6 października 2012

Rozdział 5

DRRYŃŃ!! Mój telefon zaczął dzwonić, spojrzałam na zegarek, 9:00! Kto ma czelność mnie budzić!? 
*Rozmowa*
- Hallo? - odebrałam.
- Hej, Victoria tu Kendall.
- Cześć, co chciałeś?
- Bo razem z Carlosem i Jamesem mamy do Ciebie sprawę...
- Jaką?
- Logan, cały czas gada tylko o Tobie, ja mu zaraz ukręce łeb.
- Ale...
- Vicky? Tu Carols, on mówi prawde. Umów się z nim, błaaaagaaam!! 
- Ale...
- Cześć! Tu James! Jak się z nim nie umówisz, znaczy że nas nienawidzisz i skazeujesz na te tortury!
- Dajcie spokój pewnie przesadzacie...
- Ej! Chłopkaki, wyłączcie się, już! - wrzeszczał Logan gdzieś w tle.
- Masz dajemy Ci go. NARAZIE!! - wrzasnęli wszyscy trzej do słuchawki.
- Cześć, przepraszam za nich.
- Hahaha, nie ma za co.
- Too...jak, poszłabyś ze mną dzisiaj na kolacje?
- Hmm...jasne czemu nie.
- Ok, będę po Ciebie o 18, pa.
- Cześć.
Chwilę siedziałam, i zastanawiałąm się co tak naprawdę się stało. Czy ja naprawdę ide na randę z Loganem Mitchellem? Rozmyślałam, w co się ubrać, o czym będę z nim rozmwaiać itp. Aż w końcu z rozmyśleń wyrwała mnie Amy.
- Vicky, chłopaki dzwonili. powiedzieli, że teraz jadą na jakiś wywiad, ale powiedzili, że wpadną do nas około 17. 
- Ale, ja...dzisiaj wychodzę.
- Co?! Gdzie?! Z kim?!
- Na kolacje z...
- Jej, nie wierze. A nie mówiła, że ty i Harry...
- Ale nie idę z Harrym, tylko z Loganem.
- Jakim  Loganem?
- Mitchelle.
- Tym z BTR?
- No tak.
- A w co się ubeirzesz?
- Yyyy...w spodnie?
- Ty chyba żartujesz! Idziemy na zakupy.
Zeszłyśmy na dół, zdązyłam tylko zjeśći śniadanie i się ubrać i już biegłyśmy do galerii. Chodziłyśmy, od sklepu do sklepu, ponieważ Amy uparła się że mam założyć sukienkę! Kiedy w końcu coś znalazłyśmy, okazało się że jest 16! Zapłaciłyśmy, i skierowałyśmy się w stronę samochodu. Mijając sklep obówniczy, zauwazyłam śliczne, kremowe szpilki idealnie pasujące do mojego zakupu, więc nie wachając się ani chwili, kupiłam je. Teraz mogłam zacząć przygotowania, do randki. Cały czas jakoś nie przechodzi mi to , że idę na randkę z kimś takim jak Logan. Coś mi się wydaje, że to będzie udany wieczór. Kiedy dojechałyśmy do domu, była już 16:40! Nie wierze, zostało mi mniej niż 1,5h. Nie wyrobię się! Wpadłam do domu jak burza, pobiegłam do swojego pokoju, wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy ubrałam jakieś dresy i zaczęłam suszyć moje kudły. Nie wiem kiedy zaczęłam śpiewac moją ulubiona piosnkę, nagle usłyszałam czyjś głos.
- Nie wiedziałem, że potrafisz tak śpiewać.
- Harry? Co ty tu robisz?
- Amy, kazała mi Ci ją przynieść - powiedział kładać moją sukienkę na łóżku.
- Dziękuje.
- Wybierasz się gdzieś?
- Tak, idę na kolacje ze znajomym...a co? Stało się coś?
- Nie, wszystko ok. A mogę spytać z kim?
- A możesz, z Loganem.
- Czekaj, niech zgadnę - Mitchellem?
- Dokładnie.
Harry zaczął coś mamrotać pod nosem, potem rzucił " Baw się dobrze" i wyszedł z pokoju. Nie wiem co mu się stało, ale nie mam czasu się tym teraz zamartwiać. W końcu, moje włosy ułozyły się tak jak chciałam, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się.
Sprzed lustrem, nie jest tak źle. Zeszłam na dół. Chłopaki rozmawiali o czymś z Amy, mimo że znali się jeden dzień, naprawdę się polubili. Zauważyli mnie dopiero kiedy do nich podeszłam.
- WOW - zaczął Liam.
- Wyglądasz - Niall
- Poprostu - Louis.
- PRZEPIĘKNIE - dokończyli równocześnie Zayn i Harry.
- Dziękuje, ćwiczyliście to?
- Nie, jakoś tak wyszło  - wyjaśnił Tommo.
Zadzwonił dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć, Logan ubrany był w elegancki garnitur. Na przywitanie pocałował mnie w policzek. 
- Gotowa?
- Tak, możemy iść. Ej! Wychodzę, narazie. 
- Cześć! Nie wracaj późno! - wrzasnął Liam.
- Dzięki! Na pewno będę się świetnie bawić, tato!
W odpowiedzi usłyszałam tylko donośny śmiech tych głuoli, i razem z Loganem skierowaliśmy się do auta.

