21 września 2013

Rozdział 21

Amy   

*tydzień później*

Oto ja, Amy Cawell. Wrak człowieka. Od 2 tygodni a konkretnie od.....nawet nie chce mi to przejść przez gardło. Od felernej nocy nie mam na nic ochoty. Każdy dzień to samo. Wstaję rano, ubieram się idę do szkoły, wracam do domu, oglądam jakiś film i idę spać. Codziennie to samo. Ale dzisiaj miało być inaczej.

Ding dong, zabrzmiał dzwonek do drzwi. Siedziałam właśnie w pokoju oglądając film. Nie przejęłam się odwiedzającym, bo przecież Kate jest na dole, więc mu otworzy. Właśnie doszłam do momentu gdzie Bella biegła przez fontannę by osłonić Edwarda własnym ciałem kiedy ktoś odchrząknął zza moich pleców:
- Zawsze wolałem tego drugiego. Wiesz...tego z mięśniami - uśmiechnął się Niall.
- Co...co ty tu robisz? - zapytałam zbita z tropu. Co on tu robi? Zapomniał już co się stało?
- Wszystkiego Najlepszego. Zapomniałaś ? Dzisiaj są twoje urodziny - odpowiedział chłopak i przysiadł na skraju łóżka. 
Nie zapomniałam, chłopaki dzwonili do mnie już o północy, żeby złożyć mi życzenia. Danielle i Eleanor były tu wczoraj, zanim wyjechały na wycieczkę a Vicky i Harry 3 dni temu zorganizowali mi małe przyjęcie. Teraz ich nie ma, pojechali w góry na 5 dni.
- Nie zapomniałam. Ale dalej nie wiem, co tu robisz - powiedziałam.
- Amy, chciałbym to wszystko naprawić, proszę tak bardzo za Tobą tęsknie - uśmiechnął się lekko.
- Ja... - zaczęłam ale chłopka mi przerwał.
- Daj mi jeden dzień, na naprawienie tego. Jeśli do dzisiejszego wieczoru nie zmienisz o nas zdania...zniknę z twojego życia.
Pokiwałam tylko głową na zgodę i uśmiechnęłam się do niego. 
- No to ubieraj się, nie mamy czasu.
- Czasu na co? - zapytał zdziwiona. 
- Zobaczysz. Ruszaj się, czekam na Ciebie w samochodzie - powiedział i skierował się do drzwi - I Amy...
- Tak?
- Pięknie wyglądasz - zaśmiał się i wyszedł z pokoju. 
Wiem, że nie powinnam z nim wychodzić, ale nie mogłam mu odmówić. Tego byłby już dla mnie za wiele. Kiedy go zobaczyłam miałam ochotę rzucić mu się w ramiona, i już nigdy go nie puszczać. Ale nie mogę tego ciągnąc, nie mogę tego zrobić Vicky. Chociaż wiem, że gdyby się o tym dowiedziała to by mnie zabiła.
Nie przeciągając już, wstałam z łóżka i ogarnęłam się. Nie wiedziałam, co on zaplanował i jak powinnam się ubrać. Założyłam krótkie jeansowe spodenki i luźny kremowy top, do tego bordowe vansy i byłam gotowa. Wzięłam telefon z łóżka i zbiegam na dół. 
- Kate, wychodzę! - krzyknęłam i zniknęłam za drzwiami.
Wyszłam przed dom i rozejrzałam się po okolicy. Parę metrów odemknie stał zaparkowany nowiutki Dodge Charter STR8. Co za cudo! Zawsze o takim marzyłam. Ale koniec teraz zachwycania się samochodami, gdzie jest Niall? Stałam tak rozglądając wokoło kiedy zauważyłam jak Niall wysiada z samochodu. 
- I jak Ci się podoba prezent? - zapytał podając mi kluczyki.
Stałam tam jak wryta nie wiedząc co powiedzieć.
- Jest piękny....ale nie mogę go przyjąć - powiedziałam i oddałam mu kluczyki.
- Za późno, nie można go zwrócić - Niall uśmiechnął się łobuzersko.
- Nie, Niall wiesz ile to kosztuje? 
- Wiem, przecież za niego zapłaciłem - zaśmiał się i wcisnął mi klucze do kieszeni. - A teraz przestań marudzić i jedźmy.
- Ale .... Niall, nie jesteśmy nawet razem...ja nie mogę.
Chłopak od razu spochmurniał, ale nie chciał pokazać tego po sobie.
- Kupiłem go kiedy jeszcze byliśmy razem....skończ gadać i jedziemy.
Uśmiechnęłam się do niego i skierowaliśmy się w stronę samochodu. Był idealny. I mój!

***
- Powiesz mi co robimy w wesołym miasteczku? - zapytałam.
- A co się robi w wesołym miasteczku? Będziemy się bawić.
Niall starał się jak mógł. Było wspaniale. Chodziliśmy na różne kolejki, jedne straszne inne trochę mnie. Bawiliśmy się świetnie, całkowicie zapomniałam o całym tym zamieszaniu w moim życiu. Staliśmy przy jednej z tych budek, w których można było wygrać misia.
- Poproszę żeton na 6 rzutów - powiedział Niall i dał mężczyźnie banknot. 
- Musisz zbić co najmniej 2 butelki, żeby wygrać misia - powiedział sprzedawca. 
- Ta panda będzie moja- zaśmiałam się i wzięłam pierwszą piłeczkę. Niestety spudłowałam, tak samo zresztą z 3 innymi.
- Może ja spróbuje? - zapytał Niall.
- Tsaa...nie da się, te butelki są jakieś krzywe - powiedziałam i oddałam mu dwie ostatnie piłeczki.
- Tak, tak jestem tego pewny - zaśmiał się Niall, i przygotował się do rzutu. 
Wpatrywałam się jak piłeczka trafia w butelkę, która chwilę później przewróciła się na podłogę, tak samo jak poprzednia.
Sprzedawca dał Niallowi padnę, którą wcześniej pokazywał a on wręczył ją mnie.
- Ja je poluzowałam - powiedziałam na swoją obronę.  Na co Niall wybuchnął śmiechem.
- Bawcie się dobrze dzieciaki - pomachał nam na pożegnanie mężczyzna z budki. 
- I jak się bawisz? - zapytał Niall.
- Jest świetnie, dziękuje - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. 
Zaraz, co?! Co ja zrobiłam? 
Niall tylko uśmiechnął i przyciągnął mnie do uścisku. 
- Co powiesz na diabelski młyn? - zapytał.
- Jasne czemu nie? 
Stanęliśmy w kolejce i czekaliśmy na swoją kolej, cały czas się śmiejąc i wygłupiając się. Kiedy w końcu nadeszła nasza kolej wsiedliśmy do wagonika i chwile później oglądaliśmy już piękne widoki Londynu zza okien wagonika. 
- Amy, cały dzień staram Ci coś powiedzieć. I teraz kiedy wiem, że mi nie uciekniesz to...chcę Cię za wszystko przeprosić. Wiem, że zachowywałem się jak idiota. Może mnie teraz nienawidzisz, ale musisz wiedzieć....że ja Cię kocham. I nie mówię, tego ot tak sobie. Naprawdę Cię kocham, i cholernie za Tobą tęsknie. Proszę, jeśli jest coś co mógłbym zrobić żebyś mi wybaczyła....to musisz wiedzieć, że nie zawaham się i zrobię to.
- Niall... - zaczęłam a łzy zaczęły forować mi się w oczach.
- Nie, proszę tylko nie mów, że nic z tego nie będzie....nie wytrzymam bez Ciebie.
Tego było już dla mnie za dużo. Dlaczego to musiało się przytrafić właśnie nam? Niall jest dla mnie wszystkim. Nie wiele myśląc zarzuciłam mu ręce na szyję i pocałowałam go w usta. W pierwszym momencie chłopak w ogóle się nie ruszał, ale w końcu opamiętał się i przyciągnął mnie do siebie bliżej. 
To było to czego mi brakowało. Jego ust przy moich, jego palów splecionych z moimi, jego błękitnych oczy wpatrujących się w moje. Po prostu Nialla.
- Tak strasznie, strasznie, za Tobą tęskniłam - powiedziałam i wtuliłam się w jego pierś.
- Ja za Tobą też - odparł i pocałował mnie w czubek głowy.
Siedzieliśmy tak w uścisku przez całą jazdę kolejką. Było wspaniale, mimo że po między nami panował cisza, to wcale nie było niezręcznie. Ale jak to się mówi, wszystko to piękne, kiedyś się kończy. I tak skończyła się nasza przejażdżka.

- Amy wiem, że może teraz wszystko zepsuje ale...muszę wiedzieć...czy my...? - zaczął.
- Ja...sama nie wiem - odpowiedziałam.
- Ale jak to? Przecież....
- To skomplikowane .... ja nie mogę...- powiedziałam a w moich oczach uformowały się łzy.
- Co jest skomplikowane? Wytłumacz mi.
- Dobrze, ale to może dużo zmienić.
----------------------------------------------------
1. Przepraszam że tak długo nie dodawałam (brak weny)
2. Przepraszam za tak beznadziejny rozdział.

3. Rozdział dedykowany mojej kochanej Charlie (Amy) która ma urodzinki. Wszystkiego Najlepszego Kochana!!!!! Kocham Cię i Niall też <3 <3

27 lipca 2013

Rozdział 20

Niall

- Niall! Wstawaj, za dwie godziny masz samolot do Irlandii a my do Londynu! - wydarł się Zayn.
Mamy teraz dwa tygodnie wolnego, więc każdy z nas leci odwiedzić swoją rodzinę. Szczerze powiedziawszy, nie mam ochoty na nic. Od tygodnia, a dokładniej od...mojego zerwania z Amy, nie robię nic. Prawie nie jem, z nikim nie rozmawiam, nigdzie nie wychodzę, jestem wrakiem. Straciłem sens życia, straciłem ukochaną osobę.

Niektórzy myślą, przecież mam dopiero 18 lat, co ja wiem o miłości? Tak się składa, że wiem dużo. Miłość jest wtedy, gdy pragniesz dzielić każdą wolną chwilę z ukochaną osobą, gdy cierpisz kiedy nie ma jej przy tobie, kiedy jesteś w stanie oddać wszystko by tylko być przy niej, móc ją dotknąć, przytulić, pocałować - to jest miłość. To własnie czuję do Amy.

Zwlokłem się z łóżka i wszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem wcześniej przygotowane ubrania. Chwyciłem jeszcze tylko swoją torbę i gotowy do drogi skierowałem się w stronę salonu, gdzie czekała na mnie reszta.
- Gotowy? - zapytał Liam z troską w głosie. Przytaknąłem tylko jako odpowiedz i wyszliśmy z pokoju. W czwórkę weszliśmy do windy i zjechaliśmy na dół do recepcji. Nie było z nami Harrego, ponieważ wyjechał on dzień wcześniej, żeby spotkać się z Victorią. W holu czekał na nas Paul, Louis oddał mu nasze karty do pokoju, a nasz menadżer podszedł do recepcji i wymeldował nas. Kiedy wszystko było już załatwione, wyszliśmy przed hotel. Jak zwykle wszędzie było mnóstwo reporterów i fanów, robiących zdjęcia i wykrzykujących nasze imiona. Założyłem na nos ciemne okulary i szybko wsiadałem do samochodu, widziałem tylko jak chłopaki co chwilę przystają i rozdają autografy lub robią sobie zdjęcia. Po jakichś 10 minutach wsiedli w końcu do busa i mogliśmy odjechać.
- To było wredne. Z nikim się nie przywitałeś, olałeś fanów... - zaczął Lou.
- Może nie mam na to ochoty? - warknąłem tylko i założyłem słuchawki na uszy.
Widziałem, że chłopaki rozmawiają o czymś, zapewne o tym jak się zachowuję. Wiem, źle postępuje odsuwając ich od siebie, ale w głębi duszy wiem, że oni wciąż mają mi za złe to co się stało. Obwiniają mnie za to, chociaż nie mówią tego na głos. Jedynie Harry miał odwagę powiedzieć mi co czuje, od tygodnia ze mną nie rozmawiał, kiedy wchodziłem do pokoju, on wychodził. Liam przekonywał mnie, że mu przejdzie ale ja uważam inaczej.

Poczułem, że ktoś szturcha mnie w ramię, ściągnąłem słuchawki i spojrzałem w stronę chłopaków.
- Już jesteśmy, ruszaj się. Tylko od razu mówię, jest mnóstwo fanów - powiedział Zayn i wysiadł z auta. 
Tym razem nie uda mi się uciec. Przykleiłem do twarzy sztuczny uśmiech i podążyłem za przyjacielem. Od razu uderzyła we mnie fala fleszy i wrzasków. Podszedłem do paru dziewczyn z ogromnym transparentem z napisem " We <3 U One Direction", i zacząłem podpisywać ich płyty. Zrobiłem tez kilka zdjęć i skierowałem się do następnej grupki. Kiedy byliśmy już wolni, w końcu weszliśmy do hali odlotów i usiedliśmy na krzesłach czekając na nasze samoloty. Siedziałem tak, i wpatrywałem się w ścianę, gdy usłyszałem, że siedzenie obok mnie zaskrzypiało, sygnalizując że ktoś na nim usiadł. Spojrzałem w bok i zauważyłem brązowe tęczówki Zayn wpatrujące się we mnie.
- Niall, nie musisz taki być - zaczął chłopak - Zobaczysz wszystko się ułoży.
- Nie rozumiesz Zayn? Ona mnie nienawidzi, nic się nie ułoży - odpowiedziałem cicho.
- Po protu musicie porozmawiać, na spokojnie. Wszystko sobie wytłumaczycie i... - przerwałem mu.
- Nie! Już próbowałem, codziennie próbuję się do niej dodzwonić! To nic nie daje! Ona nie chce mieć ze mną nic wspólnego, i ma rację! Sam nie chciałbym się znać! Nie wiem w ogóle dlaczego ze mną rozmawiasz, schrzaniłem to! Jestem nikim! - wybuchnąłem. Wszystkie emocje, które trzymałem w sobie przez ostatni tydzień, wszystko wyleciało ze mnie w tym momencie.
- Nie jesteś nikim, jesteś wspaniałym człowiekiem, moim przyjacielem. Gdybym uważał, że nie jesteście sobie pisani, nie próbowałbym was pogodzić. Ale wiem, że się kochacie, po prostu jesteście sobie przeznaczenia. Nie próbuj się do niej dodzwonić, jedź do niej! - kiedy usłyszałem te słowa, coś we mnie kazało mi ruszyć się z miejsca i zrobić coś. Przytuliłem Zayn, a następnie zrobiłem to samo z Louisem i Liamem.
- Przepraszam was chłopaki, za wszystko! - krzyknąłem tylko i pobiegłem w stronę kas biletowych. Za sobą usłyszałem tylko śmiech chłopaków i przybijane piątki.
- Dzień dobry - uśmiechnąłem się do pani za szybą - Poproszę jeden bilet do Londynu.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto rozdział, przepraszam, że tak zwlekałam ale wiecie jak to jest w wakacje.
Pewnie gdyby nie szantaż Charlie, rozdziału nadal by nie było.
No cóż, rozdział z perspektywy Nialla. Podoba się? Mam nadzieję <3
Jak myślicie czy Amy wybaczy Niallowi? Dowiecie się niedługo :D
Widzimy się za 10 komentarzy :D

27 maja 2013

Rozdział 19

Amy

*tydzień później*

- Vicky! Ty jeszcze w łóżku?! Wstawaj za godzinę mamy szkołę! - krzyknęłam w stronę mojej przyjaciółki, i poszłam do łazienki
- Co? A tak, jeszcze pięć minut - odpowiedziała i zamknęła oczy. Ubrana i pomalowana wyszłam z łazienki, spodziewając się tego samego po Vicky. Ale jak zwykle, co robiła moja przyjaciółka? Spała. Ugh, obudzić ją o 7:00 to naprawdę nie lada wyczyn. Ale nie ma na co czekać, zostało 30 minut, a i tak pewnie się przez nią spóźnimy. Podeszłam do jej łóżka i ściągnęłam z niej kołdrę. Nic. Wyciągnęłam jej poduszkę z pod głowy i dopiero wtedy raczyła łaskawie na mnie popatrzeć.
- Zostało Ci pół godziny! - powiedziałam.
- Co? Dlaczego mnie nie obudziłaś? - krzyknęła tylko i wbiegła do łazienki. No tak , moja wina. Zaśmiałam się pod nosem i zeszłam na dół do kuchni.
- Dzień dobry - posłałam promienny uśmiech do Kate i taty Vicky.
- Cześć Amy, co byś zjadła? - zapytała kobieta.
- Hmmm....płatki z mlekiem - odpowiedziałam i chwilę później jadałam już swoje śniadanie.
- Amy, chodź tu szybko! - usłyszałam piskliwy głosik Jack'a dobiegający z salonu. Poszłam w kierunku pomieszczenia z którego mnie wołano i zauważyłam chłopczyka wymachującego rękami w kierunku telewizora. - Zobacz, zobacz. To Ci wasi chłopcy! 
Zaśmiałam się tylko i pogłośniłam telewizor w którym leciała powtórka wczorajszego wywiadu z One Direction.
- Więc, chłopaki...ostatnio zostaliście zauważeni z pewnymi dziewczynami...zdradzicie kim one są? - zapytała reporterka, a na ekranie pojawiło się zdjęcie moje, Victorii i chłopaków jak wychodziłyśmy z muzeum figur woskowych.
- Tak, to nasze przyjaciółki, Victoria i Amy - powiedział Liam.
- Czy aby na pewno tylko przyjaciółki? - tym razem zdjęcie się zmieniło i na ekran wskoczył obraz całujących się Harrego i Vic. - Harry, nie po raz pierwszy widzimy Cię z tą tajemniczą blondynką. Czy jest coś co chciałbyś mi powiedzieć?
- Dobra, dobra. To Victoria, moja dziewczyna - zaśmiał się lokowaty.
- Proszę, proszę. Harry Styles zajęty, a co z wami chłopaki? 
- Wolny - powiedział Liam.
- Wolny - przytaknął mu Zayn.
- Ja też wolny - zaśmiał się Louis.
- Niall, a ty? Masz dziewczynę, czy może nadal czekasz na tą wyjątkową?- zapytała reporterka.
- Elizabeth, powiem Ci tak. Wyjątkową dziewczynę już znalazłem...ale niestety jestem sam - powiedział blondyn. Ta...twoja Demi na pewno szczerzy się teraz do ekranu, prychnęłam pod nosem i wyłączyłam telewizor, akurat w momencie gdy Vicky zbiegła na dół. 
- Szybko Amy, bo się spóźnimy! - krzyknęła. Chwyciłam swoją torbę i pognałam za nią do samochodu. 

*W szkole*

Weszłyśmy z Vicky do szkoły i podeszłyśmy do swoich szafek. Przez cały czas miałam takie uczucie, że oczy wszystkich zwrócone były w naszą stronę
- Też Ci się wydaje, że oni się na nas gapią? - zapytałem mojej przyjaciółki.
- Tak, uff...a już myślałam że mam paranoje - zaśmiała się blondynka i zamknęła swoja szafkę. 
- Ojejusiu...Victoria, Amy cześć - podeszła do nas Camille i przytuliła jak gdyby nigdy nic. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt...że za sobą nie przepadamy. Camille to ładna dziewczyna, ale w miarę jak jest ładna, tak jest też sztuczna i fałszywa.
- Camille? - zapytałam z zapewne głupią miną. Ponieważ od początku roku szkolne, nie przepadałyśmy za sobą, więc co się zmieniło?
- Myślę że powinnyśmy się zakumulować... Chodźmy na kawę po szkole. Może poznałybyście mnie też przy okazji z One Direction...wiecie tak robią kumpele? - uśmiechnęła się sztucznie. No tak, już wszystko jasne...
- Wiesz...ja dzisiaj mam korki z matmy...ale Vicky pewnie chętnie pójdzie z Tobą - zaśmiałam się i odeszłam w kierunku swojej klasy...czas na matematykę, jedyna lekcja, która mamy osobno. Vicky, pewnie zabije mnie za to że zostawiam ją samą...ale nie mam dzisiaj ochoty na użeranie się z Camille...i na rozmowę o Niallu. To już tydzień, a on ciągle do mnie dzwoni...pisze...po protu nie potrafi przyjąć tego do świadomości. Vicky też nie daje mi spokoju, ale nie mogę jej powiedzieć, nie mogę powiedzieć nikomu. To mój problem i sama muszę się z nim uporać.
Weszłam do sali, gdzie wszyscy siedzieli już na swoich miejsca, no tak oczywiście jestem ostatnia. Skierowałam się na koniec sali i usiadłam do ławki, którą dzieliłam z moim kolegą Jai'em.
- Cześć - powiedziałam i szturchnęłam chłopaka w ramię.
- Witaj, niepokalana niewiasto - zagruchał i wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.
- Niepokalana niewiasto? - popatrzałam na niego zdziwionym wzrokiem, po czym sama zaczęłam się śmiać. Nagle ktoś podszedł mnie od tyłu i zakrył mi oczy dłońmi. - Luke...możesz wziąć ręce? - powiedziałam i odwróciłam się w stronę chłopaka.
- No weeeźź...skąd wiedziałaś że to ja? - zajęczał. Uśmiechnęłam się tylko i przytuliłam go na przywitanie. Jai i Luke są braćmi, a konkretnie bliźniakami, niedawno przenieśli się do Londynu aż z Australii. Są naprawdę świetnymi kumplami, od razu pierwszego dnia, kiedy pani Morrison posadziła Jai'a ze mną w ławce, zakumulowaliśmy się...potem dołączył się Luke, i oto cała nasza historia.
- Więc, dziewico jakie plany na dzisiejszy piękny dzień? - zaczął wysilać się Jai. On zawsze się wygłupia i mówi głupie rzeczy, typu "niepokalana niewiasto".
- Szkoła, dom, nauka, odpoczynek - powiedziałam a oni zaczęli się śmiać.
- Czy ty kiedykolwiek się bawisz, czy tylko nauka nauka nauka? - zapytał Luke.
- No ej, wcale że...- zaczęłam ale nie dane mi było skończyć, ponieważ do klasy weszła nauczycielka. Od razu wszyscy ucichli i usiedli prosto. Co jak co, ale z panią Morrison nie warto zadzierać. Nauczycielka sprawdziła obecność, a następnie rozdała nam testy, i poinformowała że mamy godzinę. Super, sprawdzian z matmy...witaj jedynko...może Jai coś umie? Ta, kogo ja oszukuję.
Reszta dnia minęła mi w miarę szybko, podczas lunchu Vicky przez jakieś 20 minut była na mnie obrażona, za to że wrobiłam ją w spotkanie z Camille i jej koleżaneczkami, ale jak tylko Luke i Jai się do nas dołączyli, od razu zapomniała o złości i wszyscy zaczęliśmy się wygłupiać.

Vicky

Dzwonek, to oznacza że już koniec lekcji...pierwszy raz chciałabym zostać w szkole. Wcale nie uśmiecha mi się iść na kawę z Camille i jej kumpelami...Ugh..zatłukę Amy. Gdyby nie Jai i Luke którzy poprawili mi humor, pewnie dalej bym się do niej nie odzywała.
- Jak, gotowa na kawusię? - zapytała Camille wychodząc ze szkoły.
- Jasne - wymamrotałam bez entuzjazmu.
Wsiadłam do  żółtego kabrioleta dziewczyny, a obok mnie usiadły Amber i Lucy jej dwie najlepsze psiapsiółki ugh....mogę się iść utopić? Przez całe 15 minut, czyli drogę spod szkoły do Starsbacka dziewczyny mówiły o kolesiach, ciuchach i kto z kim jest...jednym słowem mam dość! Weszłyśmy do kawiarni i zajęłyśmy stolik, każda z nas zamówiła coś dla siebie.
- Vicky, może opowiesz nam coś o swoim chłopaku...Harrym? - zapytała Amber.
- Umm...dobrze, ale skąd wy wiecie? - powiedziałam lekko zmieszana.
- Ojejku, to ty nie wiesz...byłaś w telewizji. Harry potwierdził was związek w wywiadzie - dodała Lucy. Musiałam mieć bardzo głupia minę, bo dziewczyny zaczęły chichotać pod nosem. - Opowiedz nam coś o nim...i o Zaynie, Louisie, Niallu i Liamie. Mają dziewczyny, ktoś im się podoba? Jacy są naprawdę, czy mają fajne klaty...powiedz nam wszystko....
Siedziałam z rozdziawioną buzią...tyle pytań...ze zdziwienia wyrwał mnie dopiero dźwięk mojego telefonu, przeprosiłam dziewczyny i odeszłam kawałek.
- Halo? 
- Cześć piękna - odezwał się dobrze znany mi zachrypnięty głos.
- Harry, tak się cieszę że dzwonisz - powiedziałam.
- Tak? A coś się stało?
- Cóż, od kąt wzięło Cię na wywody w wywiadach...stałam się bardzo popularna w szkole - zaśmiałam się.
- No wiesz...bo ja tak właściwie...przepraszam...- powiedział i wyobraziłam jak spuszcza głowę na dół.
- Nic się nie stało - zaśmiałam się.
- Tęsknie za Tobą - kiedy wypowiedział te słowa na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech.
- Ja za Tobą też, wolałabym teraz być przy Tobie...niż z nimi...
- Kochanie, co się stało? - zapytał z przejęciem w głosie. Opowiedziałam mu po krótce o dziewczynach, naszej "kawusi" i nowo zawartej "przyjaźni". Kiedy skończyłam oczekiwałam jakichś słów pocieszenia a dostałam wielkie:
- hahahhhhahahahahahahahahahaha - zaczął rechotać.
- Harry, to nie jest śmieszne - powiedziałam.
- No tak, p-przepraszam - słyszałam jak z trudem powstrzymuje śmiech. - A gdzie jesteś?
- W Starsbacku...chciałab...
- Wiesz, ja muszę kończyć, zobaczymy się niedługo, obiecuję - powiedział i nie czekając na odpowiedź rozłączył się.
Z wymuszonym uśmiechem wróciłam do stolika, i zajęłam miejsce obok Lucy.
- Kto to? Czy to Harry dzwonił? Powiedziałaś mu że go kochamy? Dlaczego nie dałaś na głośnik? - dziewczyny zalały mnie pytaniami.
- Tak, Harry...ale nie miał czasu gadać...może innym razem - powiedziałam niepewnie.
Siedziałam z nimi jeszcze jakieś 15 minut, i słuchałam jak opowiadają różne rzeczy o chłopakach. Zadawały mi tez mnóstwo pytań...mam już ich serdecznie dość.
Nagle poczułam czyjeś dłonie na moich oczach, a następnie czyjeś usta na swoich. Co do cholery?
- Tęskniłaś? - zapytał nieznajomy zachrypniętym głosem. Snęłam na nogi i zarzucając chłopakowi ręce na szyję mocniej wpiłam się w jego usta.
- Harry, co ty tutaj robisz? - powiedział szeptem wciąż mocno go do siebie tuląc.
- Przecież powiedziałem że niedługo się zobaczymy - zaśmiał się i cmoknął mnie w usta.
- No nie! To Harry Styles! - wydarła się Camille.
- Ciii...- uciszyliśmy ją.
- A tak przepraszam....ale nie wierzę że tu jesteś! - powiedziała dziewczyna. - Może chciałbyś się do nas dosiąść?
- Umm...może innym razem. Będziecie mieć coś przeciwko jeśli porwę Victorię? - zapytał Harry i przytulił mnie mocnej.
- Nie jasne, że nie...ale będziesz musiał nam to jakoś zrekompensować - zachichotała Camille i zrobiła maślane oczy. Czy ona naprawdę podrywa mojego chłopka, kiedy stoję tuż przed nią? Naprawdę trzeba mieć tupet!
- Ta...no to na razie dziewczyny - powiedziałam i złapałam Harrego za rękę wyciągając go z kawiarni.
- Ugh...jak one mnie denerwują! - zaczęłam.
- Słońce, nie przesadzaj...nie są znowu takie najgorsze...
- Słucham? Może chcesz sobie tam do niech wrócić...i porobić maślane oczy do Camille? - wybuchnęłam, na co Harry zaczął się śmiać.
- I co jest w tym takiego śmiesznego?! - krzyknęłam.
- To słodkie jak jesteś o mnie zazdrosna - zaśmiał się.
- Ymm...co? Wcale nie jestem o Ciebie zazdrosna... - zaczął mi się plątać język.
- To dobrze...bo nie masz o co - powiedział i złączył nasze usta w długim i namiętnym pocałunku.
- Chodź - pociągnął mnie za rękę.
- Gdzie idziemy? Nie mam siły...- zaczęłam marudzić.
- Niespodzianka...myślę że Ci się spodoba - powiedział i pociągnął mnie za sobą.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 
I jak wam się podoba rozdział...jak dla mnie beznadziejny! ugh...wgl masakra nie umiem pisać...dobra już się nie użalam nad sobą <3 następny po 10  kom <3 Bye <3

Zdjęcia Luke'a i Jai'a, Camille, Amber i Lucy znajdziecie w zakładce "bohaterowie"

18 maja 2013



Chciałabym was zaprosić na bloga, którego 

tłumaczę: 


Co byś zrobiła, gdybyś została porwana przez Jasona McCann'a?

Gdyby ktoś powiedział, że zostało Ci 7 dni życia?

Jaka byłaby twoja ostatnia wola?

Czego byś sobie życzyła?

Lecz pamiętaj...na życzenia trzeba uważać.



13 maja 2013

Rozdział 18

Victoria

- Mówiłem już jak bardzo się cieszę że tu jesteś? - Harry szepnął mi na ucho, przygryzając lekko jego płatek.
- Coś tam wspomniałeś raz...albo pięćdziesiąt - zaśmiałam się lekko i cmoknęłam lekko jego usta.
Oglądaliśmy z chłopakami jakiś horror p.t "Duch", szczerze powiedziawszy...ten film był tak straszny jak woda w stawie, ale postanowiliśmy obejrzeć go do końca...co nie było dobrym pomysłem, w po 40 minutach każdy zajął się swoimi sprawami. W pewnej chwili drzwi apartamentu otworzyły się i stanęła w nich zapłakana Amy. Coś się musiało stać, ponieważ jej mina nie wskazywała na łzy szczęścia. Dziewczyna popatrzała po nas kolejno po czym ze spuszczoną głową skierowała się do pokoju. Chłopaki spojrzeli na mnie szukając jakiejś odpowiedzi.
- Porozmawiam z nią - powiedziałam i zeszłam z kolan mojego chłopaka. Szybkim krokiem podeszłam do drzwi pokoju Nialla. Zapukałam a kiedy nie doczekałam się odpowiedzi, po prostu weszłam do pomieszczenia. Amy stała do mnie tyłem i w pośpiechu wrzucała rzeczy do walizki, co chwilę wycierając oczy, zapewne mokre od łez.
- Amy, co ty robisz? - zapytałam powoli zbliżając się do niej. Położyłam jej rękę na ramieniu czekając aż odwróci się w moja stronę. Nic.
- Pakuję się. Jeszcze dzisiaj wyjeżdżam do Londynu - powiedział i szybkim krokiem skierowała się do łazienki.
- Ale co się stało...- zaczęłam.
 -Zerwałam z Niallem - powiedział przerywając mi w pół zdania. Wiedziałam, że próbuje udawać twardą. Podeszłam do niej i mocno ją do siebie przytuliłam.
- Co się stało? - zapytałam głaszcząc delikatnie jej plecy. W tym momencie wybuchał, wszystkie emocje z niej wyleciały, a łzy zaczęły spływać po jej lekko zaróżowionych policzkach.
- Ja...nie chce o tym mówić - powiedziała i wyswobadzając się z moich objęć, zaczęła zapinać walizkę.
- Chłopakom będzie smutno...dopiero co przyjechałyśmy...
- Ja wyjeżdżam...ty wcale nie musisz - znów mi przerwała.
- Naprawdę uważasz, że zostawię Cię samą? - zapytałam lekko skołowana. Nie mogłam jej teraz zostawić! Nie kiedy życie legło jej w gruzach. Zastanawiam się tylko co się stało? Przecież miała to być romantyczna kolacja w rocznice....a nie to, cokolwiek się stało. Spojrzałam w stronę drzwi, w których pokazały się zatroskane twarze Zayna, Harrego, Lou i Liama.
- Wszystko w porządku? - zapytał mulat, i popatrzał na nas ze zdziwioną miną przypatrując się walizce leżącej na podłodze.
- Co się dzieje, po co wam ta walizka? - tym razem odezwał się Harry.
- Wracamy do Londynu - powiedziałam i spuściłam głowę w dół.

Niall

Zerwała ze mną....dlaczego? Co takiego się stało? Przecież...powiedziała że wybaczyła mi to z Demi...może tylko tak powiedziała....nie wiem już sam. Stoję w tym parku jak idiota i nie wiem  co dalej. Mam za nią pobiec, poprosić o wyjaśnienia? Czy może po prostu to olać? Ale jak, skoro ją kocham? I nie potrafię bez niej żyć? Ugh, czemu to wszystko musi być tak skomplikowane! Nawet się nie spostrzegłem jak po policzku zaczęły mi lecieć łzy.
- Niall? - usłyszałem za sobą znany mi głos. - Niall, wszystko w porządku?
- Demi, co tu robisz? - zapytałem wycierając łzy.
- Miałam do Ciebie iść....ale to nie ważne. Coś się stało? - zapytała blondynka i stanęła naprzeciwko mnie. Popatrzyłem jej głęboko w oczy, i postanowiłem powiedzieć prawdę...
- Amy ze mną zerwała - powiedział i poczułem że łzy znów napłynęły mi do oczy, podniosłem głowę do góry próbując jakoś je powstrzymać.
- Posłuchaj, nie warto po niej płakać...- zaczęła.
- Nie mów tak, w ogóle jej nie znasz. Ona jest...dla mnie jest po prostu idealna - powiedziałem i  mimowolnie w mojej głowie pokazały się nasze wspólne wspomnienia. 

- Zastanawiam się, co taka śliczna dziewczyna jak ty robi tu...pośrodku niczego? - zapytałem uchylając lekko przednią szybę samochodu. Dziewczyna szła poboczem ciągnąc za sobą walizkę...znajdowaliśmy się jakieś 5 kilometrów od jakiegokolwiek miasta...co ona tu robi?
- Ah wiesz, tak spaceruję z walizką. Szukając jakiejś jaskini na nowy dom - zaśmiała się i ruszyła dalej. Nacisnąłem pedał gazu i ruszyłem powolutku jadąc obok niej.
- Może Ci pomogę? Co ty na to? -zapytałem. Dziewczyna zaczęła się rozglądać się, zastanawiając czy przyjąć pomoc, czy nie.
- Dobra, ale bez żadnych numerów - powiedziała i zmrużyła oczy.
- Jak sobie życzysz - uśmiechnąłem się i ruszyłem.
***

- To był świetny wieczór, dziękuje - odezwała się w końcu.
- Był świetny bo ty tam byłaś. Słuchaj nie chcę już zwlekać...muszę Ci coś powiedzieć. - nie wytrzymałem już, musiałem jej to powiedzieć- Słucham..- Zakochałem się w Tobie, od momentu kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłem. A potem każdego dnia coraz bardziej. Wiem, znamy się niedługo ale ja.. - zacząłem ale nie dane mi było dokończyć ponieważ dziewczyna założyła mi ręce na szyje i pocałowała lekko.
- Też się w Tobie zakochałam - wyszeptała i tym razem to ja złączyłem nasze usta w słodki pocałunku.

- Niall, słuchasz mnie? - Demi zaczęła wymachiwać mi rękami przed nosem.
- Co? Nie, przepraszam...zamyśliłem się.
- Posłuchaj, jeśli z Tobą zerwała. To znaczy, że nic do Ciebie nie czuje...musisz o niej zapomnieć - powiedziała dziewczyna i wyciągnęła do mnie rękę. Chwyciłem ją i ruszyłem za nią. Nie bardzo interesowało mnie gdzie idziemy...ocknąłem się dopiero kiedy wsiadaliśmy do windy. Okazało się, że jesteśmy w moim hotelu....kiedy wysiedliśmy na odpowiednim piętrze, moim oczom ukazał się niespodziewany widok. 
Chłopaki wraz z Amy i Victorią stali mocno do siebie przytuleni, obok dziewczyn stały walizki. 
- Co się dzieje? - zapytałem. Dziewczyny spojrzały w naszą stronę.
- Chłopaki będę za wami tęsknić - powiedziała brunetka i przytuliła się do każdego z osobna. - Vic, czekam na dole - powiedziała i ruszyła w stronę windy, wyminęła mnie i wsiadła do niej. Zanim drzwi się zamknęły mogłem zauważyć kilka łez spływających po jej policzku.
- Dowiem się w końcu, gdzie wy się wybieracie? - zapytałem pokazując na Victorie i drzwi windy, za którymi chwilę wcześniej stała Amy.
- Wiesz co? Nawet nie ma słów żeby opisać...jakim dupkiem jesteś! - wykrzyknęła moja przyjaciółka zbliżając się do mnie.

