29 września 2012

Rozdział 4

Pod rozdziałem dodałam zdjęcia nowych postaci.
-------------------------------------------------
Spóściłam głowę na dół, i strałam się ukryć pod włosami.
- Vic, wszytsko ok ? - zapytał Harry.
- Taaa....ale możemy zawrócić?
- Co? Ale dlaczego?
Mimo wolnie spojrzałam w stronę pary siedzącej na ławce. Harry podążył za  mną wzrokiem.
- Kto to? - zapytał.
- To...jest. Mój były...
- z...?
- Z dziewczyną z którą mnie zdradził...
- Ale z niego debil, jak można zdradzić taką dziewczynę jak ty!?
- Hahaha, dziękuje - powiedziałm i pocałowałam go w policzek.
- Pokażmy mu co stracił... - uśmiechnął się Harry i złapał mnie za rękę. Kiedy przechodziliśmy koło ławki na której siedzieli, Lexi - dziewczyna Matt poderwała się na nogi i zaczęła piszczeć.
- O!M!G! Ty jesteś Harry Styles, ten z One Direction! Jejusiu nie wieże że to ty!
- Tak, to ja.
- Jestem Lexi - powiedziała i przyczepiła się do niego. Hahaha chciało mi się z niej śmiać.
- Hej śliczna, jestem Matt, a ty? - zwrócił się do mnie.
- Hahaha, nie wieże że mnie nie poznałeś. To ja, Vicky.
- Vicky?! A..ale się zmieniłaś, nie mogę, to naprawdę ty!?
- Tak, a teraz łapy precz od mojej dziewczyny - powiedział pewny siebie Harry.
Muszę przyznać, że nieźle wczól się w rolę zazdrosnego chłopaka, musielibyście zobaczyc minę Matta.
- Ty masz dziewczyne? - zdziwiła się Lexi.
- Tak, i bardzo mi na niej zależy - powiedział Harry i pociągnął mnie za sobą. Rzuciliśmy jescze tylko szybkie "Cześć" i odeszliśmy. Kiedy już nas nie widzieli wybuchnęliśmy śmiechem, o mało się nie położylismy na chodniku. Kiedy już się mniej więcj opanowaliśmy, ruszyliśmy dalej.
- Mogę Ci zadać jedno pytanie? - zapytał.
- Jasne, pytaj o co chcesz.
- Czemu byłaś w domu dziecka, skoro masz tatę?
Opowiedziałam mu jak to było, z moja mamą, Adamem i tym że tata nie mógł mnie zaadoptować. A nic nie powiedział tylko mnie przytulił, i za to byłam mu wdzięczna. Kiedy doszliśmy już do mojego domu, Harry zrobił smutną minę.
- Wszystko ok? - zapytałam.
- Taaa...tylko boję się wróćić do domu. Oni mnie zabiją.
- Hahaha, jak chcesz możesz na chwilę wejść.
- Bardzo chętnie - uśmiechnął się pokazująć białe ząbki.
Weszlismy do domu, w salonie siedział mój tata z Kate. Powiedziałm im że Harry wpadł i że idziemy do mojego pokoju, Kate zaśmiała się że mamy być grzeczni na co mój tata rzucił Harremu mordercze spojrzenie. Uśmiechnęłam się tylko i pociągnęłam loczka ze sobą na górę.
- Ymm...dlaczego tu są dwa łóżka, przyznaj się jedno jest dla mnie.
- Nie, jedno jest moje, a drugie mojej przyjaciółki. Musiała wyjechać w ważnej sprawie.
- Aha, oki.
Ziewnęłam kilka razy, więc Harry kazał mi iść się wykompać i powiedział że on zaczeka. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i wyszłam do Harrego. Właśnie oglądał coś na moim lapku.
- Jesteś już śpiąca, będę się już zbierał.
- A nie możesz jescze chwilę zostać.
- Napewno? Coś się stało?
- A nie będziesz się śmiał?
- Obiecuje.
- Oglądałm dzisiaj z chłopakami Paranormal Activity, i teraz się boję.
- Hahaha, serio?
- Ej miałeś się nie śmiać - walnęłam go poduszką, czego od razu pożałowałam bo oczywiście mi oddał. I tak zaczęła się nasza "bitwa". Powygłupialiśmy się jeszce chwilę aż obydwoje padliśmy na łóżko ze zmęczenia.
- Harry, a może zostaniesz na noc? Mógłbys spać na łożku Amy.
- Jasne, tak szczerze czekałem aż mi to zaproponujesz.
Znowu się zaśmialiśmy, a ja zeszłam na dół powiedzieć tacie. Nie za bardzo podobał mu się ten pomysł, ale w końcu się zgodził. Kiedy wróciła do pokoju Harry juz smacznie spał, powedizłam tylko dobrano i też zasnęłam.
***
Przekęciła się leniwie na drugi bok, i przytuliłam się do czyjegoś umięsnionego torsu. Zaraz! Co?! Otwarłam szybko oczy i zobaczyła śpiącego Harrego, w którego jestem wtulona! Czy coś mi umkneło?! Harry chyba poczuł że się obudziłam, bo tez otworzył oczy. Szybko od niego odskoczłyam.
 -Harry? Co robisz w moim łóżku?
- W nocy, strasznie się rzucałaś, chyba śnił Ci się koszmar. Więc połozyłem się obok Ciebie. A ty się we mnie wtuliłaś, i nie miałem jak wyjśc, i tak zasnąłem.
- Przepraszam, pewnie było Ci strasznie nie wygodnie.
- Wręcz przeciwnie.
Uśmiechnęłam się do niego, i poszłam do łazienki. Po 15 minutach z nije wyszłam i tym razem Harry poszedł się "ogranąć. Kiedy oboj byliśmy już gotowi, zeszliśmy na dół na śniadnie. Kate zrobiła pyszne naleśniki, więc wcinalismy aż nam się uszy trzęsły.
 - Ej, Vic czemu ty tak w ogóle nie jesteś w szkole? Przecież jest połowa kwietnia - zapytał Harry.
-W naszej szkole, wybuchnęla jakas epidemia i ja zmknęli. Dali nam dyplomy i wakacje dłuższe o 2 miesiące.
- Ale fajnie. Takie szkoły to mogły by być.
 Zadzwonił mi telefon. To Amy, powiedziła, że dzisiaj wraca i pytała czy wpadne po nią na lotnisko o 18. Ucieszyłam się i powiedziała że o 18 będę na nią czekac na parkingu. Kiedy weszłam do kuchni mój tata rozmawiał o czymś z Harrym.
 - To co jedziesz ze mną do pracy?
 - Jasne, a poznam BTR?
- No pewnie.
 - Dobra ja się będę już zbierał - powiedział Harry.
- Odprowadzę Cię do drzwi. Kiedy Harry wychodził powiedził tylko że mam na siebie uważać, pocałowałam go w policzek i pomachałm. Kiedy zniknął za zakrętem weszłam spowrote do domu. Pobiegłam na górę do swojego pokoju, ubrałam się i razem z moim tatą pojechalismy do studia.
Kiedy weszliśmy do sali nagrań na kanapie siedział cały zespół.
- Chłopaki, przedstawiam wam moją córkę Victorie.
- Hej - przywitała się.
- Cześć, jestem Logan, to Carlos, James i Kendal.
- Cześć - odpowiedziieli chórem.
- Dobra, koniec gadana, nagrywamy! Już! - powiedział mój tata.
- Dobra, dobra, chociaż ja wolałbym zostać tutaj - burknął Logan. Zaśmiałam się tylko i zaczęłam sluchać jak śpiewali, byli dobrzy naprawdę. Ale jednak chłopaki z 1D zrobili na mnie większe wrażenie, może przez to że ich lepiej znałam? Nie wiem, a z resztą nie ważne. Zaczęłam rozmyślać o wczorajszym dniu, a raczej o jego zakończeniu. O tym ja Harry udawał mojego chłopaka, a potem jak położł sie obok mnie, jejku jaki on jest kochny. Z rozmyśleń wyrwał mnie czyjś głos.
- Ej! Tu ziema!
- Yyy...co? - Pytalem czy idziesz z nami na kawę?
- Tak, jasne czemu nie. Siedzieliśmy w kawiarni dobre pójtorej godziny, chłopki byli naprawde świetni i bardzo dobrze się z nimi dogadywałam. Byli bardzo podobni do Zayna, Liama, Nialla, Harrego i Lou. Ale kiedy tylko o nich wspominałam Ci pwtarzali że to banda dzieciaków i, że są beznadziejni. Więc musiałam bronic moich kochanych debili. Dostałam sms-a od Harrego co robię. Odpisałam że jestem w kawiarnii z chłopakami z BTR. Zapytał czy do nich wpadnę, napisałam że będę za 10 min.
 - Dzięki za kawę, było naprawdę super. Ale ja się już będę zbierać.
- A dasz mi chociaż swój numer? - zapytał Logan i zrobił mine kotka ze shreka. Wymieniliśmy się numerami, z każdym chłopakiem i skierowałam się do domu 1D. Tym razem nawet nie zastanawiałam sie czy pukać, tylko po prostu weszłam do środka. Kiedy Ci mnie zobaczyli ruszli na mnie i wzięli mnie na ręce, dziękując mi za coś.
 - Dobra, też się cieszę że was widze. Ale za co wy mi dziękujecie?
- Za to że Hazza zerwał z Caroline! - wrzasnął mi Lou do ucha.
- Ale ja nic nie zrobiłam, to on z nią zerwał.
- No tak ale przeciez zrobił to... - zaczął Niall ale nie dane mu było dokonczyć bo Liam zasłonił mu usta.
- Dla nas wszystkich - szybko wybrnął z sytuacji Zayn.
- Wiecie, że jesteście dziwni, prawda?
- My? Dziwni?
 - TAK!
- Masz rację - powiedział Lou. I oczywiście wszyscy wybuchnęlismy śmiechem. Chłopaki stwierdzili, ze urządzimy sobie ognisko, więc wysłali Nialla do sklepu a oni wzięli sie za "rozpalanie". Szkoda tylko że połowa drewna wpadła im do basenu. W końcu zostawiliśmy Harrego, Lou i Liama kłócących się o to czyja to wina i razem z Zaynem poszliśmy przygotować talerze itp.
 - Dawno nie gadaliśmy - zaczął Zayn.
- Cały czas gadamy.
- Ale tak we dwoje, pamiętsz jak się poznaliśmy?
- Janse, wpadłeś na mnie! To było ledwie 4 dni temu.
- No własnie, 4 dni. A ja czuję się jakbym znał Cię od zawsze.
- Mam to samo, jesteście wszyscy świetnymi przyjaciółmi. Nie dokończyliśmy bo do kuchni wpadł zdyszny Horan.
 - Nie uwierzycie co się stało!
- No oświeć nas!
- Jadę sobie ze sklepu, patrze drogą idzie śliczna dziewczyna z walizką. Zatrzymałem się i pytam gdzie idzie, a ona powiedziała że do domu z lotniska, przyjaciółka miała po nią przyjechać ale chyba zapomniała a telefon jej padł. A niejlepsze jest to że ona nie ma pojęcia kim jestem i sidzi teraz w salonie. W tym momęcie mnie oświecioło.
- Zayn, która godzina?
- 18:30 a co?
- No nie! Cholera jasna! Wyszłam z kuchi do salonu i tak jak się spodziewałam na kanapie siedziała Amy. Kiedy mnie zobaczyła, na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
- Masz chyba najgorszą przyajciółkę na świecie - zaczęłam.
- Eee tam! Nie jest taka zła, po prostu ma skleroze.
- No coś ty, ja bym sie do takiej nie odezwał - dodał Niall który właśnie wszedł do salonu. Nie zwracając uwagi na blondyna, zwrócilam się znów do Amy.
- Przepraaaszam! Wybaczysz?
- Jasne, było minęlo.
- Zaraz, zaraz to ty jesteś ta przyajciółką?
 - No...tak jakby...
Chłopaki zrobili zdzwioną minę, ale za chwilę oprzytomnieli. Zayn przedstawił się Amy, a chwile potem do salonu weszli Lou, Harry i Liam dalej kłócąc się o to kto wrzucił dewno do basenu. Kiedy zobaczyli Amy, zamkneli się i czekali na wyjaśnienia. Niall sterścił im co i jak i tak moja przyjaciółka poznała resztę. Oczywiście ogniska nie było, bo nie było z czego go zrobić, więc po prostu zamówiliśmy pizze i włączyliśmy "kac vegas" (nie zgodziłam się na kolejny horror, choć Harry nalgał). Kiedy film się skończył, chłopcy odprowadzili nas do domu (tym razem wszyscy), jak już się ze wszystkimi pożegnałyśmy weszłyśmy do domu. Było cicho, znczy że reszta śpi. Skierowałyśmy się do mojego pokoju.
- Dobra, a teraz opowiadaj.
- Ale co? - zdziwiłam się.
- Skąd ich znasz. I co jest między Tobą i Harrym.
Opowiedziałam jej jak poznałam chłopaków.
- A między mną i Harrym nic nie ma. W tym momęcie dostałam sms-a od loczka
" Dobranoc księżniczko :* słodkich snów. Szkoda, że nie moge połozyć się teraz obok Ciebie". Mimowolnie uśmiechnęłam się do telefonu. Amy wyrwała mi go i przeczytała wiadomość.
- To jest według Ciebie nic?! O, moja kochana. Myślę że coś z tego będzie. Zobaczysz.
-----------------------------------------
Zupełnie opóściła mnie wena, napisałam coś na szybko. Ten rozdział jest benadzieny! PRZEPRASZAM! A i dziękuje za komentarze i te wszystkie wejścia, jeście niesamowite <3 Mam nadzieję, że tym razem nie będę musiała was "szantarzować" z komentarzami. To tyle, do zobacznia za tydzień, mam nadzieję.

Lexi


Matt

2 komentarze: