
- Może kiedyś Ci powiem...
Uśmiechnęłam się do niego, i szlismy chwilę w ciszy. Mój wzrok wędrował po całym parku, aż zatrzymał się na parze siedzącej na ławce. To był ON. Tylko nie to...

______________________________________________________________
Podoba się wam? Mnie tak srednio, no ale ocenę pozostawiam wam. Cieszę się i dziekuję za 687 wejść, ale trochę smutno że tak mało komentarzy. Jeśli już czytacie to zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza, to naprawde motywuje do dalszego pisania.
Let's go crazy, crazy, till we see the sun <3

15 września 2012

Rozdział 2

Rozdział 2
Leniwie otwarłam jedno oko, bo ktoś odsłonił rolety w moim pokoju.
- Kto kolwiek włączył słońce, ma je w tej chwili wyłączyć!
- Vic, jest 14:00!
-Co? Niemożliwe!
- A jednak - powiedziała Amy i zwiesiła głowę na dół, a na podłogę kapło kilka jej łez.
- Ej Amy, co jest?
- Dzwonili do mnie ze szpitala, moja mama nie żyje.
- Co ale jak to? Co się stało?
- Miała wypadek w pracy. Coś się tam na nią zwaliło. Nic mi nie chcieli powiedzieć. Muszę tam jechać.
- Jadę z tobą.
- Nie, dopiero przyjechałas. A ja mam tam trochę do załatwienia.
- Kiedy jedziesz?
- Za chwilę.
Łzy napłynęły mi do oczu, dopiero zamieszkałyśmy razem a ona juz wyjeżdża.
- A ile Cię nie będzie?
- Nie wiem, tydzień, może dwa.
Zeszłyśmy na dół, Amy pożegnała się ze mną, moim tatą i Jakiem. Kate odwoziła ją na stacje.
Kiedy tylko zniknęły za zakrętem rozpłakałam się na dobre, to niby tylko 2 tygodnie. Ale i tak będę za nią tęsknić.
- Mam coś dla Ciebie - odezwał się mój tata.
- Co takiego?
- Masz - powedział i dał mi kartę kredytową. - Narazie masz na niej tylko 100 tys. bo tyle mogłem wpłaćić. Ale będzie przybywać....
- Tato! Nie moge tego przyjąć!
- Jesteś moją córką, a to i tak nie wynagrodzi Ci tego wszystkiego.
- Dziękuje, kocham Cię - powiedziałąm i przytuliłam go.
- Też Cię kocham.
-To co jedziesz na zakupy?
- Jasne, że tak.
- To masz weź mój samochód.
 -Dziękuje.
Pobiegłam na górę wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w to:
i zbiegłam na dół.
- To ja lecę! - krzyknęłam i poszłam do garażu, w którym stało auto. Odpaliłam je i skierowałam się w stronę centrum handlowego. Wow, mam 100 tys, i to nie koniec. Nie mogłam w to uwierzyć, ale dalej zastanawiałm się skąd mój tata ma tyle kasy. Dobra, nie ważne, później z nim pogadam. Starałam się nie myśleć też o Amy i jej mamie. W końcu dojechałam. Weszłam do galeri, matko ile tu sklepów!
Chodziłam już dobre 4 godziny, nogi mi zaraz odpadną. A do tego jeszcze nie zjadłam śniadania. Dobra idę do jakiejś resauracji. Kurde! Głupi but! Ja chyba nie umiem wiązac sznurówek, co chwilę mi sie rozwiązują. Przykucnęłam żeby zawiązać tego nieszcęsnego buta, kiedy ktoś na mnie wszedł. Dosłownie! Tak że obydwoje teraz leżeliśmy na ziemi.
- Przepraszam nie zauważyłem Cię - powiedział chłopak o ciemnej karnacji.
- Nie spoko, nic się nie s.... - zaczęłam i urwałam w połowie bo zaczęłam gapić się w jego brązowe oczy.
- Dam Ci autograf, zdjęcie, wszystko. Tylko błagam nie krzycz.
- Co?! Dlaczego miał byś mi dawać autograf? I czemu miałabym krzyczeć?
- Bo jestem....nie ważne. Jak masz na imię?
- Victoria,a ty?
- Jestem Zayn. Może dasz się zaprosić na kawę?
W tym momęcie zaburczało mi w brzuchu i zaczęłam się śmiać.
- No albo na obiad - dodał po chwili Zayn.
- Bardzo chętnie - poszliśmy do "restauracji" Nando's.
- To ulubiona restauracja mojego przyjaciela.
- To pewnie, często tu jesteś, co polecasz?
Zamówilismy po hamburgerze i coli i zaczęliśmy gadać. Zayn opowiedział mi dużo o sobie, a ja mu o sobie. Świetnie mi się z nim gadało, tematów nam nie brakowało. A dodatkowo był jeszcze tak przystojny.... Kiedy już zjedliśmy, razem chodziliśmy po sklepach. Nawet się nie zorientowałam kiedy na dworze zrobiło się ciemo.
- Ja już muszę wracać, miło było Cię poznać.
- Ciebie też. Dasz mi swój numer?
- Jasne - zapisałam mu swój numer w telefonie, i chciałam odejśc.
- Nie pożegnasz się?
- Pa - dałam mu buziaka w policzek,wzięłam swoje zakupy i skierowałam się w stronę samochodu.
Dojechałam do domu, wstawiłam samochód do garażu. Wchodząc przez drzwi, krzyknęłam tylko "wróciłam" i pobiegałm do swojego pokoju. Kiedy już w nim byłam, rozmyślałam o tym co się dzisiaj stało. O Zaynie, o Amy i jej mamie i  o tym jaka jestem szczęśliwa. Nagdle zadzwonił mój telefon.
 *rozmowa*
J: Halo?
Z: Hej, tu Zayn.
J: O, hej Zayn, co tam?
Z; A nic, chciałem po prostu zapytać co robisz jutro?
J; Hamm...w sumie to nic.
Z: To może wpadłabyś do mnie, poznała byś moich przyjaciół?
J: No sama nie wiem....
Z: No proszeeeeee.....zgódź się.
J: No dobra, ale ja nie wiem gdzie ty mieszkasz. A w ogóle to o której?
Z: Wyśle Ci adres sms-em ok? O 13.
J: No dobra, to do jutra. Pa.
Z: Do jutra, miło było Cię znów usłyszeć.
Uśmiechnęłam się sama do Siebie. Co się ze mną dzieje? Dobra, nie ważne. Poszłąm do łazienki, wykąpałam się,przebrałam w piżamę i zadzwoniłam do Amy. Powiedział że wszystko jest ok, i że bardzo się cieszy że kogoś poznałam. Pogadałyśmy jeszczę trochę i poszlam spać.

*Następnego dnia*
Obudził mnie Jack, skaczący po moim łóżku. Kocham go, ale go zabije.
- Jack, możesz nie skakać po łóżku z łaski swojej?
- Tatuś mówi, że jest 12 i masz wstawać.
- CO?! Już 12?!
- Dzięki, że mnie obudziłeś. Kocham Cie.
Szybko wstałam i pobiegłam do łazienki się ogarnąć. Ubrałam się w to:  Po 15 minutach byłam gotowa, zbiegłam na dół i zjadłam szybkie śniadanie. Sprawdziłam telefon, była tam adres Zayna. Powiedziałam tacie że wychodze i nie wiem o której wróce. Kazał mi sie dobrze bawić a dalej już nie słyszałm bo wyszłąm z domu. Okazało się że mieszka on 5 domów od mojego. Stnęłam pod drzwiami i zapukałam. Otworzył mi koleś w loczkach.
- W czym mogę pomóc?
- Przyszłąm do Zayna, jestem Viki.
- Do Zayna? Hmmm...to nie wiem czy Cię wpuścić.
- Co ale dlaczego?
- No bo, mi jest smutno. Nie przyszłaś do mnie.
- Pewnie dlatego, że Cię nie znam - uśmiechnęłam się.
- Jestem Harry, już mnie znasz. Przyszłas teraz do mnie?
- Tak, pewnie - powiedziałam.
- No to na przywitanie musisz mnie przytulić - poruszył zabawnie brwiami.
Przytuliłam go i w końcu wpóścił mnie do środka. A tam! Trwała bitwa na żarcie.
- Ała! Dostałam marchwką w głowę! - zaśmiałam się.
Oczy wszystkich skierowały się w moją stronę. Chłopak w koszulce w paski, podszedł do mnie, zabrał mi marchewkę i zaczął ja jeść.
- Jestem Louis. To, Niall, Liam i Harrego już znasz.
- Jestem Vicky.
- Dlaczego nie krzyczysz, tak w ogóle?
- Dlaczego miałabym krzyczeć? Zayn wczoraj mówił to samo.
 - To nie wiesz kim my jesteśmy? - zapytał zdziwiony Harry.
- Nie, skąd mam was znac?
Wtedy zaczęli śpiewac piosenke....już ją gdzieś słyszałam. Moment....a to nie są... Tak to jest to całe jak im tam? One Direction? Chyba tak!
- Ej, wy jesteście One Direction tak?
- Wiedziałem, że nas znasz - zaśmial się Niall.
- Tak, słyszałam coś o was. Ale nie jestem fanką.
- Jak to? No to ja się focham - udawał obrażonego Lou.
- Dlaczego?
- Bo nas nie lubisz.
- Lubię was....
- Udowodnij.
- Ale jak?
- Hmmm...dasz każdemu całusa w policzek?
- Yyy...nie?
- Znaczy że nas nie lubisz - powiedział Liam.
- A co tu się dzieje? - zapytał sie Zayn schodząc na dół po schodach.
- O, hej Vicki - powiedział i pocałował mnie w policzek a ja jego.
- No ej! To nie fer!
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać i wygłupiać. Chłopcy wpadli na pomysł, żeby zrobić imprezę. Wszyscy tańczyliśmy, śpiewalismy i oczywiście pilismy. Zayn i Harry nie odstępowali mnie na krok, dziwne. W końcu Lou wpadł na genialny pomysł, żebyśmy zagrali w prawda i wyzwanie. Usiedliśmy w kółku. Zaczyanł Lou.
- Harry, prawda czy wyzwanie.
- Wyzwanie.
- Masz wyjść na ulicę, stanąć na środku, zatrzymać samochód i zatańczyc przed nim makarene.
- Dobra, bez problemu - Harry wykonał swoje zadanie i teraz to on wymyślał zadanie.
- Vicky, pytanie czy wyzwanie?
- Pytanie.
- Co Ci się w każdym z nas najbardziej podoba?
- Więc: Liam - to że panujesz nad tą bandą, Lou - twoje poczucie humoru, Harry - twoje loczki, Niall - twój
śmiech, Zayn - twoje oczy. Zadowoleni?
- Jak najbardziej.
Pograliśmy jeszczę trochę, aż nam się znudziło. Zayn tak się nawalił, że nie pamiętał jak ma na imię. Nawet nie wiem kiedy, ten czas zleciał ale była już 23:00.
-Dobra chłopaki ja już się zbieram.
- Odprowadzę Cię - zaproponował Harry.
- Nie no co ty? To nie dalego.
- No prooooszeee...
- No dobra, narazie chłopaki.
- Paaaa - powiedzieli wszyscy i wyszlismy.
- Od dawna tu mieszkasz, nigdy Cię tu tak na prawdę tu nie widziałem.
- Nie mieszkam tu od wczoraj.
- To gdzie mieszkałaś wcześniej?
- W domu dziecka - powiedziałąm i zwisiłam głowę na dół, bo poczułam, że łzy napływaja mi do oczu.
- Przepraszam, nie chciałem - dodał i mnie przytulił, a ja się w niego wtuliłam. Nagle poczułam się taka bezpieczna. Co się ze mną dzieje? Wczoraj Zayn, dzisiaj Harry...Ale to byłóo coś innego. Kiedy przytulałam Zayna nie czułam tego samego. Nie no ja już wariuję. po chwili odsunęłam się od niego i powiedziałam:
- Dziękuje.
- Nie ma za co - i pokazał rządek białych ząbków. Jej jaki on ma uśmiech, awww...
- To co idziemy?
- Jasne.
Harry opowiedział jakiś żart a ja zaczęłam się śmiać, od razu poprawił mi się humor. Doszliśmy pod mój dom, pocałowałam go w policzek na pożeganie i skierowałam się w stonę domu. Przed drzwiami odwróciła się jeszcze i pomachałam mu. Weszłam do domu, wszyscy już spali. Poszłam do swojego pokoju. Podeszałm  do okna i patrzałam jak Harry znika za zakrętem. Poszłam się wykąpać, i połozyłam się spać. Sprawdziłam telefon, miałam jedną nie odebraną wiadomość : " Dobranoc księżniczko, słodkich snów ~ Harry. PS. Ukradeł Zaynowi twój numer. Nie jesteś zła?" Zaśmiałam się tylko i odpisałam " No coś ty, czemu miałabym być zła. Dobranoc, królewiczu. Hahahah ". Nie czekałąm już na odpowiedź, bo zasnęłam. Miałam przepiękny sen, śniałam o...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trochę długi, ale nie umiałam przestać go pisać! Mam nadzieję że się wam spodoba. Według mnie jest taki sobie. Ale ocenę pozostawiam wam, komentujcie. Z góry dziękuje. Następny za tydzień.

9 września 2012

Rozdział 1

Rozdzaił 1
Po kolacji wszyscy zebraliśmy się w salononie, byli tam Niall i Amy, Zayn i Perrie, Liam i Daniell ze swoją córką Nicole, Louis i Eleanor, ja, Harry i oczywiście Nina. Zaczęłam opowiadać, i nagle wszystkie moje wspomnienia te dobre jak i te złe powróciły. Tak jakbym przeniosła się w czasie.
***
Zacznę może od początku. Mam na imię Victoria i mieszkam w domu dziecka, ale już nie długo.
Za cztery dni są moję 18 urodziny, i w końcu wydostanę sie tego wariatkowa. Były to dwa najgorsze lata mojego życia, jedynym pocieszeniem była moja przyjaciółka Amy - która opóściła dom dziecka 2 tyg temu, oraz mój tata, który odwiedzał mnie codziennie. Pewnie zastanawiacie się, dlaczego byłam w domu dziecka skoro mam takiego kochanego tatusia. To wszystko przez moją matkę. Kiedy miałam 12 lat, moi rodzice rozwiedli się, prawa rodzicielskie dostała mama. Mój ojciec odszedł z jakąś inną kobietą, w sumie to mu sie nie dziwnie, bo moja matka była okropna. 4 miesiace po rozwodzie wyszła za mąż za niejakiego Adama. Od początku mnie nienawidził. Kiedy u mojej mamy odkryto raka, przekonał ją żeby przepisała cały spadek na niego- a muszę przyznać że wcale nie był on mały. Moja mama zmarła 3 tygodnie później, a ja trafiłam do domu dziecka. Nie wiem jak Adam to zrobił, ale posiadał dokument który uniemożliwiał mojemu tacie zaadoptowania mnie. Ale obiecał mi, że kiedy tylko skończe 18 lat, w końcu z nim zamieszkam. Tak mijały dni, tygodnie, miesiace.... W końcu jest ten dzień 17 maj, moje urodziny. Dzisiaj stąd wychodzę. Pożegnałam się ze wszytkim pracownikami, przyjaciółmi i wyszłam przed budynek. Na parkingu przy aucie stał mój tata ze swoją żoną - Kate, i 7-letnim synkiem - Jakiem. Bardzo ich lubię, kilka razy byli mnie odwiedzić.
- Tato! - krzyknęłam i przytuliłam go, to samo zrobiłam z Kate i Jakiem.
- Gotowa, zamieszkać w nowym domu?
- Nigdy nie byłam bardziej!
- Mam dla Ciebe niespodziankę, ale zobaczysz ją dopiero w domu.
- Dobrze, już się nie mogę doczekać.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do naszego domu. Droga zajęła nam około 15 minut. Kiedy już stanęliśmy, nie mogłam uwierzyć właśnym oczom, nie wiedziałm ze mój tata ma tyle kasy. W sumie dostawałam od niego dużo prezentów, była jedynym dzieckeim w domu dziecka które miało, laptopa, mp4, najnowszy telefon itp. Ale to?! Prawdziwa villa?! Kiedy weszliśmy do środka zamurowało mnie jeszcze bardziej! Cały dom użądzony był w nowoczesnym stylu.
- I co podoba Ci się?
- Wow! - tylko tyle zdołałam z Siebie wydusić.
- Jake, pokażesz Vic jej pokój? - zapytała Kate.
- Jasne, że tak! Chodź siostrzyczko.
I w tym momęcie po policzku spłynęła mi łza. Pierwszy raz nazwał mnie siostrzyczką. On jest takim kochnaym dzieciakiem. Normalnie go kocham. Dostałam śliczny pokój z widokiem na ogórd. Podziękowałam Jakieowi i postanowiłam się rozpakować. Tak skupiłam się na ogrodzie że nie zauważyłam ze w pokoju są 2 łóżka.
- Tato! Dlaczego tu są dwa łóżka? - zapytałam.
- Jedno jest dla mnie - powiedział tak dobrze znany mi głos.
- Amy! Co ty tu robisz? Ja nie mogę, ale się cieszę!
- Będę z Tobą mieszkać, uspokuj się wariatko!
- Co?! Ale super! Nawet nie wiesz jak się cieszę. Od kiedy tu jesteś?
- Hmm....od jakiś 20 minut.
- SUPER! - zaczełyśmy tańczyć taniec szczęścia. Kiedy już skończyłysmy zbiegłam na dół, ucałowałam tatę, Kate i Jaka. Podziękowałąm im jeszce raz i poszłam spowrotem do Amy. Zaczęłyśmy gadać, i się wygłupiać. Czyli standard. W końcu doszłyśmy do wniosku że wypadałoby się rozpakować, otwarłyśmy nasze walizki i zaczęłyśmy układać ubrania na półki. Nim się zorientowałyśmy była już 00:00. Postanowiłyśmy, że trzeba iść spać. Umyłyśmy się, każda z nas ma swoją łazinkę (jej) i położyłyśmy do łóżek. Jutro czeka nas dużo atrakcji, w końcu wszystko zaczęło mi się układać. Mam rodzinę, przyjaciółkę, poprostu wspaniale.
______________________________________________________________
W tym rozdziale nie ma jeszcze chłopaków ale w następnym już napewno będą. Mam nadzieję że się wam spodoba. Nasptępny rozdział w sobotę.


A tu zdjęcie Jaka.

Nina - córka Victorii (z prologu)

Prolog

Prolog

- Nina! - zawołałam swoją córkę.
- Co znowu?
- Już od dwóch tygodni proszę Cię żebyś posprzątałą na strychu, a ty co?
- No ale mamo, przecież ja się dzisiaj umówiłam z dziewczynami!
- Masz posprzątać!
- No dobra, ale wiedz, że robię to tylko z miłości do Ciebie.
- I tak masz posprzątać!
- No dobra - powiedziała wkurzona i poszła na strych.
Nie było jej już około 2 godzin, dziwne. Postanowiłam sparwdzić co jej tak dużo czasu zajmuje. Weszłam na strych a ona słucha piosenke, ale nie byle jakich tylko piosenek One Direction. 
- Miałaś sprzątać - powiedziałam opierając się o drzwi.
- Mamo, co to za zepół? Mają świetne piosenki.
- Wiem, kiedy byłam w twoim wieku, byłam ich wielką fanką.
- Muszę przyznać, że są całkiem przystojni - powiedziała Nina.
- A który najlepszy? - zapytałam ze śmiechem.
- Hmm.....chyba ten w loczkach. Jak się nazywa?
- Harry Styles.
- Hahahah, tak jak tata!
- No właśnie....
- Nie gadaj, tata miał zespół? Chciałąbym poznać resztę....
- Kochanie, ale ty ich znasz....
- Czyli....że to są wujek, Niall, Louis, Zayn i Liam?
- Dokładnie.
- Ale odjazd! Czemu nigdy nic nie mówiliście? Jak się poznaliście? Byli wtedy sławni? Opowiedz mi, prosze!
- A nie miałaś się czasem spotkać z dziewczynami?
- No mamooooo....prooooszeeee!
- Spotkaj się z koleżąnkami, a ja zaproszę na kolacje resztę, i wszyscy Ci to opowiemy. Nicole też napewno z checią posłucha.
- Ok to o 19:00 jestem w domu! Już się nie mogę doczekać, kocham Cię, paaa.
- Narazie.
Zeszałam spowrotem do kuchni, zadzwoniłam do wszystkich i zaprosiłam ich na kolacje. Tylko co przygotować będzie nas baardzo dużo, plus oczywiście Niall. Ok, przygotowania czas zacząć.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że wam się spodoba. Jeśli tak to zostawcie komentarz. Pierwszy rozdział już niedługo.

Powitanie + bohaterowie

Hej wszystkim, zakładam tego bloga, ponieważ uwielbiam One Direction. Mam nadzeję że się wam spodoba, prolog pojawi się jeszcze dzisiaj. 


BOHATEROWIE:

Victoria Donovan
Amy Cawell
Harry Styles
Niall Horan
Zayn Malik
Liam Payne
Louis Tomlinson
Perrie Edwards
Danielle Peazer
Eleanor Calder