- Co? Przecież ja.. - zacząłem.
- Zerwaliście nie całą godzinę temu. A ty już przychodzisz sobie tu z nią - prychnęła wskazała na Demi. - Mogłeś chociaż sprawiać pozory przy Amy, że jest Ci przykro.
- Przykro? O niczym innym  nie myślę tylko o niej... nie wiem co się stało, to mnie zabija od środka! - podniosłem lekko głos.
- Och tak? I okazujesz to przychodząc tu i trzymając za rączkę swoją przyjaciółeczkę?! - wykrzyknęła Vicky i uderzyła mnie w twarz. To mną wstrząsnęło, spojrzałem w dół, faktycznie moja dłoń była spleciona z dłonią Demi, ale tylko dlatego że ona mnie prowadziła.
- Vicky, posłuchaj to nie tak...- zacząłem ale dziewczyna znów mi przerwała.
- Nie, mam Cię dość - powiedziała i podeszła do chłopaków. Uściskała każdego z nich i również ruszyła w stronę windy by za chwilę zniknąć za srebrnymi drzwiami. Spojrzałem na moich przyjaciół, każdy z nich patrzał na mnie z niedowierzaniem kręcąc głową.
- Ja mogę to wszystko wyjaśnić - powiedziałem.
- Jesteś idiotą Niall. Lepiej zajmij się swoją przyjaciółka bo narazie na mnie nie masz co liczyć! - krzyknął Harry i zniknął w apartamencie. Liam, Louis i Zayn zrobili to samo. Pożegnałem się z Demi i powiedziałem, że chcę zostać sam, ona pokiwała tylko głową i poprosiła aby do niej zadzwonił. Przytuliłem ją i ruszyłem do swojego pokoju. Wszystko schrzaniłem. Straciłem moją dziewczynę, i przyjaciół. I wszystko jednego wieczoru. Co takiego zrobiłem? Czym sobie zasłużyłem? Położyłem się na łóżku i zacząłem przeglądać zdjęcia swoje i Amy w telefonie, byliśmy tacy szczęśliwy...jak mogło się to zmienić w jeden pieprzony wieczór?!

***
"- Ej, słoneczko nie płacz – pocieszał ją Niall. – Niedługo znowu się zobaczymy – blondyn próbował być silny ale jemu także po policzku zaczęły cieknąc łzy. – Najważniejsze jest żebyś pamiętała że bardzo Cię kocham i zawsze będę. Bez względu na wszystko.
- Ja też Cię kocham, Niall – odpowiedziała mu brunetka i pocałował go w usta.
- Zobaczysz wrócę zanim się obejrzysz, a wtedy już nic nas nie rozdzieli - chłopak uśmiechnął się i ucałował dziewczynę w czoło mocno do siebie tuląc"


SZKODA, ŻE NIE DOTRZYMAŁ ZŁOŻONEJ OBIETNICY </3

-----------------------------------------------------------------------------------------------
jest rozdział.... cieszycie się? Bo ja tak <3 Więc mam nadzieje, że wam się spodoba. Następny po 10 kom <3 Bye <3 
P.S jeśli chcecie być informowani podajcie swoje TT w komentarzach. Mój TT to : https://twitter.com/PaulinaPatiLove

3 maja 2013

Rozdział 17

Amy 

- Ha, mówiłem że mu wybaczy! - krzyknął Lou wpadając do pokoju.  - Zayn, moja zapłata! - zaśmiał się i wyciągnął rękę w stronę Malika. Zayn zaczął coś mamrotać pod nosem, ale dał brunetowi banknot, a następnie razem wyszli z pokoju. Podniosłam się na materacu i przetarłam lekko oczy, spoglądając na mojego chłopaka. Niall obdarował mnie słodkim uśmiechem i również niechętnie wstał.
- Uff, a już myślałem, że to był tylko kolejny piękny sen o Tobie - powiedział i przyciągnął mnie do siebie złączając nasz usta w słodkim pocałunku.
- Takie poranki mogę mieć codziennie - zaśmiałam się i przytuliłam blondyna.
-Cieszę się, że jesteś tu ze mną...w ten szczególny dzień - zaczął Niall.
- Tak? A co to za szczególny dzień? - zapytałam na co on tylko chytrze się uśmiechnął . Próbowałam coś z niego wyciągnąć, ale to jak proszenie ściany o odpowiedź, więc w końcu odpuściłam  Leżeliśmy jeszcze przez około 15 minut aż zaczęło nam burczeć w brzuchach. Z uśmiechami na twarzach weszliśmy do kuchni, gdzie cała reszta ze smakiem pałaszowała śniadanie, no prawie. Brakowało Vicky.
- Gdzie Victoria? - zapytał Niall.
- Śpi...- zaczął Harry.
- Chciałeś powiedzieć, że odpoczywa po nocy - zaśmiał się Lou i poruszał zabawnie brwiami. 
- Och, przymknij się - Harry walnął go w ramię.
- To jakie plany na dzisiaj? Zwiedzanie Nowego Yorku? Jest tu dużo muzeów...- zaczął Liam.
- Oczywiście Payne, dziewczyny są pierwszy raz w NY, i z pewnością jedyne o czym marzą to chodzenie po nudnych muzeach - powiedział Louis i wywrócił oczami, na co wszyscy się zaczęliśmy się śmiać.
- A co tu tak wesoło? - do pomieszczenia weszła jeszcze lekko zaspana Vicky.
- Obmyślamy plan, na dzisiejszy dzień - powiedział Harry i cmoknął dziewczynę w policzek.
- Ja zawsze marzyłam, żeby pójść do muzeum...- zaczęła blondynka.
- Ha, a nie mówiłem wam?! - przerwał jej Liam.
- ... figur woskowych - dokończyła moja przyjaciółka z ogromnym zdziwieniem na twarzy.
- To wyśmienity pomysł! - powiedział Niall. Wszyscy zgodziliśmy się, że muzeum figur woskowych to świetny wybór. Kiedy zjedliśmy śniadanie, każdy dostał pół godziny na przygotowanie się. Dokładnie o 12:30 wyszliśmy z apartamentu. Zjechaliśmy windą do holu, i skierowaliśmy się do tylnego wyjścia. Po drodze minęliśmy recepcje, za biurkiem stał nie kto inny jak nasza ukochana - Dorris. Posłałyśmy jej z Vicky fałszywe uśmiechy i weszłyśmy na parking. Na drodze stał zaparkowany bus, wsiedliśmy do niego i kierowca zawiózł nas w stronę muzeum. W końcu po 30 minutach jazdy, dotarliśmy na miejsce. Kiedy tylko chłopaki wysiedli z auta, obskoczyły ich fanki. Skąd one się tu wzięły? Ochroniarze którzy nie odstępują chłopaków na krok, zaczęli torować nam drogę do wejścia. Niall splótł mocno palce naszych dłoni i pociągnął mnie za sobą. Co chwilę jakieś dziewczyny robiły zdjęcia i próbowały dotknąć chłopaków. Kiedy w końcu weszliśmy do środka przed oczami miałam pełno czarnych kropek, które były efektem fleszy z aparatów.
- Nie wiem jak wy to wytrzymujecie - powiedziała Vicky jakby czytając mi w myślach.
- Kwestia przyzwyczajenia - wzruszył ramionami Zayn. Kiedy kupiliśmy bilety, zaczęłyśmy z Vicky robić sobie zdjęcia z różnymi figurami m.in. John'ego Deep'a, Madonny, Merlin Monroe i wiele wiele innych. Spędziliśmy czas na świetnej zabawie, i nawet się nie spostrzegliśmy a wybiła godzina 16:00. Stwierdziliśmy, że na dzisiaj wystarczy i ustaliliśmy że teraz idziemy coś zjeść. Każdy z nas chciał coś innego, a w końcu i tak wybraliśmy pizze.

Vicky 
Pizzeria, do której chcieliśmy się dostać znajdowała się dwie przecznice stąd, więc postanowiliśmy się przejść. Wyszliśmy z muzeum tylnymi drzwiami, chowając się przed ochroniarzami chłopaków. W drodze wygłupialiśmy się, w pewnym momencie Louis pchnął mnie, czego efektem było moje zdarzenie się ze słupem. Po drugiej stronie chodnika grupa chłopaków wybuchnęła śmiechem.
- Co jest takie zabawne!? - krzyknęłam odwracając się w ich kierunku, kiedy dostrzegłam kto to, moje oczy momentalnie się powiększyły.
- Victoria?! - krzyknął jeden z nich.
- Nie, Duch Święty - zaśmiałam się, a oni ruszyli w moją stronę . Usłyszałam za sobą pełne niezadowolenia pomruki moich przyjaciół.
- Logan, Kendall, Carlos, James! Tak się cieszę, że was widzę! - powiedziałam i przytuliłam każdego z osobna. Tak dawno nie widziałam chłopaków z Big Time Rush.
- Dziewczyno, jak to możliwe że jesteś jeszcze piękniejsza? - zapytał Logan.
- Jest też zajęta - powiedział Harry, a następnie poczułem ręce oplatające moją talię.
- Przykro nam stary, pech - powiedział Kendall i poklepał Logana po głowie. Zaśmiałam się, a za mną reszta.
- Vicky, nie przedstawisz nam swojej ładnej koleżance? - zapytał Carlos i wskazał na Amy.
- Ładna koleżanka ma na imię Amy - dodałam.
- ...i też jest zajęta - Niall przytulił Amy, która chciała uścisnąć chłopaków, więc w efekcie krzyknęła tylko "cześć". Chwilę później zadzwonił jej telefon, przeprosiła nas i odeszła kawałek.
- Nie żeby coś, ale chyba nie jesteśmy tu mile widziani - powiedział James i zlustrował Harre'go i Niall'a,
- Gratuluję spostrzegawczości - warknął mój chłopak za co zgromiłam go wzrokiem.
- Dobra, zbieramy się chłopaki. Vicky mamy nadzieję, że jeszcze się spotkamy - powiedział Kendall.
- Jasne, bardzo chętnie - przytuliłem ich i chwilę potem machaliśmy sobie z daleka. W tym momencie dołączyła do nas Amy, z grobową miną.
- Kochanie, wszystko w porządku? - zapytał Niall z troską w głosie. Brunetka tylko pokiwała lekko głową i ruszyliśmy w stronę pizzeri. Kiedy już zamówiliśmy jedzenie mogliśmy w końcu usiąść i spokojnie porozmawiać.
- Chłopaki z BTR wydają się w porządku - powiedział Liam.
- Pff...nie zauważyłeś że to banda...- zaczął Harry, ale uciszyłam go wzrokiem.
- Och, daj spokój. Nawet ich nie znasz - powiedziałam broniąc znajomych. - Amy, co o nich sądzisz?
- Co...? Ach...no nawet fajni - powiedziała. Od momentu tamtej rozmowy zachowuje się dziwnie, wgl się nie odzywa, i jest ciągle zamyślona.
- Amy, napewno wszystko ok? - zapytałam.
- Tak po prostu się zamyśliłam - odpowiedziała i posłała mi wymuszony uśmiech.

* w hotelu *
W końcu wróciliśmy do hotelu, po całym dniu chodzenia mam dość! A jeszcze muszę pomóc Amy, przygotować się na randkę, o której ona nie ma pojęcia. Ok, przedstawienie czas zacząć.
- Amy! Chodź tu na chwilę!- krzyknęłam.
- Co się stało? - przyjaciółka stanęła przede mną w piżamie. 
- Mam randkę z Harrym, musisz mi pomóc wybrać sukienkę! Masz, przymierz tę - powiedziałam i rzuciłam w nią ubraniem.
- Ale po co ja mam ją zakładać? - zaczęła marudzić.
- Żebym wiedziała jak wygląda - dziewczyna coś marudziła ale zrobiła to o co prosiłam.
- Hmm...muszę zobaczyć jak będzie wyglądać z fryzurą i makijażem.
- Ale ja dopiero... - zaczęła brunetka. Nie dałam jej skończyć, spięłam jej włosy w lekkiego koczka i wypuściłam kilka kosmyków luźno, następnie lekko pomalowałam oczy i kazałam założyć buty.
- No, i gotowe - uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju, zostawiając ją ze zdziwioną miną.

Niall
Ubrany w garnitur i z bukietem 121 żółtych tulipanów w ręce, czekałem aż Victoria wyjdzie z pokoju.
- Jest twoja - w końcu blondynka opuściła pomieszczenie i z uśmiechem udała się do salonu. Nacisnąłem niepewnie klamkę drzwi i zobaczyłem zdezorientowaną minę Amy.
- Wszystkiego Najlepszego z okazji naszej rocznicy - uśmiechnąłem się do niej i wręczyłem jej bukiet całując w policzek. Dziewczynka popatrzała na kwiaty, próbując policzyć, ile ich jest.
- 121 - uprzedziłem ją - Jeden, na każdy dzień spędzony z Tobą.
- No tak,  dzisiaj nasza rocznica, ale jestem głupia. Są piękne, dziękuje - powiedziała i pocałowała mnie, a po jej policzku pociekły łzy.
- Amy, czy uczynisz mi ten zaszczyt, i zjesz ze mną kolacje? - zapytałem i pocałowałem jej dłoń.
- Oczywiście - uśmiechnęła się lekko i złączyła nasze usta ponownie. Pożegnaliśmy reszte i ruszyliśmy do wybranej przeze mnie wcześniej restauracji. Siedzieliśmy na przeciwko siebie, i rozmawialiśmy. Amy wydawała się troszkę nieobecna przez większość czasu.
- Amy, czy ty...ciągle jesteś na mnie zła? - zapytałem.
- Nie, Niall. Po prostu...nie czuje się najlepiej. Przepraszam, zepsułam ten wieczór. - powiedziała i spuściła głowę.
- Nie masz za co przepraszać. Cieszę się, że tu jesteś - uśmiechnąłem się i musnąłem lekko jej usta. Więcej już nie poruszaliśmy tego tematu. Amy starała się być ciągle uśmiechnięta, ale ja wiedziałam że coś ją gryzie. Postanowiłem, że nie będę jej dzisiaj męczył. Po skończonej kolacji, wziąłem Amy na spacer do parku. Szliśmy przytuleni, aż zadzwonił jej telefon.
- Nie odbieraj - poprosiłem. Dziewczyna spojrzała na telefon i lekko się wzdrygnęła.
- Amy... - spojrzałem na nią niepewnie, bo po jej policzkach poleciały łzy.

Amy
Spojrzałam na swój telefon...znowu ona. Wiedziałam, że dzwoni aby sprawdzić czy jej posłuchałam. W moich oczach zaczęły wzbierać łzy.
-Amy...- Niall spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem, Mój chłopak, moje największe szczęście. Jak mam to wszystko skończyć? Jak mam go zostawić? I to w naszą rocznicę? To nie tylko załamie jego, ale przede wszystkim mnie. Ale nie ma sensu dłużej zwlekać...muszę to zrobić...własnie teraz.
- Niall, nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham...- powiedziałam i chwyciłam jego twarz w swoje dłonie.
- Ja też Cię kocham... - zaczął  zbliżać swoje usta do moich.
- ...ale...myślę że potrzebujemy przerwy - powiedziałam na jednym wdechu. Niall stał z otwartymi ustami.
- No...prawie mnie nabrałaś - powiedział wciąż lekko zestresowany.
- Mówię poważnie...to koniec - łzy spłynęły po moim policzku.
- Aaa-ale Amy, jeśli chodzi o Demi - zaczął.
- Nie...tu chodzi o mnie...po prostu... - czułam jak serce pęka mi na milion kawałków, emocje wzięły nade mną górę. Już nawet nie kontrolowałam swoich łez, które wylewały się z moich oczu strumieniami.
- Amy, proszę Cię. Nie zostawiaj mnie. Kocham Cię - powiedział i przybliżając się do mnie niespodziewanie pocałował mnie u usta. - Już nic dla Ciebie nie znaczę? - zapytał próbując powstrzymać łzy. Nie mogłam nic zrobić, powiedzieć, jedyne co teraz chciałam to go przytulić...powiedzieć prawdę. Że jest dla mnie najważniejszy, że nie potrafię bez niego wytrzymać. Taka prawda, uzależniłam się od niego, kiedy go nie ma...czuję się jakby zabrakło mi powietrza. A teraz, przez jedną osobę mam go stracić? Czy to sprawiedliwe? Dlaczego moje życie daje mi tak w kość? Czym sobie zasłużyłem? Niestety, nic nie mogę z tym zrobić.
- Proszę nie utrudniaj mi tego - odsunęłam się i uciekłam. Jak ostatni tchórz. Odwróciłam głowę, aby po raz ostatni zobaczyć mojego ukochanego. Stał tam, zalany łzami, ze złamanym sercem. To wszystko moja wina. Mam nadzieję, że szybko o mnie zapomni, nie zasługuje na niego, nie zasługuje na jego miłość.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ugh, zwaliłam ten rozdział, przepraszam! Wiem, jest beznadziejny...ale opinię zostawiam wam. Do następnego <3 <3

MAM DO WAS OGROMNĄ PROŚBE!! MOJE KUPELE MAJĄ BLOGA, ALE MAŁO OSÓB O NIM WIEM, A JEST NAPRAWDĘ NIESAMOWITY. WEJDŹCIE, POCZYTAJCIE, SKOMENTUJCIE.
http://try-enjoy-your-life-every-day.blogspot.com/

30 kwietnia 2013

21 kwietnia 2013

Rozdział 16


(Pisanie kursywą to retrospekcja)
Vicky

- Słucham? - Amy spojrzała na mnie jak na wariatkę.
- No już, ruszaj się. Za półtorej godziny mamy samolot - popędziłam ją.
- Ale, szkoła…
- Dzisiaj jest sobota. Pojedziemy tylko na weekend, ewentualnie do poniedziałku.
- X factor?
- Odcinki na żywo dopiero za miesiąc - odpowiedziałam. Tak, przeszłam każdy możliwy etap, jestem w programie! Chyba przekonałam ją wystarczająco bo uśmiechnęła się i krzyknęła:
- Dobra, daj mi 20 minut! - zaśmiałam się tylko i skończyłam konsumować moje śniadanie.
- Ja też za Tobą tęsknię. Ale idź już spać. U was jest 2 w nocy. Słodkich snów księżniczko - zaśmiałam się tylko i rozłączyłam się. Położyłam się do łóżka Harrego, wdychając zapach mojego chłopaka. W czasie ich nieobecności mieszkałyśmy w ich domu. Tak bardzo chciałbym być teraz przy nim, móc się do niego przytulić…Miesiąc, już całe 30 dni go nie widziałam. To chyba wystarczająco? Włączyłam swojego laptopa i nawet nie wiem kiedy zarezerwowałam dwa bilety do Nowego Jorku. Później szybko wskoczyłam do łóżka i zasnęłam.
- Już jestem, możemy jechać - powiedziała moja przyjaciółka zbiegając ze schodów z torbą na ramieniu i małą walizką w ręku. Spojrzałam na zegarek, do odlotu została nam godzina, więc spokojnie powinnyśmy zdążyć. Zadzwoniłam po taksówkę, i po chwili byłyśmy już w drodze na lotnisko. Nie za dużo rozmawiałyśmy z Amy w samochodzie, ale wiedziałam, że ona cieszy się tak samo jak ja. Po około 15 minutach byłyśmy na miejscu. Zapłaciłyśmy mężczyźnie i ruszyłyśmy do hali odpraw. Najpierw musiałyśmy czekać  dwadzieścia minut w kolejce po odbiór biletów, a później kolejne dziesięć przy odprawie. Z wielkim szczęściem, w ostatniej chwili wsiadłyśmy do samolotu i zajęłyśmy swoje miejsca.
- O mały włos a byśmy nie zdążyły - powiedziała Amy.
- To przez Ciebie, tak się grzebałaś - zaśmiałam się na co ona zrobiła obrażoną minę i pokazała mi język.  Po chwili wypchnęłyśmy niekontrolowany  śmiechem, zwracając uwagę wszystkich pasażerów na siebie.  Osunęłyśmy się na fotelach najniżej jak się dało, udając, że nas nie ma. „Proszę zapiąć pasy za chwilę startujemy” odezwał się głos głośników. Chwilę potem stewardessa pokazywała jak używać poduszek powietrznych i spadochronów w razie komplikacji. Kiedy można już było odpiąć pasy, postanowiłyśmy z Amy się przespać.
- Przepraszam - poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Leniwie otwarłam jedno oko - Za chwilę lądujemy, proszę zapiąć pasy - pokiwałam posłusznie głową i obudziłam przyjaciółkę. Kiedy samolot dotknął ziemi, zaczęłam się lekko denerwować. Co jeśli chłopaki nie ucieszą się na nasz widok? Co jeśli już nie ma ich w Nowym Jorku. Co jeśli…nie, skarciłam się w myślach. Przecież to są moi przyjaciele. Wysiadłyśmy z samolotu…i co teraz?
- Jedziemy? - przyjaciółka szturchnęła mnie, jednocześnie wyrywając z rozmyślań. - Jaki hotel?
W tym momencie mnie zatkało, przecież nie mam zielonego pojęcia w jakim hotelu są chłopaki.
- Vicky, w jakim hotelu mieszkając chłopaki? - zapytała lekko zdenerwowanym głosem Amy.
- No wiesz… - zwiesiłam głowę na dół.
- Och, nie mogę z Tobą! Znajdźmy lepiej jakąś taksówkę - zaczęła gestykulować Amy. Udałyśmy się w stronę postoju taksówek. Pusto. No to są chyba jakieś żarty. Spojrzałam na moją przyjaciółkę, była już nieźle wkurzona.
- Ugh, ja Cię kiedyś zatłukę, za te twoje pomysły! - powiedziała i ruszyła w stronę jezdni. Stałyśmy i czekałyśmy aż jakaś taksówka łaskawie pojawi się na parkingu. W końcu po 20 minutach bezczynnego siedzenia, naszym oczom ukazał się upragniony żółty samochód.
- Gdzie mam was zawieźć? - zapytał kierowca. Spojrzałyśmy na siebie, nie wiedząc co powiedzieć.
- Zapewne nie wiem pan, w którym hotelu zatrzymał się zespół One Direction? - zapytałam zrezygnowanym  tonem.
- Jasne, że wiem. W hotelu Plaza. Ciężko jest tam dojechać bo fanki są wszędzie - zaśmiał się mężczyzna. - Zawieźć was tam? - pokiwałyśmy głowami, a samochód ruszył na przód.
- Widzisz, wszystko jest ok - próbowałam jakoś rozweselić Amy, która cały czas siedział naburmuszona. Przyjaciółka przez moment patrzała na mnie groźnie, lecz po chwili rzuciła mi się na szyję i przytuliła.
- Dziękuje - powiedziała tylko. Resztę drogi przejechałyśmy w ciszy.
- Hotel, jest zaraz za rogiem. Nie dam rady się tam przepchać - powiedział kierowca. Zapłaciłyśmy mu i skierowałyśmy się w stronę krzyczących fanek. Kiedy byłyśmy już na miejscu, nie mogłyśmy uwierzyć własnym oczom, wiedziałam że chłopaki mają dużo fanek, ale to co tutaj się działo….dziewczyny stały na całej ulicy nie dając możliwości przejazdu żadnemu pojazdowi. Nie mając wyboru, zaczęłyśmy razem z Amy przepychać się w stronę hotelu. Co chwilę jakieś dziewczyny nas popychały i wyzywały krzycząc że one stoją tu cały dzień, a my jak gdyby nigdy nic przeciskamy się do pierwszego rzędu. Kiedy w końcu stanęłyśmy przy upragnionych barierkach, pojawił się kolejny problem. Ochroniarze nie wpuszczali nikogo. Ugh, już mam dość tych komplikacji!
- I co teraz? - zapytałam mojej przyjaciółki. Ona zaczęła się rozglądać i nagle jej wzrok utkwił w jednej osobie. Uśmiechnęła się i zaczęła krzyczeć - PAUL!!!! - zaczęłam wędrować za jej wzrokiem, i po chwili moim oczom ukazała się dobrze znana sylwetka tęgiego mężczyzny.
- PAUL!! - krzyknęłam za Amy dodatkowo wymachując rękami. Mężczyzna wydawał się nas nie zauważać, aż w końcu jakiś ochroniarz powiedział mu, że go wołamy. Kiedy nas zauważył, szybko do nas podszedł.
- Cześć dziewczyny, co wy tu robicie? - zapytał jednocześnie otwierając nam bramkę i wpuszczając do środka.
- Przyjechałyśmy do chłopaków, strasznie się stęskniłyśmy - powiedziałyśmy i ruszyłyśmy za mężczyzną w stronę hotelu.
- Dlaczego chłopaki nic nie powiedzieli, wysłałby  po was samochód na lotnisko, albo….
- Oni nic nie wiedzą, chciałyśmy im zrobić niespodziankę - dodałam jeszcze cicho, i razem z Amy weszłyśmy do ogromnego holu, hotelu Plaza. Paul zdążył jeszcze krzyknąć nam numer pokoju w którym znajdują się chłopki i wrócił do uspokajania tłumu na zewnątrz. Pokój 345, na którym to może być piętrze? Uzgodniłyśmy że zapytamy pani w recepcji, z daleka wydawała się bardzo miła…no właśnie Z DALEKA!.
- Dzień dobry, chciałybyśmy się dowiedzieć na którym piętrze znajduje się pokój 345 - zapytała grzecznie Amy.
- Na piętrze, brak wstępu dla fanek - odpowiedział kobieta, Dorris jak zdążyłam przeczytać na plakietce. - Ochrona!
- Co? Jaka ochrona? - zdezorientowana spojrzałam na dwóch potężnych mężczyzn idących w naszą stronę.
- Proszę wyprowadzić te młode damy na zewnątrz, do innych fanek - powiedziała Dorris sztucznie się uśmiechając.
- Ale my nie jesteśmy fankami, chłopaki z One Direction do nasi przyjaciele - Amy próbowała jakoś uratować sytuację.
- Tak, oczywiście. A ja jestem żoną Michaela Jacksona - dodała kobieta.
- Phh, jasne. Żeby ktoś Cię chciał - powiedziałam to cicho, ale nie wystarczająco żeby ochroniarz który mnie trzymał tego nie usłyszał. Myślałam, że teraz na mnie nakrzyczy, ale poczułam tylko jak jego klatka piersiowa drży pod wpływem śmiechu. Widocznie nie przepada za swoją szefową.
- Proszę pani, mam propozycję - zaczęłam. - Proszę nas zaprowadzić do pokoju chłopaków, a jeśli oni uznają że nie wiedzą kim  jesteśmy….może pani oddać nas w ręce policji…za próbę wtargnięcia - powiedziałam i zauważyłam wredny uśmieszek wkradający się na usta kobiety.
- Dobrze, niech tak będzie - odparła i nakazała ochroniarzom zaprowadzić nas w odpowiednie miejsce. Wsiedliśmy do windy, i ruszyliśmy na 13 piętro. Trzynaście, cóż za ironia. Kiedy w końcu wysiedliśmy na odpowiednim poziomie, jeden z nich zapukał do pokoju z numerem 345, a drugi został z nami po przeciwnej stronie korytarza.  Tak że nie widziałyśmy nic.
- No? - mimo nie mogłam nic zobaczyć, rozpoznałam znudzony głos Zayna.
- Dobry wieczór panie Malik - odezwał się ochroniarz. Dobry wieczór? Zdziwiłam się, ale po spojrzeniu na zegarek zauważyłam że faktycznie jest już 19:30. - Jest taka sprawa, są tu dwie dziewczyny i…
- Ugh, ile razy mamy mówić, żebyście nie przyprowadzali tu fanek? Chcielibyśmy odpocząć! Powiedzcie im że nas nie ma - powiedział mulat i już chciał zamknąć drzwi.
- Zayn, matole to my! - krzyknęłam na tyle głośno żeby chłopak mnie usłyszał. Wyjrzał zza drzwi, i zrobił taką minę jakby zobaczył ducha.
- Vicky, Amy? Co wy tu robicie? - zapytał jeszcze lekko skołowany. - Proszę je puścić!
- Ale przed chwilą pan… - zaczął się jąkać ochroniarz.
- Ale teraz mówię, że macie je zostawić. Te panie zostaną u nas. Proszę je doliczyć do rachunku.
- Tak, oczywiście. Przepraszamy na utrudniania - odezwał się jeden z nich i chwilę potem zniknęli w windzie. Razem z przyjaciółka rzuciłyśmy się na Zayna i mocno go przytuliłyśmy. On tylko się zaśmiał i pocałował nas w policzki. Chwilę później wchodziliśmy już do ogromnego apartamentu.
- Ej chłopaki nie uwierzy.. - zaczął mulat ale zasłoniłam mu usta ręką. Pokiwałam głową, żeby był cicho. Na kanapie przed nami tyłem siedzieli Louis i Liam. Ja podeszłam do Tomlinsona a Amy do Liama i zasłoniłyśmy im oczy.
- Co to Zayn, załatwiłeś panie do towarzystwa? - zakpił Lou.
- Mamy się obrazić?! - zapytałyśmy w tym samych czasie.
- Amy! Vicky! To wy? -Liam i Lou nie wiedzieli co powiedzieć. Przywitałyśmy się z każdym osobno.
- Gdzie..? - zaczęłam.
- Za kuchnią, 3 drzwi po prawej - odpowiedział Zayn, jakby czytając mi w myślach. Kiedy poszłam szukać pokoju mojego chłopaka, ciągle zachwycałam się wielkością tego apartamentu. Mogło by tu zamieszkać co najmniej 20 osób. Kiedy w końcu znalazłam poszukiwane drzwi, poczułam dziwne uczucie w brzuchu. I znów zalała mnie fala niepewności…odpędziłam jednak wszelkie złe emocje i uchyliłam drzwi. Na ogromnym  dwu osobowym łóżku, leżał mój lokaty anioł. Podeszłam na palcach do łóżka i pochylając się nad Harrym, lekko musnęłam jego usta. Chłopak wyciągnął swoje ręce i przerzucił mnie nad sobą, tak że wylądowałam na łóżku obok niego.
- Nawet nie wiesz jak się za Tobą stęskniłem - powiedział i pocałował mnie w usta.
- Skąd wiedziałeś, że to ja? Miałeś zamknięte oczy…
- Nie muszę Cię widzieć, żeby wiedzieć że jesteś obok - uśmiechnął się i przytulił mnie mocno. - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś - nic nie odpowiedziałam, tylko po raz kolejny wpiłam się w jego słodkie malinowe usta.
- Chodź do reszty - pociągnęłam go z łóżka.
- Chyba wolałbym tu zostać….- poruszał zabawnie brwiami. Zaśmiałam się tylko i wyszliśmy razem z pokoju.

Amy

- No chłopaki! Gdzie on jest? - zapytałam już lekko wkurzona. Od pięciu minut próbuje wyciągnąć z nich gdzie jest Niall. - Zayn?
- Dlaczego zawsze ja?...No Niall, jest na kolacji - powiedział.
- Poszedł na kolacje sam?
- Nie dokładnie - odezwał się Payne. Pokiwałam, głową aby kontynuował. - Wczoraj w X factorze, Niall poznał Demi Lovato…i jakoś tak wyszło że…poszli na kolacje dzisiaj - powiedział na jednym wydechu. Nagle wybuchnąłem głośnym śmiechem, a oni spojrzeli na mnie zdziwionym wzrokiem.
- I tyle? To, że poszedł z jakąś gwiazdeczką na kolacje?
- Myśleliśmy, że się wkurzysz… - zaczął Lou. Przytuliłam, każdego z nich i przekonałam, że nie jestem zazdrosna o Nialla. Usiadłam w fotelu między Zaynem i Louisem i słuchałam jak opowiadali o ostatnim  koncercie, chwilę potem dołączyły do nas dwa gołąbeczki, Harremu krzyknęłam tylko „Cześć”, bo nie wypuszczał Vicky z objęć.  Siedzieliśmy i rozmawialiśmy, a mieliśmy sobie duuużo do powiedzenia.  Mimo, że zapewniałam wszystkich że nie obeszła mnie ta kolacja Nialla, to jednak zrobiło mi się przykro…ciągle zastanawiałam się co teraz robi….W czasie moich rozmyślań , usłyszałam że ktoś wchodzi do apartamentu. Odwróciłam się i zobaczyłam mojego kochanego niebieskookiego blondyna, szkoda tylko, że nie był sam. W tali obejmował…jakąś dziewczynę. To pewnie ta cała Demi. Chłopak popatrzał po wszystkich zebranych i odezwał się nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi.
- Kochani, przedstawiam wam  Demi - powiedział i uśmiechnął się. Wstałam z kanapy i stanęłam przed nim, czekając na jakąś reakcję.  - O, cześć Amy.  Demi, chłopaków już poznałaś, a to nasze znajome Amy  i Victoria - stałam tam z niedowierzaniem na twarzy. Czy on naprawdę nazwał mnie swoją znajomą…
- Nie wierze - potrząsnęłam głową z niedowierzaniem i uciekłam, weszłam do pierwszego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Jak się okazało, był to pokój Nialla.

Niall

- O co jej chodzi? - spytałem zdziwiony. Amy nawet się ze mną nie przywitała.
- Żartujesz? - odezwał się Harry.
- Dlaczego Amy uciekła? - ciągle byłem lekko skołowany.
- Wiesz Niall, widać twoja ZNAJOMA źle znosi niektóre widoki - tym razem odezwała się Vicky spoglądając na Demi. Znajoma? No tak, przecież tak je nazwałem…ale nie chciałem być nie grzeczny…tylko…
- Ale ze mnie głupek. Przepraszam Demi, musze iść porozmawiać z Amy - powiedziałem i ruszyłem, w stronę w którą uciekła moja dziewczyna.
- Niall, porozmawiasz z nią później. Ja mogę zostać tylko chwilę - odezwała się moja nowa koleżanka, zawahałem się, ale tylko przez chwilę. Podszedłem do Demi uściskałem ją, na co wszyscy zareagowali wielkim zdziwieniem.
- W takim razie, cześć - dodałem i ruszyłem w stronę pokoi. Za sobą usłyszałem głośny śmiech Vicky, i chwilę potem trzask drzwiami. Co mi się nie wydaje żeby się polubili…trudno.  Domyśliłem się, że Amy weszła do pierwszego pokoju, i się nie pomyliłem. Kiedy chciałem  otworzyć drzwi okazały się zamknięte na klucz. Zapukałem lekko.
- Amy? - cisza - Amy? Proszę porozmawiaj ze mną.
- Co, twoja przyjaciółka Cię olała…czas przywitać się ze ZNAJOMOĄ? - dała ogromny nacisk na ostatnie słowo.
- Przepraszam Cię…wiesz że tak nie uważam. Otwórz drzwi - mówiłem prawie błagalnym tonem. Dziewczyna już się nie odezwała, słyszałem tylko jej cichy szloch. Oparłem się o drzwi i osunąłem się po nich na ziemie. Czas leciał…nawet się nie obejrzałem jak spędziłem 4 godziny pod drzwiami. Wszyscy poszli już spać, a ja dalej czekałem i prosiłem Amy aby mnie wpuściła. W końcu o 24:00, drzwi lekko się uchyliły. Wszedłem do środka, i zauważyłem skuloną postać Amy na łóżku. Usiadłem obok niej.
- Jestem największym idiotą na świecie. Przepraszam Cię, wiesz że jesteś dla mnie najważniejsza - zacząłem.
- Dlaczego tak powiedziałeś? - zapytała a po jej policzku popłynęło kilka łez.
- Nie wiem - powiedziałem prawdę, nie wiem co mną wtedy kierowało. Przybliżyłem się do dziewczyny, ale ona momentalnie się cofnęła.  - Amy, proszę Cię. Strasznie za Tobą tęskniłem. Powiedz, że mi wybaczysz?
- Niall…po co Ci ja, skoro możesz mieć każdą? - dziewczyna spuściła głowę.
- Nie chce nikogo innego, tylko Ciebie. Zanim Cię poznałem moje życie było tylko ciągłą monotonią. Koncerty, wywiady, zero zabawy…ale kiedy Cię poznałem…coś się zmieniło. Byłaś takim promyczkiem prowadzącym mnie w dobrym kierunku, znowu zachciało mi się żyć pełnią życia. I choćbym nie wiem jak lubi Demi, to to nic nie zmieni. Bo to w Tobie się zakochałem - powiedziałem i spuściłem głowę na dół pewny, że dziewczyna zaraz wyrzuci mnie za drzwi. Ale ona podsunęła się do mnie chwyciła moją twarz w swoje dłonie i lekko pocałowała w usta.
- Właśnie takiej odpowiedzi oczekiwałam - uśmiechnęła się. Przyciągnąłem ją do Siebie i nasze usta znów się złączyły. Tak bardzo za nią tęskniłem.
- Dobrze, że już wszystko w porządku - powiedziałem przytulając Amy do siebie. Nie wiedziałem jeszcze, jak bardzo się pomyliłem.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No mamy rozdział. WOW ale wyszedł dłuuugi! Muszę wam powiedzieć, że bardzo trudno mi się go pisało. Mam do was pytanie, czyta to ktoś jeszcze? Bo zauważyłam, że coraz mniej osób komentuje. Jeśli uważacie, że blog zrobił się nudny, napiszcie mi to, bo po co pisać skoro wam się to nie podoba…Chciałbym, żeby każda osoba która czyta tego bloga skomentowała rozdział…żeby wiedzieć ile was jest. <3 To tyle <3 Do następnego… BĘDZIE SIĘ DZIAŁO!

31 marca 2013

Zwiastun rozdziału 16


Zapowiedz, rozdziału 16. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Rozdział pojawi się po 10 kom pod poprzednim. Miłego oglądania <3 Podoba się? Chcecie częściej, zwiastuny rozdziałów?





I oczywiście WESOŁYCH ŚWIĄT!!!


25 marca 2013

Rozdział 15


Amy
- Wyjdziesz za mnie, Amy? – Niall uśmiechnął się do mnie i uklęknął czekając na odpowiedź.
- Oczywiście że tak! – krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję. Właśnie mieliśmy się pocałować kiedy…
Dryńńńńńń!!!!!
Ugh, to śmie budzić mnie z tak pięknego snu?! Patrzę na wyświetlacz i widzę uśmiechniętą buźkę mojego chłopaka. Od razu zapominam o złości i odbieram.
- Halo? – powiedziałam  i ziewnęłam.
- Cześć słoneczko. Jak Ci mija dzionek?
- Dzionek? Właśnie wstałam. Inne strefy czasowe, pamiętasz?
- Obudziłem Cię, przepraszam. Ale ze mnie matoł – powiedział smutnym głosem.
- Hej, nic się nie stało. Cieszę się że Cię słyszę – mimo że go nie widziałam, domyśliłam się że właśnie się uśmiechnął.
- Tak bardzo za Tobą tęsknie. Chciałbym, żebyś tu była.
- Uwierz mi, że jedyne o czym o tym teraz marzę, to Cię przytulić, pocałować… - mimowolnie po policzku popłynęły mi łzy.
- Amy, nie płacz, proszę – powiedział smutnym głosem. Zaśmiałam się i otarłam ciecz z twarzy.
- Dobrze, powiedz mi lepiej co tam u was?
- Wszystko ogólnie ok. Ale mamy mały problem. Za dwie godziny mamy koncert w x-factorze, a Liam twierdzi że nie wystąpi z łysą głową.
- Co on znowu wymyślił? Przecież wszystko było ok. Mieliście już kilka koncertów.
- Nie wiem, sama zobacz – odsunęłam telefon od ucha i zobaczyłam zdjęcie, które przesłał mi Niall.
- Daj mi go do telefonu, proszę – powiedziałam. Niall oddał telefon Paynowi, mówiąc do niego „Liam, Amy chce z Tobą gadać”.
- Tak? – odezwał się smutny głos w słuchawce.
- Liam, co ty znowu wymyśliłeś?
- No bo….głupio mi o tym mówić…wolałbym pogadać w cztery oczy.
- Niestety nie teleportuje się tam, wyjdź na zewnątrz – usłyszałam jak podnosi się z kanapy a chwilę potem trzask drzwi oznaczający że opuścił pomieszczenie. – Więc? O co chodzi?
- No…chodzi o to, że rozmawiałem dzisiaj z Dan na skypie….i ona opowiadała mi że do ich grupy dołączył jakiś chłopak….i mówiła że ma taką śliczną fryzurę….no i wiesz ja nie będę takiej miał…no i…
- I tylko tyle? – zdziwiłam się.
- A to mało? Przecież ona mnie… - zaczął.
- Liam, Danielle lubi Cię za to jaki jesteś. A nie za to, jaką masz fryzurę.
- No ale…
- Nie ma żadnego ale. Uspokój się, wracaj do chłopaków i dajcie najlepszy koncert na świecie, zrozumiano?
- Tak, dziękuje.
- Nie ma za co. Papapa, ucałuj ode mnie Nialla – powiedział a brunet parsknął śmiechem.
- Hahaha, na pewno się ucieszy – i rozłączyłam się. Ubrałam szlafrok, i postanowiłam obudzić Vicky. Wchodzę do jej pokoju a tam pusto. Dziwne, gdzie ona jest? Zeszłam na dół, i stanęłam jak wryta. Blondynka siedziała na kanapie, obok której stała torba z ubraniami.
- Wybierasz się gdzieś? – zapytałam lekko skołowana.
- Wybieramy. Lecimy do Nowego Jorku. Już czas odwiedzić chłopaków – uśmiechnęła się.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Masz ty uparciuchu, rozdział dla Ciebie, i o Tobie <3 Mam nadzieję,  że wam się spodoba. W następmnym juz zacznie się coś dziać....pewna osoba namiesza w życiu Nialla i Amy...jak myślicie kto to będzie? Czy bedą mieli poważne problemy? Do następnego <3

13 lutego 2013

Rozdział 14


Wszyscy zeszliśmy na dół. Równo 10 minut później do domu wpadł Paul.
- Dobra, żeby nie przedłużać, muszę Wam po….Liam, gdzie masz włosy? – zapytał lekko skołowany mężczyzna. -  Rozumiem, że nie chcę wiedzieć, ale gdyby ktoś pytał, ściąłeś je na cele charytatywne, ok?
- Jasne, jak chcesz – odpowiedział Liam.
- A wracając do sprawy, to mam dla was świetną wiadomość! – wszyscy wpatrywaliśmy się w niego z wyczekiwaniem.  – Chłopaki, za tydzień  wyjeżdżacie w trzy miesięczną trasę koncertową, świetnie nie?! – Paul cały w skowronkach patrzał po nas czekając na jakąkolwiek odpowiedź.
- Jak to na 3 miesiące? – odezwał się w końcu Harry i przytulił mnie do siebie.
- A co z dziewczynami? – zapytał Niall.
- Chłopaki, rozumiem że nie chcecie się z nimi rozstawać….ale wiecie nie bardzo mogą jechać z nami.  Oczywiście dziewczyny mogą was odwiedzić, ale to wszystko. – odpowiedział Paul.
- No, to w takim razie nie zgadzamy się na trasę – Harry i Niall przybili sobie piątkę. Pewnie chcieli zmusić Paula żeby się zgodził.
- Ej, chłopaki, nie wygłupiajcie się. I tak byśmy nie mogły z wami pojechać, za 2 tygodnie zaczyna się szkoła, i jeszcze  X- Factor…. – powiedziałam i popatrzałam w stron mojej przyjaciółki która mi przytaknęła.
- No, ja was poinformowałem. W przyszłą sobotę, o 12:00 czekam na was, tu pod domem. Macie być gotowi! – dodał jeszcze mężczyzna i wyszedł z domu, równie szybko jak wszedł.
- Nie chcę Cię zostawiać – wyszeptał mi loczek na ucho, wtuliłam się w niego mocniej i pocałowałam go w policzek.
* Tydzień później*
 - Opiekuj się Kevinem, i moimi marchewkami – po raz kolejny tego dnia powtórzył mi Lou.
- Dobrze, nie zapomnę.
- Będę za Tobą tęsknił – uśmiechnął się chłopak i przytulił mnie na pożegnanie.  Po czym pobiegł do Amy. Następnie nadszedł czas na Zayna.
- Masz być tam grzeczny, i uważaj na Siebie – przytuliłam go i pocałowałam w policzek. Chłopak uśmiechnął się i mocno mnie przytulił.
–Hahaha, mówisz jak do dziecka. Ty też na siebie uważaj, mała. – przytuliłam go jeszcze i odszedł do samochodu.  Niall tylko przelotnie mnie przytulił i pobiegł żegnać się z Amy.  Po chwili podszedł do mnie Liam.
- Opiekuj się tymi wariatami – zwróciłam się do niego. – A szczególnie tym lokatym.
- Spokojnie, to trasa koncertowa a nie wojna – zaśmiał się chłopak. – Nic mu nie będzie – pożegnałam się z nim i zaczęłam wypatrywać mojego chłopaka, który zniknął rano i dalej się nie pojawił. Popatrzałam w bok i zauważyłam plączącą Amy.
- Ej, słoneczko nie płacz – pocieszał ja Niall. – Niedługo znowu się zobaczymy – blondyn próbował być silny ale jemu także po policzku zaczęły cieknąc łzy. – Najważniejsze jest żebyś pamiętała że bardzo Cię kocham i zawsze będę. Bez względu na wszystko.
- Ja też Cię kocham, Niall – odpowiedział mu brunetka i pocałował go w usta.
- Zobaczysz wrócę zanim się obejrzysz, a wtedy już nic nas nie rozdzieli - chłopak uśmiechnął się i ucałował dziewczynę w czoło mocno do siebie tuląc. Kiedy tak przyglądałam się tej dwójce, ktoś chwycił mnie od tyłu w tali i mocno przytulił. Odwróciłam się i zauważyłam piękne zielone oczy wpatrujące się we mnie.
- Gdzie byłeś cały czas – zapytałam się. On uśmiechnął się do mnie i powiedział:
- Zamknij oczy – zrobiłam to co kazał i chwilę potem poczułam jak coś zimnego oplata moja szyję. Kiedy już otwarłam oczy zauważyłam że tym czymś był srebrny naszyjnik z wisiorkiem w kształcie literki „H”. – To żebyś o mnie nie zapomniała – zwrócił się do mnie Harry. Po moim policzku spłynęła mi jedna zagubiona łza.
- Dziękuje, ale nie musiałeś tego kupować. Nie zapomniała  bym o Tobie. – uśmiechnęłam się i przytuliłam go.
- Będę za Tobą bardzo tęsknił – chłopak uniósł moją brodę do góry i pocałował lekko w usta.
- Ja za Tobą też – po raz kolejny się pocałowaliśmy, tym razem dłużej, ponieważ mieliśmy nie widzieć się przez długi czas. Chwilę potem chłopaki wsiedli do busa, i odjechali.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
No więc z okazji tego że mam dzisiaj urodzinki, postanowiłam wstawić Wam rozdział. Według mnie nie wyszedł najgorzej, ale opinię zostawiam Wam. Pod tamtym rozdziałem są tylko 4 komentarze – i to mnie smuci L Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Do następnego <3
P.S na moim drugim blogu, pojawił się kolejny rozdział :D http://i-will-love-you-to-the-end.blogspot.com/

10 lutego 2013

Rozdział 13

Rozdział 13
Po ognisku stwierdziłyśmy z Amy że zostaniemy u chłopaków na noc. Rano obudził mnie głośny krzyk Liama, który rozniósł się na cały dom.
- AAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!
Niepewnie spojrzałam na Harrego, który zaczął się śmiać.
- Co zrobiłeś? - zapytałam i pocałowałam go w policzek na przywitanie.
- Ja, nic. To Lou i Zayn - powiedział i po raz kolejny wybuchnął śmiechem. Zastanawiałam się co ta dwójka zrobiła biednemu Liamowi, więc wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę pokoju chłopaka. Loczek zaczął marudzić, że zamiast z nim zostać, wolę jego kumpli ale to zignorowałam. Przechodząc obok pokoju Zayna zauważyłam jak wybiega on z domu razem z Louisem i wsiadając do auta odjeżdżają. "Co oni odwalili?" pytałam samą siebie w myślach. Kiedy w końcu doszłam do właściewego pokoju, zauważyłam stojących  tam Amy i Nialla.
- Wiecie co się stało? - zapytałam. Oni tylko pokręcili głową na znak sprzeciwu i w trójkę weszliśmy do pokoju. Pierwsze co rzuciło się w oczy to bałagan w pokoju, ale to napewno nie o to Liam był wkurzony. Chłopak siedział na łóżku w dresie i bluzie z kapturem narzuconej na głowę.
- Liam co się stało? Dlaczego krzyczałeś? - zapytałam zaniepokojonym głosem. Chłopak siedział chwilę cicho dając mi tym samy możliwość oceniania czy z jego twarzą wszystko w porządku - po tamtych dwóch można się spodziewać wszystkiego.
- Liam...jesteś z nami? - zapytał Niall.
- Nie odzywaj się do mnie! Napewno byłeś z nimi w zmowie!  - wrzasnął brunet i odwrócił się do nas plecami. A my wszyscy z zdezorientowanym minami czekaliśmy aż chłopak wyjaśni co takiego się stało.
- Ej, on nic nie wie. Od razu po ognisku poszedł ze mną do pokoju - odezwała się Amy tym razem. A ja uświadomiłam się że Liam niczego nam nie powie. Wstałam wiec, i skierowałam do pokoju loczka. Tak jak się spodziewałam leżał przykryty kołdrą pod sam nos i słodko spał. Nie chciałam go budzić, ale skoro on coś wie...to musi mi powiedzieć.
- Harry... - powiedziałam nachylając się nad nim - a on wyciągnął ręce z pod kołdry i chwytając mnie w tali przyciągnął do siebie.
- Wiedziałem że szybko wrócisz....to na czym stanęło? - wymruczał przybliżając swoje usta do moich. Przytknęłam mu palec do warg i odsunęłam na brzeg łóżka.
- Co się stało Liamowi? - zapytałam. On tylko westchnął i chwytając mnie za rękę pociągnął w stronę pokoju z którą przed chwilą wyszłam. Sytuacja się nie zmieniła, Liam wciąż siedział plecami do naszych przyjaciół i się nie odzywał. Harry jak gdyby nigdy nic, podszedł do chłopaka i ściągnął mu kaptur z głowy...w pierwszym momencie nastała głucha cisza. A potem, ja Amy i Niall wybuchnęliśmy śmiechem. Liam...nie miał włosów. To znaczy nie był łysy....ale były one tak krótkie że z daleka mógł za takiego uchodzić.
- Liam....gdzie są twoje włosy? - zapytał Niall dławiąc się śmiechem.
- Jak byś nie wiedział! Zobacz jak ja wyglądam! JESTEM ŁYSY!!!! - krzyknął daddy. Razem z Amy wymieniłyśmy spojrzenie, podeszłyśmy do chłopaka i przytuliłyśmy go.
- Nie jesteś łysy, masz po prostu krótkie włosy. Popatrz na plusy.... - zaczęłam.
- Na jakie plusy! Tu nie ma takich! - rozpaczał chłopak.
- Na przykład będziesz mógł dłużej spać, bo...nie musisz już układać włosów - powiedziała Amy. A ja modliła się w myślach żeby to zadziałało. Bo nie mam ochoty przez następny miesiąc oglądać naburmuszonego Payne'a.
- Hmm...w sumie chyba masz rację, dziękuje wam  - powiedział Liam i pocałował nas w policzki.
- Hmmkmm - Harry i Niall zwrócili na siebie uwagę. - Nie zapędzasz się mój drogi? - zapytali jak to na zazdrosnych chłopaków przystało. W tym momęcie do pokoju wpadli Lou i Zayn.
- Żeby było jasne, sam narzekałeś że nie chce Ci się ich układać! - zaczął szatyn
- Więc, zrobiliśmy to z miłości do Ciebie!- dokończył Lou. Liam tylko się uśmiechnął i przytulił chłopaków. Taki już jest nie potrafi się długo gniewać.
- Dzwonił do nas Paul, będzie tu za pół godziny. Podobno ma nam coś ważnego do powiedzenia - powiedział Louis, a ja poczułam że nie będzie to szczęśliwa wiadomość.
--------------------------------------------------------------------------------------------
A więc jest sobie taki....krótki rozdział. Zaczęły mi się ferie więc rozdziały będą się pojawiać częściej  Może nawet codziennie, ale nie obiecuje. Więc do następnego. Możecie zadawać pytania mi jak i bohaterom <3 <3

3 lutego 2013

Rozdział 12

Rozdział 12 

- Dasz radę, jesteś świetna - Harry próbował dopingować mnie z całej siły. Ale ja czułam, jak całe śniadanie, aż podskakuje w moim żołądku. Może wyjaśnię co się dzieje, otóż stoję właśnie za kulisami słynnego programy rozrywkowego "X-factor". Jak tylko wróciliśmy z wakacji, chłopaki oznajmili mi że jest przesłuchanie, i siłą zaprowadzili w to miejsce. Starałam się opierać, wykręcać że nie mam piosenki itp. Ale na każdy mój argument oni znajdowali dwa przeciwne. Więc tak oto stoję tutaj wraz z prowadzącym i prawie całym zespołem One Direction, oczekując na moją kolej. Niestety nie było z nami Amy i Nialla, ponieważ ta pierwsza zachorowała i musiała zostać w domu, a Niall jako kochający chłopak został razem z nią.
- Za dwie minuty wchodzisz - odezwał się jeden z kamerzystów. Po usłyszeniu tych słów zrobiło mi się słabo, a ręce zaczęły mi drżeć. Nigdy nie lubiłam występować publicznie...
- Ej, spokojnie. Jestem tu, zawsze będę - powiedział mój chłopak i pocałował delikatnie w usta. Tak nikły gest, a jednak uspokoiłam się trochę. 
- trzy, dwa jeden...wchodzisz powiedział prowadzący i skierowałam się w stronę sceny.
- Będziesz świetna - krzyknęli chłopcy, nie mogłam już odpowiedzieć ponieważ stanęłam twarzą w twarz ze słynnym jury. 
- Cześć, powiedz coś o sobie? I co nam zaśpiewasz? - po sali rozbrzmiał się dźwięczny głos Tulisy. 
- Mam na imię Victoria, mam 17 lat...i zaśpiewam piosenkę Christiany Perrie - Thousand Years - odpowiedziałam, z drżącym głosem.
- Dobrze, więc scena jest twoja - tym razem wtrącił się Simon.
Z głośników zaczęła lecieć dobrze znana mi melodia. Miałam ogromną ochotę zbiec ze sceny i schować się w jakimś ciemnym kącie. Ale kiedy popatrzałam za kulisy i zobaczyłam Harrego, który uśmiechnął się do mnie i bezgłośnie wypowiedział słowa "Kocham Cię", unosząc oba kciuki w górę, nabrałam pewności siebie, i słowa same wypłynęły z moich ust. Pod koniec piosenki, dostałam ogromne owacje na stojąco, nawet jury wstało ze swoich krzeseł.
- To było niesamowite, masz wielki talent. Powiedz, co skłoniło Cię do przyjścia do tego programu? - zapytał Louis uśmiechając się do mnie.
- W sumie, gdyby nie moi przyjaciele, nigdy nie zdecydowałabym się tu przyjść - odpowiedziałam.
- Zgadzam się z Louisem, jesteś wspaniała, chcę podziękować twoim przyjaciołom za to że Cię przekonali, są tu może z Tobą? - zapytała Tulisa. Niepewnie spojrzałam za kulisy, ponieważ nie wiedziałam czy chłopcy chcą się pokazać, ale kiedy zobaczyłam ich uśmiechnięte miny wiedziałam że nie mają nic przeciwko. 
- Jasne, chłopaki chodźcie tu! - krzyknęłam. Nie trzeba było długo czekać, na scenę wbiegła cała czwórka,a na sali dziewczyny zaczęły piszczeć i wykrzykiwać ich imiona. Każdy po kolei przytulił mnie, a Harry stanął za mną i objął w tali. 
- No proszę proszę, kogo my tu mamy, naszych absolwentów - zaśmiał się Simon. Chłopaki przywitali się z nim i wszyscy czekaliśmy na werdykt sędziów.
- Nie ma co dużo gadać, jesteś niesamowita. Jestem na tak - zaczął Louis.
- Nic dodać, nic ująć. Jestem na tak - dodała Tulisa.
- A ja powiem tylko jedno. BIORĘ SOLISTKI!! - krzyknął Simon, podnosząc rękę do góry,  a wszyscy wybuchnęli śmiechem. - Trzy razy tak, gratuluję - dodał jeszcze mężczyzna. Nie wiedziałam co mam zrobić, z oczu zaczęły mi lecieć łzy, szybko podbiegłam do sędziów i każdego z nich uścisnęłam. Następnie razem z przyjaciółmi zeszliśmy ze sceny. 
- Udało Ci się! - krzyknął mój chłopak kiedy byliśmy już za kulisami, rzuciłam mu się na szuje i złączyliśmy się w długim i namiętnym pocałunku. - Jesteś wspaniała - powiedział jeszcze, zanim reszta chłopaków mnie "porwała". Wzięli mnie na ręce i wynieśli ze studia. Gdzie czekał zaparkowany był samochód.
- To co jedziemy do nas? - zapytał podekscytowany Louis.
- Ale Amy.... - zaczęłam.
- Spokojnie, ona już tam jest. Razem z głodomorem mieli przygotować coś do jedzenia.
- Oni dwoje? Coś do jedzenia? Myślę że nie możemy spodziewać się że coś zostało - zaśmiałam się a razem ze mną chłopaki. Wszyscy wsiedliśmy  do auta i skierowaliśmy się domu.
***
- Jesteśmy!!!!!! - wrzasnął Zayn wbiegając do domu. Rozumiem, że można głośno krzyczeć, ale on...przewyższał wszeelkie granice. Nikt się nie odezwał.
- Gdzie oni są? - zapytałam.
- Wiecie, mieli wolny dom...sypialnie.... - zaczął Lou. 
- Tomlinson, tobie tylko jedno w głowie! - zaśmiał się Liam. - Pewnie wyszli na spacer.
Weszliśmy w piątkę do salonu i nagle zza ściany wyskoczyli Niall, Amy, Danielle i Eleanor i obrzucili nas czymś co miało przypominać confetti. 
- Udało Ci się!!! Wiedziałam !!!! - Amy zaczęłam skakać i cieszyć się jak głupia - chyba zapomniała już , że jest chora. 
- Ale skąd wiecie? - zdziwiłam się.
- Louis do mnie napisał - powiedział blondyn i się wyszczerzył. - A mówicie że to ja jestem papla.
Oczywiście dostałam jeszcze gratulacje od reszty i wszyscy wyszliśmy do ogrodu. Postanowiliśmy zrobić ognisko. Liam jako ten najbardziej rozgarnięty, miał podpalić drewno. Oczywiście najpierw dał nam 15 minutowy wykład, co należy lub czego nie należy robić aby wzniecić ogień. Kiedy było już wszystko gotowe usiedliśmy w kręgu, Niall przyniósł swoją gitarę i śpiewaliśmy wszystkim dobrze znane piosenki. Usiadłam na kolanach mojego chłopaka i wtuliłam się w niego.
- Dziękuje - powiedział lokaty i pocałował mnie w czoło.
- Za co? - zdziwiłam się.
- Za to, że jesteś - uśmiechnął się i przytulił mocniej do siebie.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejo, czyta ktoś jeszcze tego beznadziejnego bloga? Wiem rozdział jest okropny, ale pisany na szybko, mam fajny pomysł co się może stać, ale potrzebuje jeszcze około dwóch/ trzech rozdziałów żeby do tego dojść, wytrzymacie? Na jednym z blogów które czytam jest taka fajna rzecz, że ludzie którzy czytają zadają pytania autorce, lub bohaterom. Więc tu też tak jest. Możecie zadawać pytania mi, lub każdemu bohaterowi. np. Harry co czujesz gdy....itp.
Zapraszam też na mojego drugiego bloga: i-will-love-you-to-the-end.blogspot.com
To tyle, komentujcie i do następnego!!!! Obiecuję że będzie wcześniej <3 <3 <3