 PERSPEKTYWA HARREGO
Nie wiem co się ze mną dzieje, przecież znam ją zaledwie kilka dni. Ale ona jest taka...taka...fajna? Nie, fajna, to straszne nie domówinie. Jest wspaniała, uwielbiam kiedy się uśmiecha, kiedy żartuje, a nawet kiedy się wkurza. I jescze do tego jest prześliczna. Kiedy dzisiaj ją zobaczyłem, zatkało mnie. Poczułem się zazdrosny, że to nie dla mnie tak pięknie wygląda, tylko dla tego bufona - Logana. Z moich rozmyśleń wyrwało mnie pytanie które Lou, zadał Amy.
- Powiedz, nam Logan się jej podoba?
- Nawet jeśli, to wam nie powiem!
- No Amyy!!! - zamarudził Niall.
- Nie!
- Ale, Amy to jest bardzo ważne.
- Nie wiem czy się jej podoba. Wiem tylko, że bardzo się cieszyła na tą randkę.
Zrobiło mi się strasznie smutmno, ale nie chciałem tego pokazać, więc uśmiechałem i wydurniałem się z chłoapkami. Kobiety...co one z nami robią?
  

WRACAMY DO VICKY
Pojechaliśmy do jakiejś włoskiej restauracji, od progu przywitała nas piękna woń kwiatów pochodzących z tego regionu, pomieszana z zapachem wspaniałych potraw. Dopiero teraz dotarło do mnie, ze nie jadłąm nic od śniadania. Z Loganem, świetnie mi się gadało. Był bardzo sympatyczny i zabawny. Nawet nie wiem, kiedy minęły 3 godziny. W pewnym momęcie zadzwonił jego telefon, odebrał go a kiedy skończył rozmawiać powiedział:
- Słuchaj, głupia sprawa, ale ja muszę juz lecieć. Ale dziękuje za świetny wieczór. Musimy to powtórzyć.
- Tak, janse - powiedziałam trochę skołowana. 
Logan zapłacił za nasze jedzenie i wyszliśmy na dwór. Brrr...nie wiem kiedy zrobiło się tak zimno. 
- To do następnego razu - rzucił i skierował się w stronę swojego auta. 
- Ale...narazie!
Super, ale z niego facet. Zostawił mnie tu samą, mógł mnie chociaż odwieźć do domu. Co prawda, szybkim marszem doszłabym tam w 20 min, ale chyba zamarznę. Zastanawiałam się, co mam zrobić kiedy zadzwonił mi telefon. Czyżby przeznaczenie? Spojrzałam na wyświetlacz na którym pojawiło się zdjęcie Harrego.
- I jak tam randka?
- Już skończona.
- To czemu nie jesteś w domu?
- Hmm...bo obecnie stoję przed restauracją.
- A gdzie jest bufon, znaczy Logan?
- Nie wiem, pewnie już w domu.
- Co?! Zostawił Cię samą! W taki mróz?! Jak go spotkam to...nie ważne. Wejdź do restauracji zaraz po Ciebie będę. Tylko powiedz gdzie.
- Nie, no co ty. Sama dojdę.
- Nie ma mowy, gdzie jesteś? I bez żadnego ale!
- Ok, jestem w restauracji Neptun.
- Będę za 10 min, pa :*
- Cześć.
Weszłam do środka, żeby nie zmarznąć. Harry, tak jak obiecał pojawił sie po 10 minutach. Przyszedł na nogach, bo chłopaki wzięli auto. Trudno, musze zrobić sobie spacerek. Okazało się, ze loczek nie wziął mi żadnej kurtki, więc jak na dobrego dżentelmena przystało, oddał mi swoją. Pozostawając w krótkim rękawku. Kłóciłam się z nim, że będzie chory, ale do niego jak do ściany.
- Mówiłem Ci już, że pięknie wyglądasz? - zapytał. I właśnie zdałam sobie sprawę, że Logan nic takiego nie powiedział. Pewnie zapomniał, ale jednak. Tak pozornie mało znaczące słowa, a dają tylko radości.
- Coś tak mruknąłeś - zaśmiałam się.
- No to teraz mówie, PIĘKNIE WYGLĄDASZ!!! - te ostatnie dwa słowa wykrzyczał.
- Hahaha, cicho wariacie.
- To twoja wina, trzeba było nie bys takim ślicznym. 
- Dziękuje. 
Szliśmy i wygłupialismy się, kiedy przed nami nagle z nikąd wyrośli Matt, z Lexi.
- Nonono, kogo ja tu widzę. Czyżby zakochana para? - zaczął Matt.
- A masz z tym jakiś problem? - zapytał Harry lekko wtrącony z równowagi.
- Nie, tylko skoro się tak "kochacie", to dlaczego nikt nie wie, że jesteście razem?
- Bo... - zaczęłam
- Ha! Wiedziałam, Harry Styles, nie związałby się z takim...kimś! - niemal wypiszczała Lexi
Zrobiło mi się smutno, nie powiem. W tym momęcie Harry zaczął coś mówić.
- Chcecie dowodu? Proszę! - powiedział i pocałował mnie. W pierwszej chwili stałam jak słup, ale w końcu dałam się ponieść emocjom. Nie wiem jak długo się całowaliśmy, ale kiedy już oderwaliśmy się od siebie zobaczyłam zaskoczone miny Matta i Lexi. Hazza uśmiechnął sie do niech, i razem ze mną ruszylismy dalej. Przez resztę drogi żadne z nas się nie odzywało, co było bardzo dziwne. Zazwyczaj nie barkowało nam tematów. W końcu doszliśmy do mojego domu, oddałam Harremu bluze i powiedziałam:
- Dziękuje za wszystko.
- Nie ma za co, zobaczymy się jutro?
- Janse, dzień bez Ciebie to dzień starcony - powiedziała a Harry się uśmiechnął. 
- To do jutra - dodał, pocałował mnie w policzek i odszedł w stronę swojego domu. 
Okazało się, że jest juz 22:30, poszłam do swojego pokoju....Amy już spała. Nie będę jej budzić, jutro jej wszystko opowiem. A będzie co! Przypomniał mi się dzisiejszy wieczór, ale o dziwno nie ten spędzony z Loganem, tylko od momętu kiedy zobaczyłam Harrego. Jak oddał mi swoją kurtkę, powiedział że jestem śliczna i piekne wyglądam, no i oczywiście ten pocałunek. Był taki delikatny, a zarazem namiętny, ale dla niego pewnie nic nie znaczył. Chciał mi tylko pomóc, pozbyć się Matta. Świetny z niego przyjaciel, właśnie przyjaciel....smutna prawda. No nie, chyba się zakochałam!
--------------------------------------------------------------------------------------------
Czyta to ktoś w ogóle, bo nie wiem czy dalej pisać. Pod ostatnim rozdziałem jest tylko 1 komentarz. 
Więc jak już czytacie, to skomentujcie, proooooszzzee!!!
Jak pewnie zauważyłyście dodałm nową ankietę, ospowiadajcie na ptanie bo nie wiem jak chcecie.
Tu macie jeszcze zdjecie Big Time Rush:
Od lewej : Carlos, Kendall, James, Logan






6 komentarzy:

  1. Fajny . <3 KIedy następny ? :**

    OdpowiedzUsuń
  2. CHCE ZEBY BYLA Z HARRYM ! <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, dzisiaj odwiedziłam twojego bloga i przeczytałam wszystko do 5 rozdziału :)
    Twój blog jest super!!!!
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale mi się to miło czytało : D Tak lekko : D
    Czyżby Harry coś do niej czuł?
    + u mnie nowy rozdział, zparaszam : )
    http://scars-future.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń